Książkę Michaela Finkela czyta się bardzo szybko, gdyż jest to literatura bardzo wciągająca i poruszająca jak dla mnie tematykę ogromnie ciekawą, to znaczy sposób funkcjonowania osobowości narcystycznej i jej wpływu na ludzi z którymi ma do czynienia. Mamy tu do czynienia z historią o tyle intrygującą, iż wedle Finkela jest to zapis wydarzeń, które miały miejsce w rzeczywistości. Mimo, że dostajemy reportaż, to czasem aż trudno nie oprzeć się wrażeniu, że mamy przed sobą całkiem przyzwoity kawałek literatury sensacyjnej, czy też konkretniej rzecz biorąc thrillera policyjnego.
"Złodziej tożsamości" może nie jest literatura na poziomie niedoścignionych mistrzów gatunku i nie doszukamy się tutaj umiejętności narracyjnych w rodzaju prozy Larssona, ale tak czy inaczej jest to literatura na naprawdę przyzwoitym poziomie, a co najważniejsze trzyma w napięciu niemal od początku do końca, mimo że paradoksalnie niemal wszystko wiadomo już na samym początku. Nie ważne bowiem w tej historii jest to kto i dlaczego, ale to w jaki sposób relacja pomiędzy mordercą a dziennikarzem - dwójką głównych bohaterów opowieści - wpłynie na każdego z nich i co w ogóle sprawia, że tych dwoje znajduje wspólny język. Co ich łączy ? Co ich fascynuje w sobie nawzajem ? co stanowi podłoże ich relacji? Czy jest to chęć rywalizacji i swego rodzaju wypaczonej rozgrywki, czy też może zwykła ciekawość, a może po prostu rzecz prozaiczna, to znaczy doraźne korzyści ? Czy na te pytania dostaniemy odpowiedź? tego dowiemy się w epilogu do którego zmierzamy w tej lekturze z niecierpliwością i to wpływa na tempo czytania.
Zwykle staram sie tego nie robić, poprzestając bardziej na swoich emocjach i refleksjach przy czytaniu książki, ale tym razem postanowiłem trochę opowiedzieć o treści. Dlaczego ? Pewnie temu, iż tak naprawdę większość faktów dostajemy już na początku więc chyba uda mi się uniknąć spojlerów. Michael Finkel to dziennikarz, który został zwolniony z pracy przez bardzo popularny i poczytny magazyn w związku z oszustwem popełnionych przez siebie w jednym z reportaży. Kłamstwo korzystało go nie tylko posadę, ale też doprowadziło do fali krytyki i potępienia ze strony całego środowiska. Został potraktowany niczym czarna owca dziennikarstwa i jego perspektywy na pracę w zawodzie spadły do minimum. W tym trudnym dla siebie momencie jego losy łączą się z losami Christiana Longo - mężczyzny oskarżonego o wielokrotne morderstwo popełnione na członkach swojej najbliższej rodziny, który uciekając przed wymiarem sprawiedliwości podszywał się właśnie pod Finkela. Dziennikarz postanawia się zbadać sprawę przyczyn tego morderstwa i w rezultacie wplątuje się w ryzykowna dla siebie grę psychologiczną.
Finkel zapewnia, że jego opisana przez niego historia jest prawdziwa od początku do końca i nie ubarwiał jej w żaden sposób. Trudno mi było w to uwierzyć, nie do końca wiem czy z uwagi na jego wcześniejsze kłamstwa , które doprowadziły go do zwolnienia z gazety, czy bardziej na to iż historia , jak zresztą autor sam przyznaje" momentami jest tak zaskakująca i nieprawdopodobna, iż trąci fikcją. Prawdziwa, czy nie, jedno jest pewne - ta historia jest bardzo, ale to bardzo intrygująca i myślę, że jej poznanie wynagradza czas poświęcony tej książce. Polecam wszystkim fanom reportaży kryminalnych. Myślę, że nikt nie będzie zawiedziony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz