Świetnie napisana satyra na to co obecnie możemy zaobserwować przyglądając się polskiemu społeczeństwu. Agnieszka Szpila nie oszczędzała tutaj nikogo i w sposób bardzo demokratyczny potraktowała wszelkie plagi, które od kilku a może kilkudziesięciu lat trawią Polaków. Zrobiła to zaś w taki sposób, że nadal mi się micha cieszy kiedy sobie przypominam niektóre sceny z tej książki, a piszę tę opinię że sporym poślizgiem.
Kto interesuje się trochę naszym południowym sąsiadem ten być może tak jak ja zazdrości Czechom autoironii i dystansu do siebie. Słuchając opowieści Mariusza Szczygła jak to Czesi potrafią się śmiać z samych siebie tak bardzo żal, że tego samego za grosz nie potrafią nasi rodacy wiecznie napinający się na cień choćby satyry. Polacy bowiem pokazują już od wieków, że z trudem przychodzi im akceptowanie własnych przywar, a ponad próbę jakiejkolwiek autorefleksji wolą odreagowywanie frustracji poprzez zawiść do wszystkiego co inne. Nieznane znaczy obce, obce znaczy zagrażające, a lęk budzi nienawiść i agresję. Może i nie stanowimy jakiegoś wyjątku na tle coraz bardziej brunatnej Europy, ale uważam za głupie szukać w ten sposób usprawiedliwienia dla braku tolerancji i solidaryzmu w kraju, który pretenduje do miana awangardy chrześcijańskiej. Całe to polskie zacietrzewienie i podwórkowy zamordyzm wzięła właśnie na tapetę Agnieszka Szpila w "Bardo".
Kibole przebrani w mundury żołnierzy wyklętych, pielgrzymujący na Jasną Górę prosto z kibicowskiej ustawki, kler który ponad pokorę i służbę wiernym wybiera rozpustę i obżarstwo, a do tego dewoci którzy bezmyślnie podążają za pasterzami prowadzącym ich na manowce to właśnie bohaterowie powieści Agnieszki Szpili. Bohaterowie stworzeni przez autorkę po to by odprowadzać nas po tym świecie bezeceństw i hipokryzji tyleż śmieszą co przerażają, a czasem wręcz budzą współczucie. Są jakby wycięci na ten sam szablon, a zdaje się ich różnic tylko wiek i płeć. Poza tym są tak samo podatni na manipulację i pozbawieni własnej inicjatywy co do budowania własnej wizji świata. W zamian za to wolą gotowce i nie tylko lenistwo jest źródłem ich motywacji w tej kwestii, ale przede wszystkim trzeba to wprost powiedzieć - głupota.
W autobusie na pielgrzymkę do Bardo wyrusza grupa osób, które na ulicy często nie podały by sobie ręki mijając się z obojętnością. Tym co połączy ich podczas podróży jest niechęć do obcokrajowców, Żydów i innych religii. Każdy kogo wizja życia choć trochę odbiega od kalki narzuconej przez episkopat i małomiasteczkową wizję patriotyzmu zostanie wzięty na celownik. Co najgorsze uczestnicy tej narodowej pielgrzymki są w stanie łączyć w swym ideologicznym miksie przekonania wprost sprzeczne, bo w duchu chrześcijańskiego umiłowania Matki Boskiej zieją jednocześnie jadem nienawiści do innych ludzi. Panuje tu ogólne przyzwolenie na wulgaryzm przy założeniu, że adresatami bluzgów są wrogowie ojczyzny i jedynej słusznej wiary. Symbole urastają do rangi pogańskich bożków, bo przecież zabobony i i przekonania będące źródłem krzywdzących stereotypów na stałe są wpisane w polską religijność i trudno je będzie wyplenić dopóki sami hierarchowie kościoła używają ich do własnych celów. Jedzie więc tak sobie ten autobus i człowiek modli się o to żeby to wszystko w końcu trafił szlag, a jak wiemy z zapowiedzi na samym początku książki w końcu trafi, ale zanim to nastąpi czeka nas wiele śmiechu przez łzy. Mocno polecam lekturę "Bardo" ludziom z dystansem do siebie i poczuciem humoru w przeciwnym wypadku lepiej omijać tę książkę gdyż ku mojej wielkiej uciesze Agnieszka Szpila się nie certoli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz