Książka Jacka Leociaka "Młyny boże" to zapiski dotyczące roli kościoła w powstawaniu i rozwijaniu się postaw antysemickich Autor w sposób przystępny przedstawia grzechy tej instytucji, która niejednokrotnie w sposób świadomy doprowadzała do nastrojów antyżydowskich, a co za tym idzie jest współodpowiedzialna za cierpienia, które dotknęły członków tego narodu.
Na fali coraz częściej poruszanego w ostatnim czasie tematu kondycji kościoła jako instytucji publikacja Jacka Leociaka stanowi istotny głos w tej dyskusji. Pomimo tego, że autor nie ukrywa swych emocji i wcale nie stara się o wyważony ton swej wypowiedzi, trudno odmówić mu tego że posługuje się twardymi faktami i dzięki temu dostajemy okazję do skonfrontowania się ze smutną prawdą, iż kościół (nie tylko katolicki) od lat prowadzi krucjatę przeciw Żydom. Po części wiąże się to z krzywdzącym uogólnieniem odnośnie tego, iż to właśnie Żydzi zabili Jezusa. Ponadto naród żydowski charakteryzuje się dużą zaradnością jak również umiejętnością pomnażania swego stanu posiadania co według mnie stanowi obiekt zazdrości dla kościoła, który również znany jest z tego, iż od lat zwiększał swój stan.posiadania opływając w przepych i bogactwo. Jak pokazuje Leociak, historia pełna jest rozmaitych dokumentów, którymi kościół starał się pomniejszyć wpływy żydowskie, a nawet zmarginalizować jego znaczenie. Przerażająca jest tutaj analogia co do działań Hitlera kiedy ten zamierzał do ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej. Jak pokazuje nam autor "Młynów bożych", naziści wręcz skopiowali pomysły kościoła katolickilego kiedy wprowadzali kolejne ustawy segregacyjne, a brzmienie poszczególnych przepisów jeśli chodzi o nazistowskie ustawodawstwo brzmi niemal jak plagiat dokumentów uchwalanych na kolejnych synodach.
"Młyny boże" wzbudzały we mnie mnóstwo nieprzyjemnych emocji, począwszy od przerażenia, a na gniewie kończąc. Podobnie miałem kiedy oglądałem "Kler". Doskonale rozumiem to co się działo w moich emocjach, gdyż kiedy idealizm konfrontuje się ze smutną rzeczywistością to trudno by czuć się inaczej. Tak samo jak "Kler", tak i "Młyny boże" nie są w żadnym wypadku antyreligijne ale i nie nadają się do każdego odbiorcy. Jeżeli ktoś jest mocno religijny i swą religijność wiąże z instytucją kościoła i nie ma gotowości do poddania pod wątpliwość swego świata wartości ten pewnie będzie reagował oporem i wyparciem na tę lekturę i pewnie nie ma większego sensu by po nią sięgać w takim wypadku. Jeśli jednak religia nie jest dla nas tożsama z instytucją kościoła i to lektura tej książki może być kolejną okazją do reorganizacji własnych relacji z kościołem. Jeśli natomiast w ogóle nie mamy relacji z kościołem to "Młyny boże" są pozycją, która może sprawdzać się jako okazja do pogłębienia wiedzy na temat historycznej roli kościoła. W każdym razie przy założeniu co do otwartości i gotowości na niekoniecznie wygodną prawdę odnośnie związków pomiędzy kościołem, a wyznawcami wyznania mojżeszowego książka "Młyny boże" jest lekturą godną polecenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz