sobota, 10 listopada 2018

Szóste wymieranie. Historia nienaturalna - Elizabeth Kolbert




Zmierzamy ku zagładzie i to w zastraszającym tempie. Pomimo propagandy rozmaitych środowisk, które usilnie próbują nam wmówić, że nie ma czegoś takiego jak globalne ocieplenie, a ekolodzy to nawiedzone jednostki i zwyczajnie panikują, nasza planeta ma się doskonale, to pamiętajmy że z nauką jednak nie da się dyskutować i fakty wskazują jednoznacznie znajdujemy się obecnie w miejscu z którego może już nie być odwrotu.

Elizabeth Kolbert w książce za którą otrzymała Nagrodę Pulitzera zabiera nas w fascynującą, a jednocześnie przerażającą podróż w miejsca badań dotyczących efektów niszczycielskiej działalności człowieka na ziemi. Według tego co tu przeczytamy znajdujemy się obecnie w epoce antropocenu, czyli epoki zdominowanej działalnością człowieka, która na nasze nieszczęście jest w dużej mierze działalnością zawierającą się w bezmyślnej grabieży i destrukcji. Po pierwsze korzystamy na masową skalę z zasobów naszej planety nie bacząc na to że te zasoby nie są w stanie odmawiać się w tak szybkim tempie jak rośnie bezrefleksyjna konsumpcja. Po drugie rościmy sobie na zasadzie nadania prawo do dominacji nad innymi gatunkami i z tego też względu doprowadzamy do wymierania gatunków. To co kiedyś działo się w sposób niezauważalny dla pojedynczych pokoleń, jest teraz widoczne na przestrzeni kilkunastu czy kilkudziesięciu lat. Zbierało mi się na płacz kiedy autorka w poszczególnych rozdziałach wymieniała gatunki, które już wyginęły bezpowrotnie bądź takie, które są na progu wymarcia. W imię czego? No bo przecież kto człowiekowi zabroni?!

W drugiej odsłonie tej książki możemy zobaczyć jak wygląda druga strona ludzkości, która z kolei wyraża się w walce o ocalenie naszego domu. Wraz z Elizabeth Kolbert poznajemy naukowców i działaczy, którzy nie ustają w pracy na rzecz ochrony środowiska, ocalenia tego co zagrożone wyginięciem. Człowiek bowiem jako istota niezwykle inteligentna z nadania może wykorzystać swój potencjał do wielkich rzeczy i takie przykłady w "Szóstym wymieraniu" mnożą się i chwytają za serce. Gdyby tylko każdy z nas wzbudził w sobie refleksyjną stronę można by wspólnie ocalić planetę i dokonać rzeczy niewyobrażalnych. Tyle tylko, że niewielki odsetek ludzkości chce podążać tą właśnie drogą, a ogromna większość niestety jest opętana genem destrukcji bądź zwyczajnie odmawia sobie inteligencji i jest ślepa na odkrycia naukowe. Elizabeth Kolbert z ostatnich stron swojej książki uderza w ton nadziei, że nie wszystko jeszcze przegraliśmy. Chciałbym również w to wierzyć ale wystarczy obejrzeć się wokół, a tam : bezmyślna konsumpcja i marnowanie żywności, niechęć do zmiany diety i przyzwyczajeń w kwestii żywienia, produkcja śmieci na masową skalę, marnowanie wody, zużycie paliw, generowanie zanieczyszczeń i dewastacja powietrza. Nie napawa to optymizmem zwłaszcza kiedy rządzący i autorytety wręcz zachęcają do ignorancji wobec apelów że strony osób działających na rzecz ochrony środowiska.

Chciałbym żeby po książkę Elizabeth Kolbert sięgnęło jak najwięcej osób. Podobnie czułem w przypadku "Głodu" Caparrósa. Myślę, że na tych którzy kształtują świadomość społeczną leży obowiązek w podjęciu próby co do jakościowej zmiany myśli społecznej w zakresie ochrony środowiska, bo inaczej się nie opamiętamy. Może kiedyś przyjdzie taki dzień, że takie pozycje będzie się omawiać jako lektury szkolne, a może z tym nie zdążymy. Ja w każdym razie mocno polecam "Szóste wymieranie". 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz