Kolejna część trylogii "Mściciele". Jest nadal dobrze, a nawet bardzo dobrze. Pomimo tego, że nic tego nie zapowiadało Epicy okazali się mieć słabe punkty. Nawet jeden z najpotężniejszych z nich czyli Stalowe serce miał takowy, a David Charleston go odkrył i wykorzystał do tego by go pokonać.
Już na samym początku drugiej części przygód Mścicieli okazuje się, iż początkowy sukces nie potrwa długo, a sympatyczna grupa będzie musiała wnet stawić czoła kolejnemu wyzwaniu. Pojawia się kolejny Epik, który z tylko jemu ( a właściwie) jej znanych powodów próbuje wciągnąć w dziwną grę Profesora. Mimo początkowej dezorientacji David szybko zaczyna się orientować w planach tajemniczej Regalii, chociaż nawet i jego zaskoczą jej intencje i rola przygotowana dla Profesora. Na domiar złego właśnie pomiędzy Davidem, a profesorem zaczyna coraz to bardziej iskrzyć, a to przez ( no jakże by inaczej) kobietę. Megan, czyli Pożar pomaga Davidowi co staje się przyczyną nieporozumień i kontrowersji w grupie.
Czy jest możliwe, aby Epicy zapanowali nad swymi mocami? Czy drzemiące w nich instynkty muszą nimi rządzić, czy też istnieje dla nich nadzieja? Profesor jest przerażony swymi mocami, a jego lęk może okazać się też kluczem do rozgrywki pomiędzy Epikami, a tą częścią ludzkości która pragnie się im przeciwstawić. David z kolei uważa, iż ciemną stronę mocy można ujarzmić. Czy rzeczywiście ma on rację, czy może jednak kierują nim osobiste pobudki i chęć udowodnienia, że Megan/Pożarowi można zaufać? Jak widać pytań jest chyba jeszcze więcej niż w pierwszej części i dlatego książka wciąga bez reszty.
"Pożar" podobnie jak "Stalowe serce" od początku chwyta za gardło i nie puszcza do samego końca. Akcji i poczucia humoru jest tutaj równie dużo, a fabuła nie traci na wartości. Czytelnik nie będzie w związku z tym zawiedziony i z pewnością tak jak ja od razu sięgnie po "Calamity", czyli finał trylogii "Mścicieli".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz