Trochę się bałem tej książki z uwagi na natarczywą promocję. Bywały przecież już książki, które zanim jeszcze się ukazały były anonsowane jako bestsellery, a potem był tylko zawód. Tym razem moje obawy okazały się być bezzasadne.
"Zjazd absolwentów" rozpoczyna się od wielkiego uderzenia, a potem mamy do czynienia z jedną wielką retrospekcją przeprowadzoną przez Guillaume Musso w sposób niemalże wirtuozerski, a co najważniejsze trzymający nas w napięciu do samego końca książki. Jeśli by komuś było mało to autor dokłada też intrygę zbaczającą niejednokrotnie z utartego szlaku. W związku z tym możemy zostać skutecznie wyprowadzeni w pole i w momencie kiedy wydaje nam się, że wszystko już wiemy okazuje się, że tak naprawdę nie wiemy nic i rozdziawiamy gębę ze zdumienia. Cala akcja dzieje się na Riwierze Francuskiej co dodaje niezapomnianego klimatu, a historia rozpoczyna się w 1992 roku kiedy to Vinca Rockwell znika bez śladu. Jest ona uczennicą renomowanego liceum, a historia ma znamiona skandalu gdyż wszystko wskazuje na to, iż dziewczyna uciekła z nauczycielem filozofii. Czy aby na pewno to właśnie miało miejsce?
My wkraczamy do akcji 25 lat po zaginięciu Vinci i nauczyciela. Jest rok 2017 i w liceum gdzie doszło do tajemniczego zaginięcia odbywa się zjazd absolwentów. Kiedy dodatkowo roznosi się, iż budynek szkolny ma zostać rozebrany grupa przyjaciół zaczyna przeżywać trudne chwile. Jak się okazuje noszą oni tajemnicę wydarzeń z roku 1992, która jeśli wyjdzie na jaw to prawda będzie niewygodna co najmniej dla kilku osób. Co tak naprawdę się wydarzyło kiedy nastolatkowie dopiero co wchodzili w dorosłość? Czy Vinca żyje i czy rzeczywiście łączyło ją coś z nauczycielem? Co z kolei stało się z nim samym? Dlaczego żadne z tych dwojga nie dało znaku życia przez ćwierć wieku? Guillaume Musso zabiera nas w podróż, która odbierze nam sen co najmniej na jeden wieczór i dostarczy nie mało wrażeń. Sam finał również zostawia czytelnika ze znakami zapytania gdyż tak naprawdę autor do samego końca bawi się z czytelnikiem i puszcza do niego raz po raz oko drocząc się co jest prawdą, a co fikcją.
Żona zaczytuje się Guillaume Musso od dawna. Ceni go za umiejętne łączenie wątków obyczajowych z kryminalnymi, a nawet z elementami thrillera. Ja przyznam szczerze omijałem tego autora szerokim łukiem gdyż nie do końca lubię takie połączenia gatunków. Zniechęciła mnie do tego bardzo popularna również w naszym kraju Camilla Läckberg, która kompletnie nie przypadła mi do gustu. Cieszę się, że w końcu skusił mnie ten Musso, gdyż "Zjazd absolwentów" to doskonała potrawa literacka i z pewnością jeszcze sięgnę po twórczość tego autora. Okazuje się, że można skutecznie i ciekawie łączyć gatunki obyczajowe i intrygi literackie i francuz będący bodajże najbardziej kasowym pisarzem w swoim kraju jest na to świetnym przykładem.