piątek, 28 lutego 2020

Pastrami - Malcolm XD





To moje kolejne spotkanie z Malcolmem XD. Po „Emigracji” wiedziałem już, że i tym razem będę bawił się świetnie. Zdecydowanie jest to mój rodzaj poczucia humoru i nie koloryzuję tutaj, poraz kolejny śmiałem się do łez.

Malcolm XD to anonimowy twórca internetowy, a tzw. pasty to krótkie opowiadania niby to bazujące na faktach, a często kompletnie zmyślone. Żyją sobie takie pasty w internetach, czasem nawet nie zwraca na nie nikt uwagi, zdarza się że ktoś poda dalej i w końcu umierają, ale w przypadku tych autorstwa Malcolma nie ma takiej możliwości aby przepadły. Kiedy czyta się te opowieści aż chciałoby się wierzyć w to, że zdarzyły się one naprawdę. Tym bardziej jeśli ktoś tak jak ja ma obrazową wyobraźnię. Do teraz widzę gębę Zbyszka, który przywala w szybę na lotnisku, albo chociażby debatę na temat napisów w windzie, a to tylko niektóre z anegdotek przedstawionych w "Pastrami", a każda kolejna bawi jeszcze bardziej. Pewnie szybko zapomnę o czym czytałem, ale to jak się bawiłem było warto poświęconego czasu. 

"Pastrami" to książka na jedno posiedzenie więc jeśli nie macie zbytnio wyczulonego filtra na wulgaryzmy, dystans do siebie i otaczającej rzeczywistości to nie macie się co nawet zastanawiać tylko sięgajcie śmiało po tą pozycję. Ja ze swojej strony podzielę się jeszcze jednym spostrzeżeniem, niby to wszystko co znajdujemy w pastach Malcolma z założenia przejaskrawione, podrasowane, a mimo wszystko człowiek ma wrażenie że rzeczywistość goni ten cały absurd i groteskę i to sadzi przy tym konkretne szusy. To powoduje, że śmiech jest trochę przez łzy bo czy niby historia z windą bądź Bory Tucholskie są mocno nieprawdopodobne? Nie sądzę. 

czwartek, 27 lutego 2020

Prostytutki. Tajemnice płatnej miłości - Mieśnik Magda, Mieśnik Piotr




Pomimo, że nie uważam się za osobę którą byle co może sponiewierać, a jako że lubię reportaże to niejeden trudny temat mam za sobą, to niejednokrotnie przy lekturze „Prostytutek” czułem złość i bezsilność na sytuację pracownic seksbiznesu.

Zacznę od tego, że reportaż Magdy i Piotra Mieśników to kawał profesjonalnej reporterskiej roboty i zasługuje na uznanie. Temat został potraktowany kompleksowo i nie dość, ze dostajemy tu perspektywę rozpoczynającą się pośród tzw. tirówek a na sponsoringu kończąc to jeszcze autorzy nie poprzestali na samych prostytutkach, ale rozmawiali również z ich klientami, a nawet osobami odpowiedzialnymi za organizację nierządu w Polsce. Tym samym zyskujemy naprawdę wielowymiarową perspektywę. Wnioski nasuwają się same, otóż ogromna część prostytutek jest zmuszana do swojej pracy. Jedne są ofiarami przymusu bezpośredniego, a jeszcze inne ulegają rożnego rodzaju presji, często ze strony własnej rodziny. Naprawdę niewiele z nich prostytuuje się z własnej woli i inicjatywy. Już sam ten fakt stawia w wątpliwym moralnie świetle klientów agencji towarzyskich czy legendarnych lasów przy szosach. Do tego dochodzi chociażby to w jakiej kondycji fizycznej i psychicznej są pracownice ( często niewolnice ) seksualne i na jakie choroby narażajà się klienci uprawiając z nimi seks, często bez zabezpieczeń. Niby fakty znane, ale kiedy czytamy o konkretnych historiach to jakoś mocniej do człowieka to wszystko dociera.

Znajdziemy w „Prostytutkach” zarówno głośne sprawy z ostatnich lat w których wiodącym tematem było właśnie stręczycielstwo i organizacja nierządu na masową skalę jak i sprawy, które wcześniej nigdy nie znalazły światła dziennego. Mamy tu więc między innymi historie króla alfonsów, „salonów mazażu z bonusem”, czy też kulisy działania organizacji zapewniającej towarzystwo luksusowych „pań do towarzystwa” w której brało udział sporo osób z tzw. świata celebryckiego. Dla kontrastu historie anonimowych prostytutek świadczących swoje usługi w wynajmowanych pokojach czy przydrożnych lasach, a także młodych mężczyzn zmuszanych do prostytuowania za zachodnią granicą. To tak dla przestrogi, że nie jest to tylko kobiecy problem jak twierdzą niektórzy którym zależy na jego marginalizacji.

Podsumowując, z pod pióra Magdy i Piotra Mieśników wyszedł mocny, ciekawy, a czasem wręcz odstręczający portret polskiego seksbiznesu, który rodzi wiele pytań między innymi o to komu zależy na tym, aby prostytucja nadal odbywała się w podziemiu i przyczyniała się do cierpienia tysięcy zmuszanych do niewolnictwa kobiet o mężczyzn. 

poniedziałek, 24 lutego 2020

Szczerze - Donald Tusk




Czy to się komuś podoba czy nie to Donald Tusk jest jednym n najwybitniejszych polskich polityków . Tym bardziej z niecierpliwością oczekiwałem na jego książkę, jednocześnie bojąc się czy nie będzie to jedna z tych napisanych na szybko, na siłę z dużą ilością kolorowych fotografii zamiast konkretów. Tak to niestety często bywa przy takich pozycjach, ale tym razem zawodu nie było.

„Szczerze” to dziennik pisany przez Donalda Tuska od czasu objęcia funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej. Jeszcze żaden polski polityk w historii nie pełnił tak wysokiego stanowiska. Tym bardziej miał możliwość uczestniczyć w najważniejszych wydarzeniach ostatnich kilku lat zajmując miejsce w pierwszym rzędzie. Opowiadając o swoich wrażeniach ze spotkań z czołowymi światowymi politykami Tusk nie dość, że nie zanudza to dodatkowo można go posądzać o taką samą frajdę z poznawania tych osobistości jaką ma czytelnik ze śledzenia tych wydarzeń podczas lektury. To właśnie między innymi wzbudziło moją do niego sympatię gdyż ma się wrażenie, iż jest to po prostu bardzo sympatyczny człowiek. Poza tym jest osobowością o szerokich zainteresowaniach i pasjach, począwszy od sportu, a na książkach kończąc. Biega w maratonach, gra w piłkę i sam również kibicuje, a przy tym jest w tym autentyczny w przeciwieństwie do tych którzy stają się kibicami podczas kolejnych kampanii wyborczych by potem zniknąć z aren sportowych 

Mnie osobiście w „Szczerze” najbardziej chyba interesowały te proste ludzkie fragmenty, kiedy Donald Tusk wychodzi z roli męża stanu po to, aby przeżywać zagrożenie życia domowego pupila, czy też kiedy przeżywa żałobę po kolegach którzy odchodzą z tego świata, czasami w sposób tragiczny. Blisko mi było do niego kiedy potrafi współczuć przeciwnikowi politycznemu po śmierci syna ( Leszek Miller ) czy tez kiedy poleca lektury do przeczytania podobnie jak robi to co roku Barack Obama. Polubiłem Donalda Tuska po tych dziennikach pomimo, ze nie reprezentuje mojej opcji politycznej. Tym bardziej jest to dobre świadectwo jego człowieczeństwa i klasy jako polityka, że nie antagonizuje i potrafi być wyrazisty bez wzbudzania konfliktów z oponentami. Ma przy tym duży dystans do własnej osoby, poczucie humoru i spore wyczucie polityczne. 

Mocno polecam „Szczerze” wszystkim tym, których interesują kulisy wielkiej polityki i lubią sobie wyrobić własne zdanie zamiast ulegac manipulacjom i taniej sensacji. 

niedziela, 23 lutego 2020

Dżuma - Albert Camus




Są takie lektury do których nie dorosłem w szkole i teraz jest odpowiedni czas na to by po nie sięgnąć. Do takich książek należy z pewnością  „Dżuma” Alberta Camus. Cieszę się, że nie czytałem jej wtedy bo nie potrafiłbym jej odpowiednio docenić.

Niemal w każdym opracowaniu, a pamietam to jeszcze z czasów szkolnych kładziony jest  nacisk na fakt, iż „Dżuma” to powieść paraboliczna, ale nie mam zamiaru się wymądrzać, silić na opracowania tego typu. Skupię się po prostu na moich odczuciach, a mam wiele emocji po tej lekturze pomimo że minęło już dwa tygodnie od lektury. Przede wszystkim towarzyszy mi ogromna fascynacja Albertem Camus, iż potrafił on w tak frapujący sposób nakreślić bohaterów swojej powieści. Mamy tutaj ogromny wachlarz ludzkich postaw w obliczu kryzysu. Jedni pokazują niesamowity hart ducha i poświęcenie w momencie prawdy, inni obojętność, a nawet zwykłą kalkulację i egoizm. Toczące się rozmowy mają momentami wymiar filozoficzny i nieraz miałem potrzebę cofnąć się i przeczytać dany fragment jeszcze raz aby nad danym zagadnieniem zatrzymać się na dłużej. Pomimo wagi i tematów tych rozmów Camus wykazał się nie lada umiejętnościami i sprostał wyzwaniu abyśmy nie nudzili się podczas tych wywodów, a wręcz przeciwnie nie pozwala nam o nich zapomnieć i się od nich oderwać.

Dżuma jest na tyle uniwersalną powieścią, ze tak naprawdę pozostawia dla każdego z nas sporą przestrzeń do interpretacji. Symboliczną dżumą wymuszającą na nas określenie się i zaprezentowanie ludzkiej postawy może być jakakolwiek forma zła. Dla jednych będzie to wojna, dla innych głód, a jeszcze dla innych....No właśnie nie jest istotne co to będzie, ale jak w tym momencie zdamy egzamin z człowieczeństwa. Pewnie każdy chciałby odnaleźć się w kryzysie tak jak Rieux, ale nie każdemu to będzie dane. Szczególnie we współczesnych czasach jest to istotny dylemat, gdzie ludzie często chowają się za zinstytucjonalizowanym systemem wartości, który nie zawsze musi przekładać się na autentyczną ludzką postawę, a przykładem niech będzie tu chociaż kryzys uchodźczy. Jak sprawdzamy się kiedy sytuacja aż prosi się o solidarność z pokrzywdzonymi wojną o biedą?   Z takiego gatunku pytaniami zostawia nas Camus w „Dżumie”. Mocno polecam i powoli zbieram się do kolejnych jego książek.

poniedziałek, 10 lutego 2020

Głosy. Co się zdarzyło na wyspie Jersey - Dionisios Sturis, Ewa Winnicka




Głośno było o tym reportażu, tak jak głośno było o samej sprawie której kulisy są tutaj przedstawione. Od dłuższego już czasu zbierałem się na lekturę i jakoś tak zawsze było coś  innego na rzeczy. Przyszła kolej i na „Głosy”. Czy było warto ?

Nierówny jest ten reportaż. Sama sprawa Rzeszowskiego jak najbardziej wciągająca i do samego końca intrygująca, zwłaszcza dla tych co tak jak ja bliżej nie śledzili wydarzeń z 2011. Wtedy też doszło do sześciokrotnego morderstwa na wyspie Jersey. Damian Rzeszowski zabił żonę, dwójkę małych dzieci i jeszcze trójkę osób, które znalazły się w nieodpowiednim miejscu i czasie. Dlaczego ktoś dopuścił się tak makabrycznego czynu ? Co nim kierowało i czy był w pełni władz umysłowych ? Będziemy mieli dostęp do wniosków ze śledztwa w tej sprawie, zeznań znajomych i rodziny jak również przebiegu postępowania sądowego. Z tych informacji przyjdzie nam wyciągnąć własne wnioski gdyż sprawa dotąd budzi wiele kontrowersji. Oprócz wydarzeń na Jersey dostajemy również rys historyczny i socjologiczny samej wyspy ze szczególnym uwzględnieniem losów Polaków, którzy przyjechali tu do pracy. Na ile ma to znaczenie w przypadku sprawy Rzeszowskiego śmiem wątpić i to jest właśnie ta cześć książki, która jak dla mnie obniża notę całościową. 

Moim zdaniem gdyby autorzy skupili się tylko i wyłącznie na samej tragedii z 2011-ego to książka miała by lepszy rytm i trudno by było się od niej oderwać. Tak się nie stało i w rezultacie w „Głosach” są przestoje przy których można się wyłączyć, momentami nawet znużyć. Wydaje mi się, że te rozważania o polskich imigrantach na wyspach były jakby na sile i nie pasowały do całości. Wracając jednak do tego czy warto czytać „Głosy” to bez wątpienia warto. Pomimo tych wszystkich zastrzeżeń i tak jest to dobry reportaż i można się nim śmiało zaciekawić.