"Wszyscy strasznie spinamy się , aby być jacyś.
Codziennie rysujemy siebie, dolepiamy do siebie klejem kolejne kartki,
zdjęcia, wrysowujemy się w ramki, aby poczuć że jesteśmy czymś więcej
niż imieniem i nazwiskiem"
Powieść Jakuba Żulczyka to kolejna w ostatnich dniach przeczytana przeze mnie książka, która porusza temat szeroko pojętego buntu przeciwko systemowi, z którym niekoniecznie mamy ochotę się zgadzać, natomiast każdy z nas buntuje się na swój sposób. Zwykle system ma to do siebie, że im dłużej funkcjonuje w społeczeństwie, tym bardziej zatraca swoją założoną rolę i zamiast regulować relacje między ludźmi i je porządkować, staje się narzędziem opresyjnym. Kiedy czytałem "Vernon Subutex" to perspektywa buntu była tam ukazana oczami podstarzałego punkowca. W przypadku "Radia Armageddon" mamy dla odmiany okazję obserwować bunt z perspektywy ludzi młodych. Taki bunt ma z założenia charakter bardziej dynamiczny, bezkompromisowy i zdecydowany. Bohaterowie Żulczyka idą po trupach do celu, nie biorą jeńców, a świat jest dla nich czarno-biały. U Virginie Despentes było w tym sprzeciwie miejsce na odcienie szarości, ale to pewnie wynikało też z kwestii wieku, doświadczenia Vernona i rozmaitych kompromisów które przyszło mu w swoim życiu zawrzeć z otaczającym światem.
Wcześniej do czynienia z Jakubem Żulczykiem miałem tylko raz, co nie znaczy wcale że jego twórczość nie zrobiła na mnie wrażenia. Jego "Ślepnąc od świateł" jest jedną z tych książek, które wgryzają się w głowę i powodują w niej niemałe zamieszanie. Jest to pozycja pisarza ukształtowanego, bardzo dojrzałego i takiego który wie jak używać słów i formułować myśli z prędkością hip-hopowego freestylera. "Radio Armageddon" to książka z początków pisarstwa Żulczyka i strasznie byłem ciekawy jak zaczynał swoją przygodę z pisaniem. Jak się okazuje już od początku wkroczył na scenę pewnym krokiem. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony już wtedy prezentowanym przez niego stylem i dojrzałością. Nie mylić dojrzałości z nudą czy rutyną , bo tej u niego nie znajdziemy.
"Czasami wydaje mi się, że już nic się nie
wydarzy, bo wszystko jest już przemielone i wykorzystane. Czasami wydaje
mi się, że jeszcze nikt nigdy w historii świata nie był tak zniewolony
jak my tutaj i teraz- bo jeszcze nikt nie miał przed sobą do wyboru tak
szerokiego zestawu bezsensownych działań"
"Radio Armageddon" to tylko z pozoru jedynie nazwa alternatywnego zespołu założonego przez małolatów ( heh przypomniały mi się czasy kiedy sam udawałem że śpiewam w kapeli, a w rzeczywistości plułem do mikrofonu skupiając się na tym by teksty wyryczec najwyraźniej jak się da ). "Radio Armageddon" to bowiem symbol ruchu stworzonego przez grupę młodych osób, które mają dość życia w przygotowanej dla nich bańce i postanowili wydostać się na zewnątrz. Nie mają zgody na fałsz, obłudę, podwójne standardy i naginanie się do oczekiwań rodziców którzy już zaplanowali im życie, a jednocześnie zostawili ich samych sobie umieszczając w prywatnym liceum. Członkowie "Radia Armageddon" i ich "wyznawcy" mają nieodpartą potrzebę budowania własnej tożsamości i zależy im na szczerości jako wartości nadrzędnej. Nie interesują ich gotowe ramy i nie chcą pozostać pod stworzonym dla nich kloszem, bo ważniejsza od wygody i bezpieczeństwa jest dla nich chęć odkrycia własnej prawdy nawet jeśli będzie się to wiązać z podjęciem maksymalnego ryzyka. System jednak łatwo nie odpuszcza i kiedy przestaje działać zamordyzm, to wtedy w grę zaczną wchodzić różnego rodzaju manipulacje. Młodzi będą kuszeni do odstąpienia od swoich postulatów argumentami typu sława czy też pieniądze. Autentyzm będzie wypierany przez szansę bycia legendą. System zaproponuje nie 30 a 300 srebrników. Czy to będzie wystarczające do złamania oporu, czy jeszcze bardziej go zwiększy? - tego dowiemy się w trakcie lektury.
Odwieczne starcie pomiędzy ideałami, a konformizmem, pomiędzy młodością i dojrzałością. Potrzeba kwestionowania spróchniałej już czasem rzeczywistości i głośne postulowanie niezbędnych zmian kontra chęć utrzymania komfortu i lęk przed utratą bezpieczeństwa. Entuzjazm kontra upór w trwaniu przy starym porządku bez jakiejkolwiek refleksji nad jego zasadnością Jednostka czy tłum? Kompromis czy zwycięstwo jednej siły nad drugą? Na którą stronę przechyli się szala tym razem? Wybory których dokonują bohaterowie "Radia Armageddon" to tak naprawdę wybory dokonywane przez każdego z nas i to nie tylko w momencie wchodzenia w dorosłość, ale po części dokonujemy ich każdego dnia. Sami musimy sobie odpowiedzieć na pytanie czy w naszym przypadku wygrywa autentyczność czy skomercjalizowany fałsz i obłuda. Warto też odważyć się na chwilę refleksji odnośnie motywów dokonywanych przez nas w tej kwestii wyborów jak również naszego bilansu pod kątem obrachunku światopoglądowego.
"Ponieważ ludzie i tak wolą jedynie kiwać
głowami, powtarzać efektowne zdania, delektować się nimi i wyobrażać
sobie, że gdzieś indziej, w alternatywnej rzeczywistości, te zdania się
ich własnymi zdaniami, ponieważ ludzie nie są niczym więcej niż jedną
wielką osią współrzędnych wymyśloną przez nich samych"
Na koniec podzielę się swoją osobistą refleksją po przeczytaniu tej książki. Mam czasem wrażenie, że zbytnio analizuje pochłaniane przeze mnie treści i może mam tendencję do nadinterpretacji, ale z drugiej strony jeśli powieść Jakuba Żulczyka wzbudziła we mnie tego typu refleksje to znaczy że autor musiał mieć zamiar przekazania czegoś więcej niż tylko chwytliwej i ciekawej historii. Smutne jest to, że o ile w czasach mojej młodości "Radio Armageddon" miało by pewnie status dzieła może nawet kultowego, to dzisiejszej młodzieży będzie ciężko dostrzec potencjał tej opowieści, bo toną oni po szyję w całym tym skomercjalizowanym przekazie który tłoczony jest im do głów już od najmłodszych lat. Spadek czytelnictwa to niestety tylko jedna z niewielu bolączek toczących młodych ludzi w dzisiejszych czasach. Dochodzi do tego kult przedmiotów, bierność, poddanie się populistycznej polityce. Bańka z biegiem lat jest widać coraz bardziej szczelna i trudno będzie ją przebić dlatego może nie wystarczyć sygnał dany przez kilku zapaleńców jak stało się to w powieści Jakuba Żulczyka. Tak czy inaczej "Radio Armageddon" warto przeczytać.