poniedziałek, 29 lipca 2019

Tata kontra dziecko. Przewodnik po meandrach rodzicielstwa - Doug Moe



Rzadko sięgam po poradniki i po tym eksperymencie upewniłem się co do tego, że dobrze robiłem trzymając się od tego gatunku z daleka. Mało jest dobrych poradników, a książka Douga Moe z pewnością do nich nie należy.

Ludzie, którzy czytają moje opinie twierdzą że łatwo mnie zadowolić jeśli chodzi o lektury. Być może nie jestem zbytnio krytyczny, albo mam szczęście do książek. Fakt, faktem iż przeważnie jestem zadowolony z tego co wpadnie w moje czytelnicze ręce. Literatura na temat rodzicielstwa kwitnie w najlepsze. Jeśli spojrzeć na mnogość pozycji które pojawiają się na rynku w tej tematyce to naprawdę jest w czym wybierać. Pewnie dużo jest pozycji wartych uwagi. "Tata kontra dziecko" do nich nie należy. Przynajmniej takie jest moje skromne zdanie, a poparte jest ono kilkoma godzinami poświęconymi lekturze tego co sklecił ( bo takie określenie najbardziej mi tu pasuje) Doug Moe.

Już od samego początku mamy do czynienia z jednym schematem, który towarzyszy całej książce. Autor prześmiewa każdy temat dotyczący rodzicielstwa, który porusza i tak naprawdę na tym poprzestaje. Pomimo tego, że cenię sobie poczucie humoru i nie wyobrażam sobie bez niego książki o dzieciach, to jednak są jakieś granice a Doug Moe je moim zdaniem przekroczył. Za każdym razem kiedy pojawiała się u mnie nadzieja, że żarty skończone i pojawią się konkrety następował tyle że zawód. Zamiast rad dotyczących rodzicielstwa pojawiały się kolejne popisy i fajerwerki przypominające o tym, iż autor "Tata kontra dziecko" jest przede wszystkim aktorem i nie udało mu się niestety wyjść z roli. Żarty może i były śmieszne, a anegdoty nieraz wywołały uśmiech na mojej twarzy, ale nie tego oczekiwałem. Na moje przekleństwo brnąłem w książkę do samego końca gdyż naprawdę rzadko zdarza mi się nie doczytać raz zaczętej książki przed wystawieniem opinii.

Jeśli chcecie się trochę pośmiać to możecie dać szansę książce Douga Moe choć zakładam, że szybko się wam znudzi. Jeśli natomiast zamierzaliście poszukać w "Tata kontra dziecko" wskazówek na temat rodzicielstwa to tym bardziej sobie darujcie. Ja po tej lekturze z pewnością długo będę omijał poradniki szerokim łukiem. 

czwartek, 25 lipca 2019

Nie jesteśmy uchodźcami. Życie w cieniu konfliktów zbrojnych - Agus Morales



Agus Morales napisał bardzo dobrą książkę. Problem jednak z tym, że zainteresuje się nią niewielu, przeczyta jeszcze mniej, a wielu skrytykuje w ogóle po nią nie sięgając.

"Nie jesteśmy uchodźcami" to podróż tropem tych, którzy pragną żyć, a nie wegetować. To hołd złożony tym, którzy by ratować własne życie są zmuszeni do porzucenia własnych domów i rozpoczynania wszystkiego od nowa. Agusa Morales z wyczuciem, uwagą i wrażliwością opowiada o imigrantach. Stara się przy tym dotrzeć jak najgłębiej do ich motywacji, celów i marzeń. Zbiera informacje z pierwszej ręki, towarzyszy im w obozach dla uchodźców, na nielegalnych szlakach czy u początku ich drogi próbując odkryć co doprowadziło ich do ostateczności. Czasem jest psychologiem, czasem dziennikarzem, innym razem socjologiem. Swoją narracją sprawia, że ma się wrażenie iż jest się blisko, najbliżej jak się da ludzkiej tragedii, świadkiem hartu ducha w walce o przetrwanie.

Już chyba żadna książka o tematyce społecznej nie wywoła we mnie takich emocji jak "Głód" Martina Caparosa. Nie będę udawał, iż Agusowi Moralesowi udało się osiągnąć ten poziom i mimo że autor "Głodu" zachwala "Nie jesteśmy uchodźcami" to jest to jednak inna liga. Pomimo wszystko jednak warto sięgnąć po tę książkę choćby po to by mieć okazję do operowania faktami w jednej z najbardziej istotnych dyskusji współczesnego świata. Problem migracji czy chcemy tego czy nie to nie jest kwestia nad którą można przejść obojętnie jeśli tyko mamy choć odrobinę empatii. Niestety politycy przy udziale niektórych mediów zniekształcają rzeczywistość i skutecznie manipulują opinią publiczną w celu wywołania niechęci do uchodźców. Morales odwiedza Sudan Południowy, Meksyk, Afganistan, obozy przesiedleńcze jak choćby ten w Jemenie i przeprowadza rozmowy żeby przedstawić nam informacje nieprzefiltrowane przez sito informacyjne. Jaki obraz wyłania się z tych rozmów? Obraz człowieka takiego samego jak my, który był zmuszony opuścić swój dom pod presją głodu, wojny, prześladowań, nędzy, czy też braku perspektyw. Nie ma znaczenia co nim kierowało lecz sam fakt, że ów człowiek wcale nie chciał tego robić, bo to taki sam człowiek jak my który jednak niechętnie wychodzi poza swoją strefę komfortu chyba że nie pozostawiono mu wyjścia.

Wcale nie jest frazesem, że uchodźcą może zostać każdy z nas. Historia to nieraz pokazała i nieistotne że na chwilę obecną ogromna cześć tej grupy wywodzi się tak naprawdę z kilku krajów. Już jutro do ucieczki z uwagi na klimat, sytuację polityczną czy choćby zwykle warunki bytowe zmuszeni będziemy my sami. Problem jednak tkwi w tym, że pierwszy raz w historii na taką skalę istnieje międzynarodowa znieczulica i brak chęci pomocy uchodźcom. W rezultacie liczba tych którzy giną na pustyniach, morzu czy z rąk przemytników wzrasta w zastraszającym tempie. Dlaczego? Może po to byśmy byli w stanie zachować swoją strefę komfortu. Ja zachęcam was do sięgnięcia po książkę Agusa Moralesa i popsucia sobie tego komfortu. 

czwartek, 18 lipca 2019

Stranger Things. Ciemność nad miastem - Adam Christopher



Książka "Ciemność nad miastem" to nie lada gratka dla fanów serialu Stranger Things. Marny nasz los. Czekamy dwa lata na kolejny sezon, aby niczym narkoman pochłonąć wszystkie odcinki jednym ciągiem i znów przeżywać odstawienie. Poradnia K wyciąga pomocną dłoń i serwuje całkiem przyjemny zamiennik w postaci powieści Adama Christophera.

Hopper zasiada w świątecznym nastroju do rozmowy z Jedenastką i opowiada jej o swojej przeszłości. Śledząc tę rozmowę mamy możliwość dotrzeć do źródeł i dowiedzieć się co ukształtowało tego nieokrzesanego, a jednocześnie tak sympatycznego i wrażliwego faceta. Przejdźmy więc do konkretów. Z czym mamy do czynienia? Końcówka lat siedemdziesiątych, Nowy Jork i toczące się śledztwo w sprawie seryjnego mordercy, a w samym jego środku właśnie Hopper i jego partnerka. Znany wszystkim fanom serii Stranger Things szeryf Hopper w latach siedemdziesiątych po powrocie z Wietnamu poczuł potrzebę zmiany otoczenia i zrobienia czegoś ważnego w swoim życiu. Chciał pomagać ludziom, trochę też pewnie się wykazać na trudnym terenie, a że w Hawkins nic nie zapowiadało jakoby była taka szansa. Z tego powodu wraz z żoną i małą córeczką Hopper przeniósł się do Nowego Jorku aby tam walczyć z przestępczością. Jak się okazało przyszło mu zmierzyć się z FBI, które zdaje się mieszać w śledztwie, a dziwne ruchy agentów tylko wzmagają atmosferę nieufności i tajemnicy.

Podczas gdy w serialu doskonale została otworzona atmosfera lat osiemdziesiątych, tak w książce mamy do czynienia z latami siedemdziesiątymi. Wprawdzie autor nie uczynił tego w tak wyrazisty sposób jak twórcy serialu, ale i tak miałem dużo frajdy kiedy wraz z bohaterami przemykałem ulicami Nowego Jorku. Mamy tu intrygi, pościgi, mamy też szybkie zwroty akcji. Jednym słowem mamy wszystko czego potrzebuje dobry thriller. Odnajdziemy tu atmosferę tajemniczości charakterystyczną dla serialu, trochę mniej jest humoru i momentami brakuje fantazji którą prezentują dzieciaki i odczuwa się ich brak w powieści. No ale nie można mieć przecież  wszystkiego. Trochę brak dzieciaków rekompensuje Jedenastka,  która przepytuje swojego przybranego ojca na temat jego bliskich i stara się zrozumieć jego traumy.

Mocno polecam tą powieść. Myślę, że nie będzie to czas stracony, a może choćby odrobinę skrócić czas oczekiwania na kolejny już 4 sezon, bo pewnie to jednak trochę potrwa. Nie ukrywam, że bardzo by mi pasowało gdyby powstało więcej powieści osadzonych w uniwersum Stranger Things. 

środa, 10 lipca 2019

Strach. Trump w Białym Domu - Bob Woodward




Jak to się stało? Jak można było doprowadzić do tego, że Trump został prezydentem Stanów Zjednoczonych? Takie pytania towarzyszyły mi kiedy dotarła do mnie informacja o wynikach wyborów prezydenckich w USA. Tym chętniej sięgnąłem po książkę Boba Woodworda. 

Bob Woodword zasłynął przede wszystkim tym, iż jest odpowiedzialny za ujawnienie słynnej afery Watergate jako dziennikarz Washington Post. Od tamtego momentu przeszedł do historii i stał się legendą nie tylko amerykańskiego dziennikarstwa. Postać niebanalna, autor wielu książek i publikacji wziął na tapetę Donalda Trumpa. "Strach. Trump w Białym Domu" została napisana w postaci scenek rodzajowych co dla jednych będzie wadą, a dla innych zaletą. Dla mnie osobiście jest to plus, gdyż wpływa to na autentyczność przedstawionych faktów. Czytelnik momentami ma wrażenie jakby oglądał film, bądź sam był świadkiem niektórych sytuacji. Sam początek prezydentury Trumpa w ujęciu Woodworda to obraz co najmniej przerażający. Arogancja, buta, wybuchowość, wulgarność, podejmowanie decyzji pod wpływem emocji, to tylko niektóre z przywar obecnie urzędującego prezydenta Stanów Zjednoczonych. 

Książkę Woodworda czyta się tak naprawdę jednym tchem. Zaznaczyć należy, iż nie odkrywa on w żadnym wypadku Ameryki ( hahaha) i nie dowiemy się niczego o Trumpie czego byśmy się już nie domyślali. Mimo wszystko ciarki przechodzą po karku kiedy sobie człowiek uświadomi, że ten człowiek zachowujący się niejednokrotnie w sposób niezrównoważony ma dostęp do arsenału nuklearnego. Straszy się nas od zawsze przywódcą Korei Północnej, a Trumpowi też bym nie zaufał jeśli chodzi o racjonalne decyzje. To ci jednak uderzyło mnie najmocniej w tej książce to sposób w jaki traktuje on ludzi z najlepszego otoczenia. Kłamstwa, manipulacja, brak okazywanego szacunku, dziecinne nieraz wybuchy złości i niebywały wręcz upór to tylko niektóre z jego zachowań w stosunku do współpracowników. Ponadto Woodward skupia się tutaj na kilku głośnych aferach dotyczących prezydentury Donalda Trumpa, tj. domniemanego wsparcia Rosjan w kampanii wyborczej, naciskom prezydenta na prokuraturę i utrudnianie postępowania, a także molestowaniu kobiet. Ponadto ukazuje w swojej książce kulisy podejmowania ważnych decyzji dotyczących postępowania wobec Korei Północnej właśnie, Afganistanu i Iranu, a to naprawdę zasługuje na uwagę, gdyż trudno sobie wyobrazić żeby tak istotne kwestie były motywowane osobistymi ambicjami jakiejkolwiek osoby, a tym bardziej kogoś takiego jak Donald Trump. 

Podsumowując, myślę że warto sięgnąć po książkę Boba Woodworda zwłaszcza że Trumpowi i temu jak do tego doszło, iż w ogóle został on prezydentem USA zostało poświęcone wiele opracowań, filmów dokumentalnych, książek, ale dotąd nie zrobił tego ktoś o takiej renomie jak legenda Washington Post. Oprócz tego, iż dostajemy moim zdaniem bardzo rzetelny materiał ze źródeł z najbliższego otoczenia Donalda Trumpa, to jeszcze jest to napisane w takim stylu, że momentami ma się wrażenie jakbyśmy śledzili serię House of Cards. Niestety w tym przypadku nie mamy do czynienia z fikcją tylko z faktami i biada nam wszystkim w związku z tym. Ma się bowiem wrażenie, że z tym człowiekiem u sterów mocarstwa jesteśmy o krok od międzynarodowej tragedii. 

poniedziałek, 1 lipca 2019

Nóż - Jo Nesbo




Cykl autorstwa Jo Nesbo o charakternym śledczym Harry Hole to jeden z niewielu jeśli nie jedyny cykl kryminalny, który przeczytałem w całości. Mało tego, z części na część Jo Nesbo nieustannie się poprawia i poziom wzrasta podczas gdy inni autorzy często zaczynają w pewnym momencie nudzić, a formuła zdaje się wyczerpywać.

Kiedy czytałem pierwsze opinie na temat "Noża" i moją uwagę zwróciły te z nich, które mówią o rozczarowaniu i sugerują, iż Nesbo nie wysilił się zbytnio przy najnowszym tomie, to przyznam szczerze iż nie kupowałem tego. Jak się okazało po pierwszych stronach, miałem razie i Harry Hole wraca w pełnej krasie. Nesbo ponownie znęca się nad swoim bohaterem i zrzuca na niego niemalże plagi egipskie. Harry wyprowadza się z domu, a Rakel nie wydaje się tym razem chcieć zmienić swojej decyzji o rozstaniu. To powoduje, iż policjant wraca do nałogu na całego, a jak wiedzą ci którzy z tym bohaterem mieli do czynienia to z kolejnych ciągów mogła go wyciągnąć tylko sprawa o zabójstwo. Kiedy złapie trop jest bowiem nie do zatrzymania i niczym pies gończy. Tyle tylko, iż tym razem zamordowana została właśnie Rakel.

Harry będzie miał do czynienia chyba z jedną z najcięższych spraw w jego karierze. Wcześniejszej jego najbliżsi byli owszem narażeni i wplątywani w rozgrywki pomiędzy policjantem, a tropionymi przez niego bandytami, ale teraz Rakel nie żyje, a Harry był pijany i nie do końca pamięta to co się wydarzyło w noc morderstwa. Czyżby miał coś wspólnego ze śmiercią ukochanej? Czy pomiędzy miłością, a nienawiścią jest aż tak cienka linia? A może jednak śmierć Rakel to robota łotra, który miał na pieńku z Harrym i dokonał osobistej zemsty? Co jak co, ale Jo Nesbo nie wyszedł z wprawy i podrzuca tropy raz po raz myląc przy tym czytelnika i sprawiając, że momentami czuje się jak frajer, iż dał się złapać w pułapkę. W związku z tym jest tu, aż klaustrofobicznie od napięcia, a wątpliwości głównego bohatera, który po blackoucie jest w stanie uwierzyć niemal we wszystko dodają tylko pikanterii całej historii. Ponadto do grona podejrzanych można zaliczyć grono kobiet przez niego wzgardzonych, które zostały odrzucone gdyż nie wytrzymały konkurencji właśnie z zamordowaną Rakel.

Spotkałem się z zarzutami, iż książka jest przegadana. Nie zgodzę się z tym, a co do nieustannych monologów wewnętrznych Harrego i przeżywanych przez niego dylematów to dziwi mnie zaskoczenie tych którzy mają się za fanów cyklu, gdyż Nesbo zdążył do tego przyzwyczaić w poprzednich tomach, co mi osobiście właśnie bardzo przypadło do gustu. Podobnie rzecz się ma jeżeli chodzi o rozmaite wtrątki na temat muzyki. Cykl "Harry Hole" mógłby z powodzeniem mieć swój obszerny soundtrack i myślę że wielu czytelników słyszy podczas czytania takową ścieżkę dźwiękową. Jest ona pełna bluesa, punka i dobrego rocka. Wiec o co te całe lamenty i żale? Jak dla mnie jest po prostu jak za dawnych dobrych czasów i czytało się to naprawdę z wypiekami na twarzy. No i ten klimat mroźnej Norwegii, specyficznych ludzi którzy tak wiele chowają w sobie na zewnątrz pozostając nieodgadnieni i sprawiając wrażenie spokojnych.

Bardzo sobie ostrzyłem apetyt na kolejny, dwunasty już tom serii i nie zawiodłem się. Pomimo, że trudno mówić o tym iż Harry Hole ma się dobrze, bo demony wróciły na całego i sypie się jego życie osobiste i zawodowe, ale za to Jo Nesbo ma się wyśmienicie i jak dla mnie jest mistrzem swego gatunku. Koniecznie sięgnijcie po "Nóż"!