niedziela, 25 sierpnia 2019

Zjazd absolwentów - Guillaume Musso




Trochę się bałem tej książki z uwagi na natarczywą promocję. Bywały przecież już książki, które zanim jeszcze się ukazały były anonsowane jako bestsellery, a potem był tylko zawód. Tym razem moje obawy okazały się być bezzasadne. 

"Zjazd absolwentów" rozpoczyna się od wielkiego uderzenia, a potem mamy do czynienia z jedną wielką retrospekcją przeprowadzoną przez Guillaume Musso w sposób niemalże wirtuozerski, a co najważniejsze trzymający nas w napięciu do samego końca książki. Jeśli by komuś było mało to autor dokłada też intrygę zbaczającą niejednokrotnie z utartego szlaku. W związku z tym możemy zostać skutecznie wyprowadzeni w pole i w momencie kiedy wydaje nam się, że wszystko już wiemy okazuje się, że tak naprawdę nie wiemy nic i rozdziawiamy gębę ze zdumienia. Cala akcja dzieje się na Riwierze Francuskiej co dodaje niezapomnianego klimatu, a historia rozpoczyna się w 1992 roku kiedy to Vinca Rockwell znika bez śladu. Jest ona uczennicą renomowanego liceum, a historia ma znamiona skandalu gdyż wszystko wskazuje na to, iż dziewczyna uciekła z nauczycielem filozofii. Czy aby na pewno to właśnie miało miejsce?

My wkraczamy do akcji 25 lat po zaginięciu Vinci i nauczyciela. Jest rok 2017 i w liceum gdzie doszło do tajemniczego zaginięcia odbywa się zjazd absolwentów. Kiedy dodatkowo roznosi się, iż budynek szkolny ma zostać rozebrany grupa przyjaciół zaczyna przeżywać trudne chwile. Jak się okazuje noszą oni tajemnicę wydarzeń z roku 1992, która jeśli wyjdzie na jaw to prawda będzie niewygodna co najmniej dla kilku osób. Co tak naprawdę się wydarzyło kiedy nastolatkowie dopiero co wchodzili w dorosłość? Czy Vinca żyje i czy rzeczywiście łączyło ją coś z nauczycielem? Co z kolei stało się z nim samym? Dlaczego żadne z tych dwojga nie dało znaku życia przez ćwierć wieku? Guillaume Musso zabiera nas w podróż, która odbierze nam sen co najmniej na jeden wieczór i dostarczy nie mało wrażeń. Sam finał również zostawia czytelnika ze znakami zapytania gdyż tak naprawdę autor do samego końca bawi się z czytelnikiem i puszcza do niego raz po raz oko drocząc się co jest prawdą, a co fikcją. 

Żona zaczytuje się Guillaume Musso od dawna. Ceni go za umiejętne łączenie wątków obyczajowych z kryminalnymi, a nawet z elementami thrillera. Ja przyznam szczerze omijałem tego autora szerokim łukiem gdyż nie do końca lubię takie połączenia gatunków. Zniechęciła mnie do tego bardzo popularna również w naszym kraju Camilla Läckberg, która kompletnie nie przypadła mi do gustu. Cieszę się, że w końcu skusił mnie ten Musso, gdyż "Zjazd absolwentów" to doskonała potrawa literacka i z pewnością jeszcze sięgnę po twórczość tego autora. Okazuje się, że można skutecznie i ciekawie łączyć gatunki obyczajowe i intrygi literackie i francuz będący bodajże najbardziej kasowym pisarzem w swoim kraju jest na to świetnym przykładem. 

niedziela, 18 sierpnia 2019

Mężczyzna, który gonił swój cień - David Lagercrantz




W związku z tym, iż na horyzoncie ostatni już tom Millennium postanowiłem nadrobić zaległości i sięgnąłem po piątą część. David Lagercrantz kolejny raz nie zawodzi.

Lisbeth Salander   przebywa aktualnie w więzieniu, co ma związek z wydarzeniami z poprzedniego tomu. Tam daje się we znaki zarówno strażnikom jak i jednej z pensjonariuszek Zakładu Karnego, której dotąd nawet dyrektor więzienia nie miał odwagi się przeciwstawić. Na całe szczęście nie będzie jej dane długo przebywać w zamkniętej placówce i już niebawem ruszy śladami odkrytych przez Holgera Palmgrena starych dokumentów, które mogą rozwikłać zagadkę odnośnie osób odpowiedzialnych za to co Lisbeth spotkało w dzieciństwie. Mało tego, może zostanie rozwikłana też tajemnica znaczenia tatuażu smoka. W prowadzeniu śledztwa odnośnie przeszłości i nadużyć naukowców oraz pseudonaukowców pomagać jej będzie nie kto inny jak Mikael Blomkvist.

Nie przestaje mnie fascynować to w jaki sposób David Lagercrantz odtwarza styl Stiega Larsson i chociaż wiem, iż są tacy którzy wręcz go potępiają za sam pomysł kontynuacji serii, to ja jednak cieszę się gdyż lektura tych części daje mi co najmniej tyle samo satysfakcji co tomy, które wyszły z pod ręki Larssona. W "Mężczyzna, który gonił swój cień" Lagercrantz stworzył intrygę w której mamy wiele smaczków i ślepych uliczek. Tak naprawdę nie można sobie pozwolić ani na chwilę na dekoncentrację gdyż wtedy można się pogubić w meandrach tej historii. Nadużycia względem dzieci, kontrowersyjne eksperymenty medyczne na bliźniętach, a wreszcie zbrodnie są tu na porządku dziennym. Nie wiadomo komu ufać, a ci którzy wiedzą za dużo jak tylko zaczynają przerywać zmowę milczenia to już niedługo milkną na zawsze. Czy Lisbeth uda się dowiedzieć prawdy o swojej przeszłości? Czy Mikael odkryje kto jest odpowiedzialny za wyrządzoną niewinnym rodzinom krzywdę? Na te i wiele innych pytań będzie można odpowiedzieć sobie na koniec tej książki i niestety koniec ten przyjdzie zbyt szybko jak to zwykle ma miejsce w przypadku tych dobrze skonstruowanych thrillerów.

Mocno polecam książkę "Mężczyzna, który gonił swój cień" i nie dajcie się zwieźć tym krytycznym opiniom na ten temat książki Davida Lagercratza bo to pozycja naprawdę z górnej półki. No a ja już nie mogę się doczekać najnowszej części tej serii. 

sobota, 10 sierpnia 2019

Emigracja - Malcolm XD




Dawno się tak nie uśmiałem przy żadnej książce. Malcolm XD sprawił mi tyle radości, że hej!

Nie spodziewajcie się po "Emigracji" jakiegoś głębokiego przekazu, nie odnajdziecie tutaj odpowiedzi na wszystkie nurtujące dylematy egzystencjalne. Takich celów nie założył sobie Malcolm Xd przy pisaniu tej książki. On po prostu postanowił rozbawić czytelników do łez. No i udało mu się to świetnie. Jak bowiem nie śmiać się do rozpuku kiedy słuchamy o "zgonie" Stomila, czy też o okolicznościach zyskania przez niego tej intrygującej ksywy.  Podobnie rzecz się ma kiedy obserwujemy zachowania rodaków w drodze na emigrację zarobkową i kiedy spotykamy ich już na miejscu, często nieporadnych, ale wciąż ze słynną ułańską fantazją. Autor popisuje się doskonałym poczuciem humoru, a jego dar opowiadania jest godny pozazdroszczenia.

"Emigracja" to opowieść o wyjeździe do pracy wakacyjnej przed rozpoczęciem studiów. Ile w niej prawdy, a ile zostało wymyślone dla naszej uciechy to już wie tylko sam autor. Tak czy inaczej Malcolm XD snuje swą historię w sposób wartki i ciągle trzymając czytelnika w ciekawości. Prezentuje w opowiadanych anegdotach dystans do siebie i niewyczerpane pokłady autoironii. Każdy rozdział to tak naprawdę inna opowieść, a co anegdota to śmieszniejsza. Uciekający autokar w drodze do Anglii, mieszkanie na squacie z upiornym samozwańczym gospodarzem, który katuje wszystkich ciągle to nowymi zebraniami i głosowaniami czy choćby kariera rikszarza. Raz po raz zanosimy się że śmiechu gdyż autor ukrywający się pod pseudonimem Malcolm XD potrafi obserwować otaczającą go rzeczywistość, a co najważniejsze potrafi o niej opowiadać wzbudzając przy tym salwy śmiechu. 

Przyznam szczerze, że nie spotkałem się z Malcolmem XD w sieci,  a ponoć jego teksty tamże zamieszczane zdążyły zdobyć całe rzesze fanów. Do tej pory była to postać dla mnie nie znana, a gdyby nie Marcin Meller to pewnie bym po "Emigrację" nie sięgnął. Koniec końców książkę udało mi się pochłonąć i to w momencie kiedy potrzebowałem dużej dawki śmiechu, a "Emigracja" skutecznie mi jej dostarczyła. Gorąco polecam i wam!