niedziela, 21 listopada 2021

Dotyka …Poderwać gęsią skórkę do lotu - Autor Nieznany


Dotyka mojej duszy, zmusza mnie do myślenia, do refleksji nad przyszłością i przeszłością. Wycisza, a zarazem powoduje dyskomfort i niepokój bo z jednej strony jest to powieść postapokaliptyczna osadzona gdzieś tam w czasie, a z drugiej strony porusza kwestie dotyczące teraźniejszości. Taka jest najnowsza powieść Autora Nieznanego. 

Już w "Nawiści" autor przyzwyczaił mnie do języka dopieczonego, jakby niedzisiejszego, poetyckiego. Wtedy było o przeszłości, tym razem jest o przyszłości a dotyka spraw bieżących, problemów egzystencjalnych przed którymi próbujemy uciec w cały ten zgiełk, a on nam nie pozwala tego zrobić  chwalą mu za to. Kocham książki od dawien dawna, ale nie było mi dane obcować z takim rodzajem literatury jaki funduje Autor Nieznany aż nie zaprosił mnie do zapoznania ze swoją twórczością.

Kiedy zdecydujecie się przeczytać "Dotyka.."musicie wiedzieć iż nie jest to książka do jednego szybkiego posiedzenia gdyż język jakim została opowiedziana ta historia i przesłanie jakie ze sobą niesie to temat do  spokojnego i rozłożonego w czasie delektowania się. Warto więc rozłożyć sobie tą przyjemność w czasie. Jak opowiedzieć o tej książce  żeby za dużo nie zdradzić i nie pokusić się o spoilerowanie. Najlepiej chyba będzie opowiedzieć jakie refleksje pojawiały się u mnie po lekturze.

Po pierwsze nowa powieść Autora Nieznanego to hołd złożony starości. Żyjemy w czasach kiedy to wpojony został nam kult nowości. Starzy ludzie traktowani są jak niewygodny temat, balast którego najlepiej się pozbyć z przestrzeni publicznej a ewentualne wyrzuty sumienia pomoże zabić konsupcjonistyczna rzeczywistość. To samo róbmy przecież z przedmiotami których już nikomu nie chce się naprawiać bo przecież można sprawić sobie nowy sprzęt. Być może zabrzmi to brutalnie ale dawne autorytety, mentorów sprowadziliśmy do roli zniedołężniałych dziadków, którzy tylko niepotrzebnie przypominają o nieuchronnym przemijaniu i śmierci.

Po drugie wydaje nam się że nie musimy poznawać, badać, eksplorować otaczającego świata. Wiedza nie jest już jedną z nadrzędnych wartości, bo przecież wszystko można sprawdzić na bieżąco w internecie. To czy jest to informacja sprawdzona, jakie jest jej źródło, kto za nią stoi to już inna bajka ale przecież "dont bother". Kiedyś uczyliśmy się od innych, obserwowaliśmy naszych dziadków, rodziców, mistrzów. Kiedyś czytaliśmy książki, wgłębialiśmy się w historię żeby wyciągnąć odpowiednie wnioski, a teraz mamy to gdzieś. Mało tego nie chcemy uczyć się na błędach. Tradycja jest już obecna tylko w karykaturalnych ideach polityków którzy kręcą na niej polityczne lody. Tęsknota to jest to właśnie uczucie które wzbudził we mnie autor. 

Po trzecie apokalipsa to nie temat przyszłości, to już się stało. Już w tym momencie dochodzimy do momentu kiedy technika, nowoczesność, industrializacja wypchnęły bliskość i człowieka ze świata. Emocje są coraz częściej sztuczne, są wytworem leków, wspomagaczy wszelkiego rodzaju, są bardziej impulsami nad którymi nikt się nie zastanawia. Ludzie w kapitalistycznym pędzie za sukcesem i pieniądzem, za nowym gadżetem, za rozgłosem zapominają jakie znaczenie ma gest, nie wspominając już o dotyku. Bez bliskości nie ma jednak ludzkości i o tym przede wszystkim jest dla mnie ta książka. 

Po czwarte i piąte ...może już starczy bo pewnie każdy z Was odkryje coś innego dla siebie po lekturze "Dotyka...". Kończę już więc nostalgicznie i pewnie nie raz jeszcze wrócę do tych stronnic..