poniedziałek, 16 lipca 2018

This is football!



Za nami kolejne mistrzostwa świata w piłce nożnej. Zdecydowanie był to najlepszy turniej jaki przyszło mi oglądać w całym moim dotychczasowym życiu i dlatego poczułem potrzebę aby wyskrobać ten tekst i pozwolić emocjom opaść. Z czystym sumieniem można zachwycać się turniejem w Rosji i nie tylko ze względu na liczne niespodzianki, mnogość bramek i akcji ofensywnych, ale przede wszystkim z uwagi na to, że poraz pierwszy od dłuższego czasu rozgrywki te miały w sobie ducha. 

Jakże był odmienny World Cup Russia 2018 od wszystkich tych turniejów na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Wystarczy wskazać choćby turniej z przed czterech lat w Brazylii, który trącił plastikiem i tandetą, a przepych nie był w stanie przykryć wszystkiego co działo się wokół, choćby likwidowanych jeszcze w ostatniej chwili slumsów, które mogły szpecić i odstraszać sponsorów. Gracze bardziej byli zainteresowani finalizowaniem transferów, a gwiazdy mistrzostw były z góry znane. Wszystko przewidywalne i momentami nudne, a na koniec i tak wygrali Niemcy. Na tle Brazylii Rosja jawiła się jeszcze gorzej jako organizator kolejnego turnieju i patrząc na czynniki pozasportowe to rzeczywiście mistrzostwa odbywały się w kraju, który jeżeli chodzi o rozwarstwienie społeczeństwa i łamanie praw człowieka jest obecnie w czołówce światowej. Patrząc jednak czysto sportowo to żal, że to wszystko tak szybko się skończyło.

Polacy zagrali zgodnie z oczekiwaniami i tylko gdzieś w głębi serca łudziłem się poraz kolejny, że ten pompowany przez władze i media balonik nie pęknie z wielkim hukiem. Szkoda tylko, że dostało się tym najbardziej profesjonalnym graczom jak choćby Lewandowski, bo on niestety nazbierał hejtu za wszystkich tych co to potwierdzili stereotyp Polaka, który to po sukcesie ( za taki był uznawany o zgrozo sam awans na mistrzostwa ) myśli tylko o odcinaniu kuponów i zbliżających się wakacjach. Roberta Lewandowskiego wielu Polaków nie lubi, bo jest on zaradny, profesjonalny i ma poukładane w głowie. Obwinianie akurat jego za porażkę można rozumieć jako wyraz frustracji, bo miał facet odwagę powiedzieć szczerze jakie jest nasze miejsce w Europie i na świecie. Ma on moim zdaniem zdecydowanie rację że takie są nasze możliwości na chwilę obecną. Daleko mam do husarii, a zamiast awangardą Europy stajemy się coraz bardziej jej zaściankiem, a słów prezydenta, że "stan polskiego sportu, a zwłaszcza gier zespołowych jest odzwierciedleniem stanu polskiego państwa" , to już myślę nie trzeba więcej komentować :) 

Anglicy w końcu mają fajną, młodą reprezentację, która do tego bardzo dobrze poukładał trener Southgate, moim zdaniem jeden z największych wygranych turnieju obok Dalića. Obie reprezentacje spotkały się za wcześnie bo fajny byłby finał Anglia - Chorwacja, ale tak czy inaczej "Three Lions" wracają do domu z podniesioną głową, a do tego królem strzelców został Harry Kane, któremu się to należało choćby z uwagi na to co reprezentuje całym sobą, nie tylko jako gracz. Chorwację trudno nazywać z kolei objawieniem mundialu, bo każdy kto zna się na piłce choć trochę to już od dawna typował ich w gronie faworytów. W końcu nie przeszkodzono im w zrobieniu wyniku, choć trzeba przyznać że nie mają oni szczęścia do sędziów, którzy tym razem skutecznie wybili ich z uderzenia dopiero w finale. Osobiście żałuję, że Francja wygrała, bo trochę liczyłem że nudny, pragmatyczny futbol nie sprawdza się na mundialu w Rosji. Odpadły Niemcy, odpadły Hiszpania z Portugalią, które to reprezentacje kalkulowały ile wlezie i źle sobie to wszystko wyliczyły. Francja natomiast jakby przejęła pałeczkę po Niemcach, bo wszyscy grali a Francja zdobyła mistrzostwo. Belgia w końcu nie zawiodła, a na więcej jej chyba nie było jeszcze po prostu stać. Szkoda Serbii, a także Islandii, ale najbardziej chyba ujęła mnie za serce reprezentacja Iranu. Skąd oni się wzięli? Niby już były przebłyski na innych imprezach, niby Carlos Queiroz to trener uznany, ale tak czy inaczej Iran jest chyba największym zaskoczeniem tych mistrzostw.

To nie był turniej gwiazd, a turniej drużyn. Tak jakby odżyła idea gry w piłkę nożną, która przecież jest dyscypliną drużynową. Jeszcze chyba nigdy liderzy nie stanęli tak bardzo w cieniu zespołów. Chyba nie było jeszcze tak wyrównanej imprezy na tym poziomie. Nie jeden raz byliśmy świadkami w Rosji, kiedy to drużyna była w stanie pokryć braki i niedobory poszczególnych jej członków. Można było też obserwować jak liderzy w stylu Messiego czy Ronaldo poświęcili swe drużyny na ołtarzu własnego ego. I to właśnie dla mnie jest duch tej gry, który przemówił do nas z rosyjskich boisk i dlatego właśnie tak trudno było żegnać się z tą imprezą. World Cup 2018 Russia na zawsze pozostanie w mojej pamięci, bo mimo ostatecznego niedosytu piłka nożna sięgnęła tam do swych źródeł, a Anglia choć wróciła bez medalu to chwyciła za serce nie tylko mnie i zyskała co najmniej jednego nowego kibica, który razem ze mną dzielnie wspierał Lwy Albionu do samego końca ( ze szczególnym wskazaniem na Harry Kane'a). Może za cztery lata w Katarze rzeczywiście football wróci do domu. Fajnie by było. Tymczasem pora już chyba powiedzieć Goodbye Russia i wyczekiwać rozpoczęcia sezonu w Premier League.

This is football!!!! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz