czwartek, 22 listopada 2018

Jeszcze dzień życia - Ryszard Kapuściński




Ta okładka po prostu wymiata. Po przeczytaniu książki wprost nie mogłem się doczekać kiedy zobaczę film, a tymczasem pochłonąłem jednym tchem książkę Ryszarda Kapuścińskiego. Zarzucano mu, że za dużo beletrystyki w jego reportażach, a tymczasem to właśnie dzięki temu niezwykłemu stylowi nie można się oderwać i człowiek czuje jak by tam był razem z reporterem.

W dniu wczorajszym widziałem film i polecam go z całego serca bez względu na to czy trafia do was Kapuściński, bo to uniwersalna opowieść o tym co w życiu najważniejsze i jak w obliczu wielkiej polityki nie zapomnieć o wartości jaką jest człowieczeństwo. Wracając natomiast do książki to jest to znakomita pozycja od której można zacząć przygodę z reportażem autorstwa Ryszarda Kapuścińskiego, zwłaszcza iż ponoć sam autor zaliczał ją do tych najukochańszych, najbardziej osobistych. Ja przed nią miałem już do czynienia z tym największym polskim reporterem, ale jakoś potem nasze drogi się rozeszły. No cóż, tak dużo książek i autorów, czasu wiecznie mało. Teraz na świeżo po seansie i krótko po lekturze znów zachorowałem na Kapuścińskiego i myślę, że ten syndrom dotknie niejednego widza i czytelnika.

"Jeszcze dzień życia" to reportaż z wojny domowej w Angoli. Wszystko dzieje się w roku 1975 kiedy to Portugalia wycofuje się ze swojej kolonii, a ten kraj bogaty w złoża ropy i diamentów planuje ogłosić swoją niepodległość. Ma to nastąpić w dniu 11 listopada, czyli data dla nas Polaków równie ważna. Ryszard Kapuściński, który miał legendarne wyczucie do przewidywania ważnych wydarzeń i znany był jako ekspert od rewolucji przyjeżdża do Angoli zanim dotrą tam inne ważne agencje prasowe, aby od środka prowadzić relację z tego co ma się wydarzyć. To młode afrykańskie państwo zanim jeszcze na dobre powstanie z kolan i uwolni się od kolonializmu stanie się przedmiotem zainteresowania wielkich imperiów, których każde widzi tam swoje interesy. Trwa zimna wojna i kolejny front na którym rozegra się bitwa pomiędzy USA a ZSRR będzie miał miejsce właśnie w Angoli. Czy uda się temu państwu zachować niezależność w obliczu interesów wielkich mocarstw, czy też zatraci się w starciu z wielką polityką? Jaką rolę odegra tu legendarny polski reporter? Mogę tylko zdradzić, że rola ta będzie nie mała, a to że wielu zagranicznych reporterów zarzucało Kapuścińskiemu koloryzowanie może wyłącznie wynikać z zazdrości, że kiedy oni przybywali na miejsce wydarzeń, to on już dawno tam działał i miał kontakty, których oni nie byli w stanie nadrobić.

Kiedy pomyślę o misji reportera to oprócz tego, że ma on za zadanie opisać świat dla tych którzy nie są w stanie tego zobaczyć, bądź zwyczajnie nie dostrzegają czegoś co widzi on, to jednak oprócz tego powinien według mnie przemawiać w imieniu tych słabszych, którym odmawia się głosu i to właśnie starał się robić Kapuściński. W jednym z wywiadów stwierdził on "Społeczności najbiedniejszych państw nie mają głosu. Ludzkość w swojej większości jest milcząca. Ci nędzarze rano wstają, idą na pole, pracują, wypędzają bydło, głodują. I milczą! Nikt w ich imieniu nie przemawia, a oni sami też nie mówią, stąd myślę, że rola reportera, misjonarza czy działacza charytatywnych lub innych organizacji międzynarodowych, nie kończy się na bezpośredniej pomocy. W imieniu tych ludzi trzeba również przemawiać, w ich imieniu należy mówić. Dlatego ktoś powinien mówić w ich imieniu. Właśnie tak widzę swoją rolę jako pisarza. Jest to rola tego, który mówi w imieniu niemających głosu". Z tego między innymi powodu warto sięgnąć po "Jeszcze dzień życia". 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz