Są takie lektury do których nie dorosłem w szkole i teraz jest odpowiedni czas na to by po nie sięgnąć. Do takich książek należy z pewnością „Dżuma” Alberta Camus. Cieszę się, że nie czytałem jej wtedy bo nie potrafiłbym jej odpowiednio docenić.
Niemal w każdym opracowaniu, a pamietam to jeszcze z czasów szkolnych kładziony jest nacisk na fakt, iż „Dżuma” to powieść paraboliczna, ale nie mam zamiaru się wymądrzać, silić na opracowania tego typu. Skupię się po prostu na moich odczuciach, a mam wiele emocji po tej lekturze pomimo że minęło już dwa tygodnie od lektury. Przede wszystkim towarzyszy mi ogromna fascynacja Albertem Camus, iż potrafił on w tak frapujący sposób nakreślić bohaterów swojej powieści. Mamy tutaj ogromny wachlarz ludzkich postaw w obliczu kryzysu. Jedni pokazują niesamowity hart ducha i poświęcenie w momencie prawdy, inni obojętność, a nawet zwykłą kalkulację i egoizm. Toczące się rozmowy mają momentami wymiar filozoficzny i nieraz miałem potrzebę cofnąć się i przeczytać dany fragment jeszcze raz aby nad danym zagadnieniem zatrzymać się na dłużej. Pomimo wagi i tematów tych rozmów Camus wykazał się nie lada umiejętnościami i sprostał wyzwaniu abyśmy nie nudzili się podczas tych wywodów, a wręcz przeciwnie nie pozwala nam o nich zapomnieć i się od nich oderwać.
Dżuma jest na tyle uniwersalną powieścią, ze tak naprawdę pozostawia dla każdego z nas sporą przestrzeń do interpretacji. Symboliczną dżumą wymuszającą na nas określenie się i zaprezentowanie ludzkiej postawy może być jakakolwiek forma zła. Dla jednych będzie to wojna, dla innych głód, a jeszcze dla innych....No właśnie nie jest istotne co to będzie, ale jak w tym momencie zdamy egzamin z człowieczeństwa. Pewnie każdy chciałby odnaleźć się w kryzysie tak jak Rieux, ale nie każdemu to będzie dane. Szczególnie we współczesnych czasach jest to istotny dylemat, gdzie ludzie często chowają się za zinstytucjonalizowanym systemem wartości, który nie zawsze musi przekładać się na autentyczną ludzką postawę, a przykładem niech będzie tu chociaż kryzys uchodźczy. Jak sprawdzamy się kiedy sytuacja aż prosi się o solidarność z pokrzywdzonymi wojną o biedą? Z takiego gatunku pytaniami zostawia nas Camus w „Dżumie”. Mocno polecam i powoli zbieram się do kolejnych jego książek.
Niemal w każdym opracowaniu, a pamietam to jeszcze z czasów szkolnych kładziony jest nacisk na fakt, iż „Dżuma” to powieść paraboliczna, ale nie mam zamiaru się wymądrzać, silić na opracowania tego typu. Skupię się po prostu na moich odczuciach, a mam wiele emocji po tej lekturze pomimo że minęło już dwa tygodnie od lektury. Przede wszystkim towarzyszy mi ogromna fascynacja Albertem Camus, iż potrafił on w tak frapujący sposób nakreślić bohaterów swojej powieści. Mamy tutaj ogromny wachlarz ludzkich postaw w obliczu kryzysu. Jedni pokazują niesamowity hart ducha i poświęcenie w momencie prawdy, inni obojętność, a nawet zwykłą kalkulację i egoizm. Toczące się rozmowy mają momentami wymiar filozoficzny i nieraz miałem potrzebę cofnąć się i przeczytać dany fragment jeszcze raz aby nad danym zagadnieniem zatrzymać się na dłużej. Pomimo wagi i tematów tych rozmów Camus wykazał się nie lada umiejętnościami i sprostał wyzwaniu abyśmy nie nudzili się podczas tych wywodów, a wręcz przeciwnie nie pozwala nam o nich zapomnieć i się od nich oderwać.
Dżuma jest na tyle uniwersalną powieścią, ze tak naprawdę pozostawia dla każdego z nas sporą przestrzeń do interpretacji. Symboliczną dżumą wymuszającą na nas określenie się i zaprezentowanie ludzkiej postawy może być jakakolwiek forma zła. Dla jednych będzie to wojna, dla innych głód, a jeszcze dla innych....No właśnie nie jest istotne co to będzie, ale jak w tym momencie zdamy egzamin z człowieczeństwa. Pewnie każdy chciałby odnaleźć się w kryzysie tak jak Rieux, ale nie każdemu to będzie dane. Szczególnie we współczesnych czasach jest to istotny dylemat, gdzie ludzie często chowają się za zinstytucjonalizowanym systemem wartości, który nie zawsze musi przekładać się na autentyczną ludzką postawę, a przykładem niech będzie tu chociaż kryzys uchodźczy. Jak sprawdzamy się kiedy sytuacja aż prosi się o solidarność z pokrzywdzonymi wojną o biedą? Z takiego gatunku pytaniami zostawia nas Camus w „Dżumie”. Mocno polecam i powoli zbieram się do kolejnych jego książek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz