Przez "Miasto ślepców" człowiek jakby płynie. Nie jest to jednak szybkie poruszanie się wraz z prądem, ale pokonywanie oporu wody raz poraz walcząc z utratą sił. Przyznam szczerze, że w trakcie lektury przyszło mi kilka razy odłożyć książkę bo budził się mój bunt przeciw kondycji ludzkości, ale zaraz potem zwyciężała ciekawość, czy aby jednak nie ma dla nas nadziei.
Książka Jose Saramago pokazuje nam to o czym notorycznie zapominamy i paradoksalnie jesteśmy w stanie tę prawdę zobaczyć dopiero w momencie kiedy stracimy wzrok. To właśnie oczy, którymi zostaliśmy obdarzeni po to by sięgać przed siebie i poznawać świat tak naprawdę sprawiają, że przestaliśmy dostrzegać to co najważniejsze. Oczywiście utrata jednego z podstawowych zmysłów umożliwiającego poruszanie się poprzez człowieka po świecie stanowi tylko symbol, który dla każdego z nas może oznaczać coś zupełnie innego. Dla mnie osobiście Saramago zwraca naszą uwagę na to, iż jako rodzaj ludzki zagubiliśmy wraz ze wzrostem percepcji swój instynkt samozachowawczy, a większa świadomość otaczającego świata przestała iść w parze ze świadomością samego siebie i refleksyjnoscią. Gdzieś w całym tym pędzie za poznaniem, za zawłaszczaniem tego co zostało nam dane w użytkowanie zapomnieliśmy o tym co tak naprawdę ważne i przestaliśmy zwracać uwagę na to co znajduje się tuż przed naszymi oczami. Portugalski noblista w swojej książce pokazuje nam co może się stać jeśli tenże wzrok zostanie nam odebrany i będziemy zmuszeni skorzystać z pozostałych zmysłów jednak co najważniejsze przyjdzie nam przystanąć i zastanowić się nad sensem naszego życia.
Tak jak wspominałem na początku mojej opinii "Miasto ślepców" nie jest książką którą czyta się łatwo, ale tylko po części wynika to z faktu, iż została napisana w dość specyficzny sposób, gdzie już na początku zwraca uwagę fakt braku dialogów, które tak naprawdę w tekście są tyle że jakby ukryte w gąszczu narracji. Nie mamy tu też tradycyjnego podziału na rozdziały, choć w trakcie lektury zorientujemy się iż takowy podział jest tyle, że Jose Saramago robi to w sposób bardziej subtelny. Początkowa trudność w odbiorze tej książki wynika jednak moim zdaniem przede wszystkim z faktu, iż autor zmusza nas ciągle do konfrontacji ze sobą, z własnym stosunkiem do życia, ludzi, otaczającego świata. Nie pozwala nam przebrnąć przez te kilkaset stron bez refleksji, a mogliśmy się do tego przyzwyczaić, że obecna popkultura stwarza nam możliwość parcia do przodu w sposób bezmyślny i często uwłaczający temu do czego zostaliśmy predysponowani jako istoty myślące. W pewnym momencie, jeżeli wcześniej nie zrezygnujemy i nie odłożymy tej książki to przyzwyczaimy się do myślenia i wtedy docenimy wartość "Miasta ślepców"
Powieść Jose Saramago miałem okazję przeczytać nieraz, ale jakoś zawsze rezygnowałem, gdyż miałem świadomość, iż nie będzie to lektura lekka, łatwa i przyjemna. Moje podejście w tej kwestii jest typowe z uwagi na to do czego zdążyliśmy się jako ludzie przyzwyczaić. Często wybieramy wygodę, święty spokój i różnej maści zagłuszacze świadomości, aby uciec przed tym co trudne, ale zarazem prawdziwe w życiu. Czasem, aby się skontaktować ze sobą i jakością własnego życia potrzeba kryzysu takiego jak choćby ten przed którym postawił swoich bohaterów Jose Saramago, a czasem wystarczy naprawdę dobra książka, za którą "Miasto ślepców" zdecydowanie należy uznać. Polecam!