"Książka o design - chyba raczej nie dla mnie" - to główna myśl, która pojawiała się w mojej głowie w trakcie styczności z tą okładką, która zaczepiała mnie swą oryginalnością i prostotą będąc mocno obecną na blogach książkowych, profilach instagramowych itd. Ta przepełniona schematyzmem myśl powstrzymywała mnie przez tyle czasu, aby po nią nie sięgnąć. Skusiłem się szczerze mówiąc dopiero teraz z uwagi na Paszport Polityki dla Marcina Wichy za jego kolejną książkę "Rzeczy, których nie wyrzuciłem".
Pierwszą refleksją po lekturze jest to, iż tak naprawdę nie do końca miałem pojęcie o tym czym w ogóle jest design. Myślę, że problem ten dotyczy większości z nas i często rozumiemy to pojęcie zupełnie inaczej niż można by było tego oczekiwać. Zrozumienie społecznej funkcji i roli projektowania dla życia społecznego to pierwsza z korzyści po lekturze książki Marcina Wichy. Przede wszystkim jednak warto podkreślić, iż design stanowi jedynie punkt wyjścia do snucia przez autora refleksji na inne tematy dotyczące chociażby relacji rodzinnych, naszych przywar narodowych i innych tematów sprawiając tym samym, że mamy do czynienia ze znakomitą literaturą obyczajową (nie mylić z literaturą romansidłową ). Jednym słowem książka "Jak przestałem kochać design" to zbiór esejów, które przeniknięte są pełnymi humoru obserwacjami o charakterze jak najbardziej socjologicznym.
U każdego co jakiś czas przychodzą kryzysy, które sprawiają iż sięgamy w głąb siebie i dokonujemy podsumowań naszego dotychczasowego życia . Dla Marcina Wichy najwyraźniej momentami zwrotnymi są śmierć ojca i matki ( "Rzeczy, których nie wyrzuciłem"). Fakt ten dodaje specyficzny odcień nostalgii dla wspomnień odnośnie roli rozmaitych obrazów w nabieraniu tożsamości i funkcjonowania w rozmaitych rolach. Wraz z nim mamy okazję przyjrzeć się tejże roli w naszym życiu bo to co na codzień najzwyczajniej nam unika w tej gigantycznej mozaice rozmaitych form o kształtów, dzięki esejom autora "Jak przestałem kochać design" zdaje się nabierać innego sensu i zmienia ewidentnie sposób postrzegania przez nas rzeczywistości.
Znakomicie się czyta książkę Marcina Wichy i z pewnością sięgnę też po kolejną, nagrodzoną Paszportem Polityki "Rzeczy których nie wyrzuciłem". Od jakiegoś czasu zauważyłem dziwny trend, opisywany już tutaj przeze mnie kiedyś, do wydawania książek - cegieł, które to tomiszcza są często moim zdaniem przegadane, przeintelektualizowane, sztucznie przepełnione treścią. Tworzy się jednak też przeciwwaga w postaci książek mniej obszernych, a przekonywujących niemal w każdym zdaniu. Tak właśnie moim zdaniem jest z Marcinem Wichą, który dużo może "nie gada", ale za to jak! Gorąco polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz