niedziela, 18 listopada 2018

Człowiek w poszukiwaniu sensu - Viktor E. Frankl



Głos nadziei z otchłani Holokaustu... 

Wielka szkoda, że Ci którzy pamiętają tą ogromną zbrodnię jaką był Holokaust jeden po drugim odchodzą z tego świata. Pamięć tej ludzkiej tragedii jest potrzebna, aby w zarodku zdławić ksenofobiczne, nienawistne nastroje, które znów doradzają się na całym świecie. Tym bardziej znaczenie mają relacje takie jak ta spisana przez Viktora E. Frankla, który zasłynął również jako twórca logoterapii.

Czasem mi głupio, kiedy konfrontuję swoje narzekanie na to co dookoła z prawdziwą tragedią jaka dotyka innych ludzi. Pewnie, że to kwestia perspektywy i z drugiej strony czemu miałbym się wstydzić swego przeżywania, ale poznając historie takie jak ta, która spotkała Frankla i wielu innych, człowiek zaczyna dostrzegać to co ma. Jednocześnie jestem pełen podziwu co do hartu ducha jakim wykazał się autor tej książki starając się zachować człowieczeństwo w warunkach nieludzkich. Podczas gdy oprawcy robili wszystko by osadzeni w obozach zagłady zachowali tylko niezbędne instynkty pozwalające na ich łatwiejszą kontrolę i eksploatację, Frankl i jemu podobni są dowodem na to, iż jeśli ma się mocny szkielet moralny to nikt nie jest w stanie zmusić nas do zaprzeczenia swoim wartościom i przekonaniom.

Ktokolwiek obawia się drastycznych sytuacji opisywanych w tej książce i z tego też powodu ma opór żeby po nią sięgnąć ten nie ma się czego obawiać w tym względzie. Pomimo faktu, że książka nie jest łatwa w odbiorze bo jakże by miała być skoro dotyka tematu zagłady, to skupia się bardziej na opisie wewnętrznych przeżyć niż całego barbarzyństwa i drastycznych wydarzeń. Już sam fakt przezywanego lęku, niepewności, bezsilności i ciągłego oczekiwania na wyrok jest wystarczający by pokazać w jakich okrutnych warunkach przyszło walczyć więźniom obozów zagłady o zachowanie człowieczeństwa i pozostanie wiernym swoim ideałom więc autor oszczędził nam makabrycznych opisów tego co z pewnością widział. Już bez tego można się wczuć w to co przeżywa ktoś kto z normalnego życia zostaje gwałtem zabrany i komu z dnia na dzień próbuje się wmówić że jest czymś na kształt robaka, którego trzeba zutylizować i który powinien przepraszać za to że żyje. Jak w takim wypadku zachować poczucie własnej wartości, jak pozostać wiernym swoim ideałom i w jaki sposób myśleć o czymś więcej niż o przeżyciu kolejnego dnia. Do jakich potrzeb wyższych można się odwołać kiedy tak naprawdę jedyne o czym się myśli to potrzeby fizjologiczne, podstawowe. Jak w tym wszystkim zachować tożsamość i nie wyprzeć się empatii, miłości, wiary dla zwykłego, instynktownego przetrwania? Na te pytania udzieli nam odpowiedzi Viktor E. Frankl i spróbuję zrobić to w sposób uniwersalny, tak że każdy z nas będzie w stanie wynieść coś dla siebie. 

Czytając tę książkę miałem masę przemyśleń, a pomimo że na chwilę obecną daleko mi do kryzysu, to myślę sobie ze poznane treści będą dla mnie okazją na zachowanie nadziei i odnalezienie sensu kiedy takowy przyjdzie mi przechodzić. Każdy z nas przecież przeżywa kryzysy w życiu jednak różnie z nich wychodzimy. Jedni się poddają i niczym domino rezygnują z wyznawanych wartości, a inni z kolei się w nich umacniają bądź dokonują rekonstrukcji swojego świata wartości. Chciałbym wierzyć, że należę do tej drugiej grupy i kiedy przyjdzie czas próby to będę w stanie uchwycić się nadziei i czerpać siłę z tego co dla mnie w życiu najważniejsze. Oby tak było, bo już trochę minęło od lektury a ja wciąż wracam myślami do tej książki o jej autora a i z logoterapią się mocniej zaprzyjaźniłem.

Wojna to zło, każdy kto neguje to co stało się w trakcie II wojny światowej bądź stara się marginalizować Holokaust ten winien czym prędzej sięgnąć po tę książkę i ochronić swoje człowieczeństwo nim będzie za późno. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz