Osińska lista osobista - 3...2...1...czyli 3 płyty, 2 koncerty, 1 kawałek, które zapamiętam z 2016 roku !
I miałem sobie darować muzyczne podsumowanie z 2016 roku, no ale co zrobić kiedy wszędzie czytasz, przesłuchujesz to co ci umknęło w zeszłym roku i nagle olśnienie: To nie tak, że muzyka umiera i nic się w niej ciekawego nie dzieje. To nie tak, że wszędzie pop, disco i inne...no dobra Radek tolerancja, tolerancja - Pamiętaj! Więc to nie problem z twórczością, bo ciągle mamy zdolnych twórców, ale efekt uboczny błogosławieństwa jakim wydawał mi się dotychczas streaming w postaci chociażby mojego ulubionego Spotify.
Wracaliśmy sobie z kumplem z koncertu Behemotha i dyskutowaliśmy o tym jak to kiedyś fajnie się słuchało muzy i że teraz to już nie to ...haha ponoć jak się człowiek starzeje to tak ma że się mu włącza sentymentalizm i większość spotkań z kumplami polega na nieustannym "stary, a pamiętasz...". Więc mówimy, że kiedyś słuchanie nowej płyty to była prawdziwa celebracja. Już począwszy od zakupu, gdzie często trzeba było płytę zamawiać i tak jak moja siostra swego czasu czekać miesiąc na nadejście przesyłki. Kiedy już dostawałeś płytę w swoje ręce to następował tzw. teraz unboxing ( swoją drogą pojebane słowo ) czyli rozpakowywanie. Ściąganie folii, wąchanie wkładki, przeglądanie zdjęć, motywów, czytanie tekstów, po czym dopiero płyta ( piszę "płyta", a z początku była to przecież głownie kaseta magnetofonowa ). Kiedy już zaczynał człowiek słuchać, to odpływał. Często płyta była tak wyczekana, że słuchało się od początku do końca, a potem "katowało" kawałek, który szczególnie wpadł w ucho. No a teraz mamy spotify, słuchanie muzy w biegu, często w postaci spersonalizowanych playlist. Plus z tego taki, że ma człowiek dostęp do wielu kapel, utworów, może testować rzeczy, których pewnie by nie zakupił, tym bardziej że jakoś mam opory przed okradaniem artystów i "ściąganiem" muzy z neta. A tak to dla mnie żaden wydatek te 20 zł, a przy okazji coś tam zawsze takiemu Mustainowi skapnie :D Problem w tym , że dostępność i ilość niekoniecznie idą w parze z kulturą słuchania i gdzieś mi się ten sens muzy zatraca....Dlatego też miałem problem ze stworzeniem tego rankingu, ale kiedy w którymś kolejnym rankingu trafiłem na O.S.T.R - Życie po śmierci, to postanowiłem jednak wtrącić swoje trzy grosze, bo cholera trzeba jednak nagłaśniać te wydawnictwa żeby nie umykały w tym całym gąszczu.
Rozpisałem się, ale bez obaw bo teraz będzie już krótko i konkretnie. Zobowiązuje mnie do tego cały ten wstęp. Po prostu chciałbym zachęcić Was do tego żebyście spróbowali choć jedną płytę w tym roku ( może będzie to jedna z płyt, które znajdziecie tutaj ) zakupić i celebrować jej słuchanie tak jak robiło się to kiedyś? Wiem, że niektórzy wciąż tak robią ( pozdro siostra :D ). Więc do rzeczy:
1. White Lung - Paradise
Trafiłem
na tę płytę z polecenia Grabaża. Wrzucił teledysk do ich kawałka właśnie z tego albumu -"Sister" na swoim profilu FB.
Kanadyjskie punkowe trio w konfiguracji 2+1, czyli dwie dziewczyny i chłopak stworzyło bardzo energetyczną mieszankę. Lubisz rocka, punka ? Koniecznie zakup tą
płytę :) Bardzo świeża muzyka, choć paradoksalnie sięga do korzeni punkrocka.
Zawsze chciałem zobaczyć na żywo Nergala i resztę chłopaków z Behemotha więc już w trakcie ogłoszenia trasy Rzeczpospolita Niewierna wiedziałem, że muszę się koniecznie pojawić w Katowicach. Spiknęliśmy się z kolegą i to był jeden z lepszych koncertów na jakich byłem. Pełen profesjonalizm i konkretna dawka łojenia z najwyższym znakiem firmowym. Ponadto jeden z supportów czyli Batushka dał takie show, że niedługo oni będą gwiazdami takich wieczorów. Mocno polecam wam wybranie się na koncert Behemotha, ale i (jeśli oczywiście lubicie mocne brzmienia ) warto zaznajomić się z twórczością Batushki. Najbardziej pozytywne zaskoczenie dla mnie od czasów Mgły jeśli chodzi o te klimaty !
Warto czasem połączyć przyjemne z pożytecznym, a już najlepiej jak uda się połączyć przyjemne z przyjemnym. Miałem taką okazję w listopadzie zeszłego roku, kiedy to odwiedziłem rodzinkę w Glasgow, a przy okazji zaliczyłem w pełni wyprzedany i niezapomniany koncert składu Architects. Mało tego siostrze udało się nawet wyciągnąć na koncert seniora rodu i podobało mu się, więc jest to dowód na to, że nie ważne natężenie brzmienia, ale samo wykonanie. Zarówno gwiazda wieczoru ( mimo osłabienia w wyniku śmierci przez jednego z założycieli zespołu ) jak i supporty dały pokaz szacunku dla fanów. Za bardzo małe pieniądze udało mi się zobaczyć naprawdę najlepsze show muzyczne w życiu i to w doborowym towarzystwie :)
NAJLEPSZY UTWÓR 2016 roku
Acid Drinkers - Become a bitch
To chyba najlepsza płyta w historii Acidów od czasu Strip Tease
I miałem sobie darować muzyczne podsumowanie z 2016 roku, no ale co zrobić kiedy wszędzie czytasz, przesłuchujesz to co ci umknęło w zeszłym roku i nagle olśnienie: To nie tak, że muzyka umiera i nic się w niej ciekawego nie dzieje. To nie tak, że wszędzie pop, disco i inne...no dobra Radek tolerancja, tolerancja - Pamiętaj! Więc to nie problem z twórczością, bo ciągle mamy zdolnych twórców, ale efekt uboczny błogosławieństwa jakim wydawał mi się dotychczas streaming w postaci chociażby mojego ulubionego Spotify.
Wracaliśmy sobie z kumplem z koncertu Behemotha i dyskutowaliśmy o tym jak to kiedyś fajnie się słuchało muzy i że teraz to już nie to ...haha ponoć jak się człowiek starzeje to tak ma że się mu włącza sentymentalizm i większość spotkań z kumplami polega na nieustannym "stary, a pamiętasz...". Więc mówimy, że kiedyś słuchanie nowej płyty to była prawdziwa celebracja. Już począwszy od zakupu, gdzie często trzeba było płytę zamawiać i tak jak moja siostra swego czasu czekać miesiąc na nadejście przesyłki. Kiedy już dostawałeś płytę w swoje ręce to następował tzw. teraz unboxing ( swoją drogą pojebane słowo ) czyli rozpakowywanie. Ściąganie folii, wąchanie wkładki, przeglądanie zdjęć, motywów, czytanie tekstów, po czym dopiero płyta ( piszę "płyta", a z początku była to przecież głownie kaseta magnetofonowa ). Kiedy już zaczynał człowiek słuchać, to odpływał. Często płyta była tak wyczekana, że słuchało się od początku do końca, a potem "katowało" kawałek, który szczególnie wpadł w ucho. No a teraz mamy spotify, słuchanie muzy w biegu, często w postaci spersonalizowanych playlist. Plus z tego taki, że ma człowiek dostęp do wielu kapel, utworów, może testować rzeczy, których pewnie by nie zakupił, tym bardziej że jakoś mam opory przed okradaniem artystów i "ściąganiem" muzy z neta. A tak to dla mnie żaden wydatek te 20 zł, a przy okazji coś tam zawsze takiemu Mustainowi skapnie :D Problem w tym , że dostępność i ilość niekoniecznie idą w parze z kulturą słuchania i gdzieś mi się ten sens muzy zatraca....Dlatego też miałem problem ze stworzeniem tego rankingu, ale kiedy w którymś kolejnym rankingu trafiłem na O.S.T.R - Życie po śmierci, to postanowiłem jednak wtrącić swoje trzy grosze, bo cholera trzeba jednak nagłaśniać te wydawnictwa żeby nie umykały w tym całym gąszczu.
Rozpisałem się, ale bez obaw bo teraz będzie już krótko i konkretnie. Zobowiązuje mnie do tego cały ten wstęp. Po prostu chciałbym zachęcić Was do tego żebyście spróbowali choć jedną płytę w tym roku ( może będzie to jedna z płyt, które znajdziecie tutaj ) zakupić i celebrować jej słuchanie tak jak robiło się to kiedyś? Wiem, że niektórzy wciąż tak robią ( pozdro siostra :D ). Więc do rzeczy:
PŁYTA ROKU wg. Osiński
3. David Bowie - Blackstar
2. O.S.T.R - Życie po śmierci
Może
i nie jestem oryginalny jeśli chodzi o ten akurat wybór, ale przyznam
się do jednego. Nigdy nie należałem do wielkich fanów, ale zawsze
Bowiego darzyłem sympatią, aż tu nagle kiedy usłyszałem singiel "I Can't
Give Everything Away" i zacząłem go katować wtem bum i dowiedziałem się o
jego śmierci. Może temu tak bardzo zapadł mi w pamięci ten album.
Szczerze mówiąc nie wiem, ale często wracam do Blackstar i polecam!
2. O.S.T.R - Życie po śmierci
Wiem, że różny jest stosunek ludzi do polskiego hip-hopu. Sam czasem jak słyszę niektóre badziewie, to aż mnie łaskocze w żołądku ( w sensie z chęcią zwrócił bym płyny ustrojowe ), ale przez to wszystko przebijają się naprawdę BARDZO DOBRE produkcje. Nie wiem jakim cudem przegapiłem tą płytę O.S.T.R. i nie tłumaczy mnie nawet to, iż Hip-hop to nie jest moje numero uno, ale ten album jest wart przesłuchania i to nie tylko ze względu na warstwę muzyczną, która jest na światowym poziomie, ale przede wszystkim z uwagi na bardzo osobisty przekaz.
1. White Lung - Paradise
NAJLEPSZE KONCERTY 2016
2. Behemoth - Mega Club Katowice - 30.09.2016
Zawsze chciałem zobaczyć na żywo Nergala i resztę chłopaków z Behemotha więc już w trakcie ogłoszenia trasy Rzeczpospolita Niewierna wiedziałem, że muszę się koniecznie pojawić w Katowicach. Spiknęliśmy się z kolegą i to był jeden z lepszych koncertów na jakich byłem. Pełen profesjonalizm i konkretna dawka łojenia z najwyższym znakiem firmowym. Ponadto jeden z supportów czyli Batushka dał takie show, że niedługo oni będą gwiazdami takich wieczorów. Mocno polecam wam wybranie się na koncert Behemotha, ale i (jeśli oczywiście lubicie mocne brzmienia ) warto zaznajomić się z twórczością Batushki. Najbardziej pozytywne zaskoczenie dla mnie od czasów Mgły jeśli chodzi o te klimaty !
1. Architects - Glasgow - O2 ABC Glasgow 13 listopad 2016
Warto czasem połączyć przyjemne z pożytecznym, a już najlepiej jak uda się połączyć przyjemne z przyjemnym. Miałem taką okazję w listopadzie zeszłego roku, kiedy to odwiedziłem rodzinkę w Glasgow, a przy okazji zaliczyłem w pełni wyprzedany i niezapomniany koncert składu Architects. Mało tego siostrze udało się nawet wyciągnąć na koncert seniora rodu i podobało mu się, więc jest to dowód na to, że nie ważne natężenie brzmienia, ale samo wykonanie. Zarówno gwiazda wieczoru ( mimo osłabienia w wyniku śmierci przez jednego z założycieli zespołu ) jak i supporty dały pokaz szacunku dla fanów. Za bardzo małe pieniądze udało mi się zobaczyć naprawdę najlepsze show muzyczne w życiu i to w doborowym towarzystwie :)
NAJLEPSZY UTWÓR 2016 roku
Więc tak, ten tego. Ja wiem, że Brodka wydała bardzo dobrą płytę i trochę żałuję że nie znalazło się dla niej miejsca w mojej trójce, ale nie znalazło się również dla Green Day, ani Megadetha, a oni też wydali fajne albumy. Co do utworu roku 2016 myślałem właśnie nad "Horses" Brodki. Świetny kawałek, ale dla mnie, może to będzie zaskoczeniem, utworem roku 2016 jest:
Acid Drinkers - Become a bitch
To chyba najlepsza płyta w historii Acidów od czasu Strip Tease
to tyle...a w przyszłym roku ? plany są spore, zobaczymy...z pewnością kupie sobie od czasu do czasu płytę i przesłucham tak jak pisałem na początku. Chciałbym też zahaczyć o Metalmanię i Open'er, się zobaczy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz