Nie dane by mi było pewnie przeczytać tych opowiadań gdyby nie pewna sympatyczna osoba, która podarowała mi tom autorstwa Janusza Miki. Szczerze mówiąc, nie słyszałem do tej pory o tym autorze, a że do Joanny Stovrag (bo ona umożliwiła mi zapoznanie się z "24 na dobę") żywię ogromną sympatię to jakoś tak z góry założyłem sobie, iż nie zaszkodzi przecież dać tej książce szansy zwłaszcza, że lubię krótkie formy. Z Joanną zresztą było podobnie jeśli chodzi o lekturę "Chwili na miłość". Żyjemy niestety w takim świecie, że reklama jest w stanie sprzedać wszystko, nawet największy gniot, a okładka i gadżety związane z nową pozycją czynią z niej bestseller. Tym samym nie pozostaje na rynku zbyt dużo przestrzeni dla książek dobrych, które muszą obronić się same, no ale od czego jest poczta pantoflowa.
Jest w opowiadaniach Janusza Miki przede wszystkim chyba niedopowiedzenie. Taka jakaś przestrzeń, która pozostaje kiedy wybrzmi już ostatnie zdanie, chociaż ono samo paradoksalnie czasem potrafi być tak dosadne jak tylko się da. Mimo to czytelnik, a w każdym razie ten tutaj niżej podpisany, pozostaje właśnie z taką jakąś czarną dziurą, którą może wypełnić tylko jego wyobraźnia. Wszystkie 24 utwory, które złożyły się na ten zbiór stanowią mieszankę stylów i tak naprawdę będzie tu miejsce na bardzo szeroki wachlarz gatunkowy, a struny jakie Janusz Mika poruszy w nas za pomocą swych opowiadań stworzą całą gamę począwszy od tych sentymentalnych, a na nutach grozy kończąc. Wraz z jego bohaterami wybierzemy się w podróż nie tylko po krakowskich zakamarkach, ale przede wszystkim poznamy najskrytsze ścieżki ludzkiej duszy ze schowanymi na jej dnie sekretami.
Ludzie u Janusza Miki ukazują się nam tylko na moment, a mimo to przy użyciu kilku zdań są w stanie wzbudzić w nas masę emocji i raz poraz budzą w nas odrazę, współczucie, czy też zwykłą litość, czasem nawet przerażenie. Potrafią nas zaskoczyć, wzbudzić refleksję nad kruchością i przypadkowością naszego ludzkiego losu, ale przede wszystkim chyba uczą nas, że stereotypowe postrzeganie może sprowadzić na manowce bardziej niż byśmy się tego spodziewali. W opowiadaniach tu zawartych może okazać się zwykłym bandziorem, a belfer nad którym się litujemy, gdyż nie potrafi się obronić przed złośliwością że strony swych uczniów okazuje się chować trupa w szafie ( no nie dosłownie oczywiście :D) Ironia, czasem sarkazm to nieodłączni towarzysze bohaterów Janusza Miki, a to co mocno wybrzmiewa na koniec lektury to potrzeba zdystansowania się do siebie i świata, a co za tym idzie chęć puszczenia wodzy wyobraźni tak jak czyni to autor "24 na dobę"
Polecam serdecznie tę książkę każdemu niezależnie od waszych preferencji gatunkowych i nie radzę się jakoś szczególnie nastawiać na to co tu znajdziecie bo myślę, że będzie to zupełnie coś innego niż się spodziewacie. Mi osobiście bardzo się podobało i cieszę się, że dobra literatura potrafi przetrwać i dotrzeć do czytelnika nawet na przekór prawom rynku, bo jak się okazuje "podaj dalej" jest w stanie konkurować z wielkim marketingiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz