W końcu i ja sięgnąłem po książkę, która tak namieszała na polskim rynku czytelniczym, a jej autorka została obsypana nagrodami. Trochę zwlekałem, ale tym bardziej miałem przyjemność z tej lektury.
Enver Hoxha może i nie zapisał się w historii tak mocno jak Stalin czy Mao natomiast po przeczytaniu "Błoto slodsze niż miód" nie można mieć wątpliwości, że stał on na czele jednego z najokrutniejszych systemów w historii. Jego paranoja i ideologiczna patologia doprowadziły do cierpienia wielu, a garstce z nich oddaje hołd Małgorzata Rejmer w swej książce. Opowiada o czasach kiedy to systemowo zaprzeczono istnieniu Boga, a do tegoż miana pretendował przywódca komunistycznej Albanii. To co trzeba mu przyznać to fakt, że wzbudził swoimi rządami taki kalejdoskop uczuć u swego ludu, iż ciężko było postrzegać go jako zwykłego człowieka z krwi i kości. U jednych budził lęk i przerażenie charakterystyczne dla mitologicznych bóstw, u pozostałych takież mocne uwielbienie. Nie było człowieka w ówczesnej Albanii, który pozostawał obojętny na jego osobę.
Żyjąc we współczesnej Polsce można zaobserwować jak silnym narzędziem wpływu jest strach i jak ogromny wpływ ma on na kształtowanie opinii obywateli. Przykład Albanii pokazuje do jakich rozmiarów może się rozwinąć system polityczny na nim oparty i jakie wynaturzenia że sobą przynieść. Enver Hoxha odizolował Albanię od reszty świata. W swojej obsesji utrzymania władzy raz po raz doprowadzał do czystek usuwając potencjalne zagrożenie dla funkcjonowania systemu kierując się paranoją. W tym tonie zarządził wybudowanie schronów na terenie całego kraju obawiając się inwazji. Dotychczasowi sprzymierzeńcy stawali się wrogami, a taki ZSRR czy Chiny nie były wystarczająco zamordystyczne i komunistyczne. W imię chorej ideologii doprowadził do zacofania kraju, a winą obarczył zwykłych obywateli.
Kto pozostał w Albanii rządzonej przez Hoxhe ten nie mógł spokojnie wyrażać poglądów, bo za drobną uwagę, nawet przeinaczaną trafiało się na tortury i do więzienia. Służby doprowadziły do tego, że ogromna większość obywateli donosiła na siebie nawzajem, w tym często brat na brata, dziecko na rodzica. Każdy indywidualizm był tłamszony, a obywatel nie mógł być niczym więcej niż bezmyślnym i bezkrytycznym trybikiem machiny. Kto znów postanowił uciec z Albanii tego czekał jeszcze bardziej tragiczny los gdyż zemsta systemu była niewyobrażalna. Izolacja kraju i zakaz kontaktu ze światem zewnętrznym doprowadziły do tego, że nawet Ci którzy oglądali zagraniczną TV czy słuchali radia nie ufali jakoby dobrobyt tam pokazywany był czymś więcej niż propagandą imperialistów z Zachodu. Cierpienie, pot i łzy to był najlepszy sposób na to aby służyć komunistycznej Albanii, a podporządkowanie i niewychylanie się może nie dawało szczęścia, ale pozwalało liczyć na przetrwanie. Syndrom sztokholmski był na tyle obecny w społeczeństwie albańskim, że wielu autentycznie płakało po śmierci swego przywódcy i utraciło poczucie ładu i bezpieczeństwa.
Ksiazka Małgorzaty Rejmer to przestroga przed jednostkowym kosztem życia w dyktaturze do której tak tęskni wielu we współczesnym świecie. Historia przecież najlepiej uczy jakich błędów nie należy popełniać, a każda władza absolutna, nieważne czy pod czerwoną, brunatną, czy jeszcze inną flagą jest z natury swej zła. Problem tylko w tym, że wielu po tą wiedzę do historii nie sięga i na własnej skórze chce doświadczać tych samych błędów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz