Stieg Larsson? - nieeee Jo Nesbo? - tym bardziej nie. Jak sie okazuje porównania do wielkich nie zawsze wychodzą książkom na dobre i w przypadku " Naśladowców" w moim odczuciu właśnie one najbardziej przeszkadzają w lekturze tej książki, bo moje oczekiwania zostały rozbudzone do granic wytrzymałości. Sięgając po nią spodziewałem sie wypełnienia luki po tych wielkich autorach, wspomnianych przeze mnie powyżej, a z pewnością tego nie dostałem. Mimo wszystko "Naśladowcy" to całkiem zgrabny thriller i myślę, że warto po niego sięgnąć.
Akcja " Naśladowców" zaczyna się od odkrycia tajemniczej masakry w siedzibie sekty wyznaniowej. Odkryte przez policję ciała wskazują z dużym prawdopodobieństwem na motyw religijny, ale z drugiej jednak strony śledczy którzy pojawiają się na miejscu zbrodni mają nieodparte wrażenie, że sytuacja mogła zostać upozorowana, a denaci padli ofiarą egzekucji z rąk profesjonalnego zabójcy. Pikanterii dodaje fakt, iż do sekty należała córka prominentnej działaczki politycznej, a w podziemnym schronie odkryte zostaje tajemnicze laboratorium. Ponadto wspomniana córka działaczki nie jest jedyną zaginioną - brakuje wszystkich pozostałych członków sekty "Światło Boga". Śledztwa podejmuje się komisarz Norweskiej policji Fredrik Beier, a towarzyszyć mu będzie sympatyczna policjantka Kafa Iqbal i Andreas Figueras. To sympatyczne, a do tego różnorodne pod każdym niemal względem trio podejmie się rozwiązania zagadki, której początki sięgają jeszcze okresu przedwojennego i tajemniczego stowarzyszenia wiedeńskiego. Napięcia ta tle religijnym i rasowym dodają tylko smaczku tej historii, a wszystko to w klimacie tajemniczej Norwegii co dla mnie osobiście ( sentyment do Nesbo ) jest ogromnym plusem.
Są tak naprawdę dwie drogi zbudowania trzymającej w napięciu historii z dreszczykiem w tle. Pierwszy z nich to wytworzenie atmosfery grozy wśród zdarzeń, które z założenia z przerażeniem nie mają nic wspólnego i autorzy którym ta sztuka się udaje to zdecydowani mistrzowie gatunku. Druga grupa pisarzy tworzących thrillery idzie trochę na skróty i wybiera chwytliwe tematy, które już samym swoim początkowym potencjałem gwarantują dreszcze i ciary. Ingan Johnrud należy do tej drugiej grupy, co nie znaczy że jego twórczość nie zasługuje na uznanie, bo choć moim zdaniem ma już na starcie dużo łatwiej, to jednak "Naśladowcy" mimo iż są jego debiutem, wskazują na niemały kunszt literacki. Dlaczego uważam, że poszedł na łatwiznę? - sekta, spisek na poziomie wielkiej polityki, naziści, rasizm, eksperymenty medyczne, zagrożenie biologiczne. Same te pojęcia już budzą grozę. Dziwi mnie też trochę to, iż zwraca się uwagę na jego innowacyjność, a ja akurat widzę wiele podobieństw właśnie do Nesbo - umiłowanie do detali (zwłaszcza jeśli chodzi o opisy miejsc zbrodni i samych denatów ) oraz zabiegi podobne do " Czerwonego gardła" ( kto czytał będzie wiedział o co mi chodzi ) czy też medialne rozgrywki i wielka polityka przedstawiona w stylu Larssona. Może właśnie dlatego te porównania do "Wielkiej Dwójki" - jak już wspomniałem moim zdaniem trochę na wyrost. No ale dość już tego narzekania, bo można by pomyśleć że książka jest zła, a ona naprawdę ma w sobie potencjał. Przede wszystkim na plus należy zaliczyć sam styl Johnruda, który wręcz zaskakuje w przypadku debiutanta. jest on efektem doświadczeń dziennikarskich, bo właśnie ten zawód autor wykonuje od lat w Norwegii. Na plus jest tutaj również znakomita umiejętność porządkowania przedstawionych wydarzeń, bo dzieje się w " Naśladowcach" bardzo dużo i wiele jest rozmaitych zależności między bohaterami, do tego wszystkiego dwuliniowa fabuła - a mimo wszytko czytelnik się w tym nie gubi. Ingar Johnrud bardzo umiejętnie buduje też napięcie i przykuwa naszą uwagę, a intryga w żaden sposób nie jest banalna ani też oczywista - jest wręcz przeciwnie. Jednym słowem otrzymujemy thriller na naprawdę wysokim poziomie.
Podsumowując warto sięgnąć po " Naśladowców" choć moim zdaniem cyklowi z Frederikiem Beierem jak narazie daleko do cyklu z Harry Hole, choć trzeba przyznać że"Człowiek nietoperz" Jo Nesbo też nie zwiastował tak rewelacyjnego cyklu. Moze więc należy dać trochę czasu Ignarowi Johnsrudowi, zwłaszcza że to jego debiut. Ponadto postać śledczego Beiera naprawdę wzbudza sympatię, tak samo zresztą jak intryguje chemia tworząca się z Kafą Iqbal. Być może jest to zapowiedź naprawdę fajnej trylogii, bo autor naprawdę ma ogromny potencjał i z tą nadzieją kończę przygodę z " Naśladowcami".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz