Świetny i przerażający zarazem reportaż Pawła Reszki. Czytając go tak naprawdę człowiek upewnia się w tym co już wie na temat polskiego systemu służby zdrowia, ale nie zmienia to faktu, iż strona za stroną dostajemy jakby obuchem po łbie. Najbardziej moim zdaniem przerażające w tym wszystkim jest to, iż tak naprawdę żaden, a już napewno nie obecny rząd nie odważy się zmienić istniejącego stanu rzeczy.
"Mali bogowie" to książka o patologii. Dotyka ona jeśli się dobrze przyjrzeć większości systemów i instytucji w naszym kraju, które nie zostały zreformowane i stanowią dziedzictwo jeszcze z czasów PRL. Dlaczego się tak dzieje, że nie ma woli naprawy czegoś co tylko w swoim założeniu działa tak jak powinno ? Odpowiedzi jest wiele, a Paweł Reszka podaje nam w swojej książce kilka z nich jak również stawia, posługując się głosem środowiska, drugie tyle hipotez. Myślę jednak że odpowiedź stanowi przede wszystkim błędne założenie u źródła, że można zagwarantować kompleksową opiekę medyczną wszystkim członkom społeczeństwa ponosząc przy tym niski koszt społeczny. Aby zaspokoić popyt na to co w założeniu proponuje nasza służba zdrowia trzeba zagwarantować podaż, a tu kolejne rządy dają ciała, bo nie jest to zwyczajnie możliwe. Ten paradoks przebija się praktycznie z każdej wypowiedzi w tej książce. Kolejki na zabiegi specjalistyczne, braki kadrowe, niedofinansowanie specjalizacji, braki sprzętowe i niskie place. To wszystko jest tak naprawdę logiczną konsekwencją założenia, że każdy dostanie według potrzeb, a system jest niewydolny, co z kolei tworzy patologie w rodzaju łapówek, "kupowaniu miejsc na oddziałach ", omijaniu miejsc w kolejkach, a bez znajomości pacjent przepada gdzieś w systemie. Ci bardziej zaradni i sytuowani są w stanie znaleźć sposób na obejście przeszkód w dostępie do leczenia, a tymi słabszymi niestety nikt, na czele z rządem nie zawraca sobie głowy.
Reportaż Pawła Reszki tak naprawdę powinien mieć podtytuł "O znieczulicy polskiego systemu opieki zdrowotnej", bo w moim odczuciu to system zabija w wielu lekarzach ideały i zapał do pomagania. Oni często podejmują ten zawód z powołania, ale bardzo szybko dochodzi do wypalenia, a często wypaczania ideałów. W tym przypadku powiedzenie "ryba psuje się od głowy" ma jak najbardziej sens. Opieka zdrowotna to jeden z obszarów który przy każdych wyborach stanowi kartę przetargową i politycy zamiast zdecydować się na realną reformę i być może choć częściowe sprywatyzowanie tego resortu, wolą poprzestać na obiecywaniu gruszek na wierzbie. W rezultacie dają jakoby przyzwolenie i przestrzeń dla rozmaitych kombinacji dyrektorom placówek i samym lekarzom, a za tymi znów idą pacjenci którzy tak naprawdę nie mają wyjścia i żeby dostać możliwość leczenia muszą zacząć grać w tę brudną grę. To co oferuje polski system opieki zdrowotnej to starcie założeń rodem z socjalizmu z brutalnymi prawami kapitalizmu i dlatego dochodzi do takich wypaczeń i aberracji. Frustracja i bezsilność to bodaj najczęściej pojawiające się tu pojęcia i to one leżą u podstaw odczłowieczenia, które możemy zaobserwować na linii lekarz-pacjent. W rezultacie mamy do czynienia z bezdusznością, utratą godności pacjenta, wszechobecnym lękiem i cierpieniem, a nawet zanikiem podstawowych ludzkich odruchów. Taki właśnie obraz przedstawia nam Paweł Reszka w swojej książce i jest to obraz prawdziwy. Zapominając o pacjencie, uczestnicy systemu stworzyli sobie twór w którym na swój chory sposób się odnaleźli i raz po raz doświadczamy tego jak mała jest chęć by cokolwiek zmienić. Tak naprawdę nie ma woli, a jeśli już ktoś postanawia się przeciwstawić to system skutecznie pozbawia go głosu.
Podsumowując, warto sięgnąć po książkę Pawła Reszki i pomimo tego że nie jest to lektura trudna to im więcej ludzi ją przeczyta tym większa szansa iż wzrośnie świadomość społeczna i stworzy się przestrzeń do zmiany. Bo tak naprawdę wszyscy w tym systemie, zarówno ci pomagający jak i ci którzy pomocy potrzebują musimy się zastanowić nad tym czy dalej żyć w iluzji czy dostosować nasze potrzeby do możliwości. Myślę, że już czas aby pogodzić się z tym, że tak naprawdę bez przynajmniej częściowej prywatyzacji służby zdrowia będziemy dalej brnęli donikąd, a prawa rynkowe i tak już rządzą w opiece zdrowotnej tylko że teraz jest to wolna amerykanka. Pewnie, że to nie wszystko i prywatyzacja wszystkiego nie zmieni ale to według mnie pierwsza logiczna zmiana, która może dać przestrzeń do kolejnych reform. Nadanie temu wszystkiemu struktury i wprowadzenie standardów to konieczność jeśli chcemy być pacjentami u profesjonalistów czerpiących satysfakcję że swojej pracy, a nie korzystać z oblatywaczy którzy zaoferują nam pozorną pomoc i iluzję że jest nam lepiej. Obecnie niestety tak to wygląda, że z profesjonalnym leczeniem spotykamy się głównie w prywatnych gabinetach u wyszkolonych specjalistów, którzy nie pracują po 80 godzin w tygodniu i mają czas się szkolić i odpoczywać. Im nadal się chce bo mają ku temu przestrzeń. "Mali bogowie" to dobry wstęp do diagnozy problemów nurtujących ten system i zmian. Mam ciągle taką nadzieję. A wy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz