niedziela, 7 sierpnia 2016

Nic oprócz strachu - Magdalena Knedler









Bardzo pozytywnie mnie ta książka zaskoczyła. Wprawdzie ufam rekomendacjom Tomka Radochońskiego z bloga Nowalijki , ale przyznam się iż nie spodziewałem się aż tak dobrej książki. Pech chciał, że sięgnąłem po nią w momencie, kiedy miałem natłok pracy i zbyt mało czasu na czytanie i jak tylko dziś się dorwałem do niej na całego to nadrobiłem zaległości pochłaniając tą książkę jak szalony. Nie jestem fanem Camilli Lackberg, a tak się jakoś utarło, że powieści kryminalne z mocnym akcentem obyczajowym są niemal z automatu kojarzone z tą autorką. Myślę, że właśnie  dlatego " Nic oprócz strachu" tak długo czekało na swoją kolej. Po fajnych doświadczeniach z Katarzyną Puzyńską i jej "Lipowem" , a teraz świeżo po lekturze Magdaleny Knedler zaczynam się zastanawiać, czy warto się kierować tymi wszystkimi porównaniami, choć nie ukrywam że sam się nimi często posługuję. No ale do rzeczy, nieważne w tym momencie wszelkie tego typu dywagacje, gdyż trzeba po prostu jasno stwierdzić, że jestem pod wielkim urokiem Magdaleny Knedler i jej powieści. Dlaczego?  O tym zaraz się będę rozpisywał...

Na początek kilka słów o samej treści. Anna Lindholm jeszcze kilka miesięcy wcześniej zanim mamy okazję ją poznać na kartach tej powieści zdawała się być u szczytu swojej kariery zawodowej jak również  miała w miarę uporządkowane i stabilne życie osobiste. Udało się jej osiągnąć ogromny sukces w postaci ujęcia jednego z najbardziej poszukiwanych przestępców - nieuchwytnego dotąd Narcyza, a jej mąż prowadził bardzo dochodowy i prosperujący interes, który sprawiał, że jej praca w policji była przez niektórych odbierana jako swego rodzaju hobby. Kiedy wydawało się, że teraz pora na odcinanie kuponów i wzmacnianie swojej pozycji doszło do tragedii...w żadnym wypadku nie był to jednak przypadkowy wypadek, a jak się potem okazało nie był to również koniec strachu, który padł niebawem na Anne Lindholm i jej bliskich. Nikt z jej najbliższego otoczenia nie miał już więcej czuć się bezpieczny....
  
"Nic oprócz strachu" to rasowa powieść kryminalna, gdzie autorka nie bawi się w efekciarstwo i nie szokuje czytelnika brutalnością, pościgami, czy też zbytnią dosłownością. Magdalena Knedler postawiła na inne środki przekazu i bardzo mi to ( dla odmiany po Nesbo czy Carterze ) przypadło do gustu. Autorka buduje swoją historię powoli, cierpliwie i nakłada na siebie poszczególne warstwy, wprowadzając kolejne wątki, które zdają się tworzyć - nie będę tu oryginalny - swego rodzaju pajęczą sieć. Jej poszczególne nitki coraz bardziej składają się na pełny obraz, który w całości  ukazany zostanie nam dopiero w samym finale. Bardzo dużo uwagi poświęca tworzeniu postaci biorących udział w tej intrydze, co sprawia iż są one bardzo autentyczne i naprawdę można sporo dowiedzieć się na temat ich konstrukcji psychicznej, motywów działania czy też warstwy charakterologicznej. Najbardziej,  co pewnie nie jest jakoś szczególnie dziwne, przypadła mi do gustu postać głównej bohaterki, która jest mocno rozdarta i skonfliktowana wewnętrznie,  co zważywszy na kryzys w jakim się znalazła jeśli chodzi o życie osobiste jest mocno zrozumiałe. Jej dylematy związane z wyborem pomiędzy trwaniem przy kalekim mężu, o którego obecny stan mocno się obwinia,  czy też pójściem za głosem serca i zaangażowanie się w związek z przyjacielem z którym Anna ma romans są ważnym wątkiem w tej książce. Warto zaznaczyć,  że w żadnym wypadku nie rozpraszają one czyteknika,  a wręcz przeciwnie - dodają dodatkowego smaczku tej historii. Ciekawą postacią jest też gospodyni Anny Lindholm. Ta ekscentryczna kobieta pochodząca z Finlandii - Lempe doskonale sprawdza się jako swoisty bufor dla nagromadzonego napięcia będącego wynikiem toczących się czynności śledczych jak również wspomnianych relacji małżeńskich pomiędzy panią komisarz a jej mężem Vidarem. 

Najbardziej pasującym według mnie określeniem dla powieści "Nic oprócz strachu", które przychodzi mi do głowy jest słowo "klimatyczna". Szczególnie bowjem podobał mi się właśnie klimat, który udało się stworzyć Magdalenie Knedler dla ukazania relacji międzyludzkich, towarzyszących zbrodni, winie i odkupieniu. Jestem skłonny już po pierwszej części ( bo autorka zaplanowała trylogię z komisarz Anną Lindholm ) zadeklarować się jako fan takiego zamysłu dla budowania historii zbrodni. Właśnie takie proporcje pomiędzy warstwą obyczajową i kryminalną odpowiadają mi idealnie. Dawno nie czytałem książki, która tak mnie trzymała w napięciu i zaciekawieniu pomimo wolnego, czasami wręcz sennego tempa i naprawdę potrzeba moim zdaniem sporych umiejętności, aby przy takiej konstrukcji akcji zaciekawić czytelnika. Poza tym autorce udało się ocieplić skandynawskie klimaty i wzbudzić moje zainteresowanie serią z Kurtem Wallanderem Henniga Mankella po którego mam zamiar sięgnąć jeszcze przed premierą kolejnej części serii z Anną Lindholm. Skoro klimat jego powieści jest podobny do tego, który odkryłem tutaj to chętnie jeszcze zajrzę do szwedzkiego Ystad. Malo tego, przemyślę też kolejne części serii Camilli Lackberg, bo być może zbyt szybko skreśliłem tą autorkę po tej jednej książce, Serdecznie natomiast polecam wszystkim powieść  "Nic oprócz strachu" bo to świetna literatura. No i zachęcam również do odwiedzenia bloga Tomka Radochońskiego ( jego recenzja książki, która mnie zachęcała do lektury znajduje się tutaj ) , bo można tam znaleźć naprawdę ciekawe rekomendacje, a poza tym Tomasz to bardzo sympatyczny człowiek jest :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz