środa, 24 sierpnia 2016

Trawers - Remigiusz Mróz






Rewelacyjne zakończenie trylogii! Na sam koniec autorowi udało się zaskoczyć mnie i to nie raz, a myślałem że przejrzałem jego fortele do cna przez wszystkie dotychczasowe perypetie Wiktora Forsta. No to się przeliczyłem i dałem się zrobić w konia niczym małe dziecko, które zamiast obiecanego batonika otrzymuje dietetyczny deser :D Różnica polega na tym, iż dziecku w tym momencie opada szczena i zbiera mu się na płacz, a w moim przypadku świetnie się bawiłem mimo że moja mina musiała być równie bezcenna co u hipotetycznego dzieciaka :)

Dziwnie przebiegała moja przygoda z Wiktorem Forstem,  który jest głównym bohaterem tej trylogii Remigiusza Mroza. Do "Ekspozycji" podszedłem dość sceptycznie,  a wynikało to przede wszystkim chyba z tego,  że miałem do czynienia wcześniej z serią tego autora o Joannie Chyłce,  a to zdecydowanie inne wydanie Mroza - moje ulubione nawiasem mówiąc. Z tego też względu chyba czegoś innego oczekiwałem od spotkania z Wiktorem Forstem i nie przypadła mi "Ekspozycja"  do gustu tak jak choćby "Kasacja". Postanowiłem jednak dać szansę "Przewieszeniu",  bo mam dużo sympatii do Remigiusza Mroza i okazało się,  że była to jedna z lepszych moich czytelniczych decyzji. Udało mi się tym razem wkręcić na całego w klimat tej serii i doskonale się bawiłem w trakcie lektury. Tak samo jest w przypadku "Trawersu". To jazda bez trzymanki od początku do samego końca i z pewnością nie można się tutaj nudzić. 

Forsta zastajemy dokładnie w tym miejscu,  gdzie zostawiliśmy go w "Przewieszeniu",  to jest w areszcie,  gdzie oddaje się nałogowi. Uzależnił się od heroiny i tylko ona jest w stanie zabić cały jego ból i wyrzuty sumienia w związku z tym,  że bliskie mu osoby pożegnały się z życiem tylko dlatego,  że przyszło im go znać. Bestia z Giewontu jest wciąż na wolności i nie pozwoli mu o sobie zapomnieć. Poraz kolejny wciągnie go w swoją chorą rozgrywkę, a żądza zemsty jest jedyną realną alternatywą dla destrukcyjnego nowego hobby Forsta. Pojedynek tej dwójki antagonistów przywodzi na myśl pojedynek szachistów,  a innym razem mamy do czynienia ze starciem przypominającym dwójkę rewolwerowców pod saloonem w samo południe. W tym przypadku scenerię stanowić będą nie szlaki wiodące przez Dziki Zachód,  ale nasze swojskie górskie,  a ściślej biorąc tatrzańskie. Jak pokazuje nam Remigiusz Mróz w swojej powieści,  doskonale odtworzone przez niego w opisach trasy świetnie sprawdzają się jako dodatkowy element do podgrzewania już i tak gorącej atmosfery. 

"Trawers" to świetne ukoronowanie historii z klasycznymi elementami walki dobra ze złem. Jeszcze raz zaznaczę,  że sam finał zapewnia kilka naprawdę wielkich zaskoczeń :) Forst - góral z krwi i kości sprawdza się wyśmienicie jako nasze rodzime wydanie Brudnego Harrego i aż szkoda, że to już ostatnie z nim spotkanie,  ale znając przewrotność i upodobanie Remigiusza Mroza do zaskakiwania swoich czytelników,  to może Wiktor Forst nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. W sumie w tej serii zdarzało się już,  że bohaterowie ginęli nagle,  a potem w cudownych okolicznościach wracali do świata żywych ku uciesze czytelników. Polecam szczerze tego sympatycznego autora,  polecam trylogię z Wiktorem Forstem,  a ja odliczam już niemal godziny do premiery kolejnej części serii do której żywię największy sentyment. "Immunitet" z Joanną Chyłką już widoczny na horyzoncie :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz