środa, 22 maja 2019

Merhaba - Witold Szabłowski


Nie sądziłem nawet, że ta książka może mnie jakoś specjalnie zainteresować. Jakież było moje zdziwieni, gdy okazało się, iż Witold Szabłowski ma niesamowity dar opowiadania i potrafi wciągnąć czytelnika w swoją historię bez reszty.

Turcja to kraj na styku. Trochę nasz (europejski), a trochę jednak Azja. To położenie, jeśli weźmiemy pod uwagę również najbliższe sąsiedztwo Turków przysparza im tyleż kolorytu co też stereotypów, które przyczyniają się do rozmaitych legend krążących o tym kraju. Wyobrażam sobie, że przeciętny Polak wie tak naprawdę niewiele o Turcji, a wakacje spędzane w jednym z kurortów odciętych jednak od rzeczywistości nie wpływają jakoś specjalnie na poszerzenie tej wiedzy. Witold Szabłowski opowiada nam o tym pięknym nota bene jak się okazuje kraju z perspektywy tureckiej ulicy, a to niewątpliwie przyczynia się do autentyzmu. Jaki obraz otrzymujemy? Otóż najbardziej pasującym określeniem jest chyba słowo "barwny". Szabłowski maluję obraz tureckiej rzeczywistości przy pomocy palety barw od tych najpiękniejszych aż po te wyblakłe z uwagi na znak czasu. Jak się okazuje dzisiejsza Turcja to kraj tyleż nowoczesny co archaiczny, a te sprzeczności tylko jeszcze bardziej zachęcają do wizyty i sprawdzenia wszystkiego i czyn pisze autor "Merhaby"

Szabłowski przedstawiając alfabet turecki znalazł miejsce dla Ataturka, a jednocześnie dla Mehmeta Ali Agcy. Opowiedział o historii herbaty jako napoju narodowego w Turcji, a także o morderstwach honorowych. Przedstawia zacofane poglądy tureckiego społeczeństwa zarazem chwaląc ich dążenie do otwartości i pęd ku nowoczesności. Znalazło się tutaj miejsce dla kebaba, dla tamtejszych celebrytów jak  i dla tureckich transseksualistów. Z całego tygla haseł opisanych przez Witolda Szabłowskiego wyłania się obraz narodu pełnego werwy, narodu emocjonalnego i dumnego. Jednocześnie kochającego koloryt i zamkniętego na odmienność i powiem świeżości. Z każdym kolejnym zdaniem tej książki ma się jeszcze większą ochotę aby na własną rękę sprawdzić wszystko co autor napisał na temat Turcji. Czyta się to momentami jak baśń, jak legendę, co mogłoby też tłumaczyć fenomen popularności tureckich seriali.

Marcin Meller pełen uznania dla reporterskiego talentu Witolda Szabłowskiego poleca "Merhabę" słowami : "Gdybyście mieli przeczytać jedną jedyną książkę o Turcji, to macie ją właśnie przed sobą”. Czy trzeba lepszej rekomendacji? Gorąco polecam i ja! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz