poniedziałek, 13 maja 2019

Powrót do Reims - Didier Eribon




Kolejny czarny koń ze stajni Karaktera. Jestem zachwycony tą książką. Nie będę udawał, że znałem wcześniej Didiera Eribona, ale swą autobiograficzną powieścią wywarł on na mnie takie wrażenie, iż z pewnością przyjrzę się uważniej jego osobie.

"Powrót do Reims" to powieść o powrocie w przeszłość, w głąb siebie. Eribon sięga do swoich korzeni i podejmuje próbę konfrontacji z własnymi lękami starając się jednocześnie odpowiedzieć na pytanie jak udało mu się pokonać bariery klasowe i dokonać awansu społecznego. Właśnie o tym jest przede wszystkim jego książka, o społeczeństwie klasowym i choć elity mają interes w tym żeby wmawiać nam, iż tak naprawdę wszyscy mamy równe szanse to nawet jeśli daliście się oszukać, po przeczytaniu tej książki zobaczycie że takie twierdzenie to bzdura. Przyszło nam żyć w społeczeństwach klasowych i czy to będzie Francja, czy Polska to już na początku oczekuje się od nas, że będziemy po prostu wypełniać swoją rolę i niechaj nie przyjdzie nam do głowy się wychylać i domagać się sprawiedliwego dostępu do takich dziedzin jak choćby edukacja, czy też praw do godnej i uczciwie wynagradzanej pracy. No ale wróćmy do Didiera Eribona. On musiał się zbuntować podwójnie. Z jednej strony nie zgadzał się na pobyt w nizinach społecznych, a z drugiej strony musiał zawalczyć o prawo do życia w zgodzie ze swoją orientacją seksualną. Paradoksalnie to właśnie homoseksualizm pomógł Didierowi Eribonowi gdyż klaustrofobiczna atmosfera małego miasteczka i ograniczenia sprawiły, iż postanowił wyrwać się i wyrwać wszystko to co nie było mu przeznaczone przez urodzenie.

Kiedy czyta się "Powrót do Reims" człowiek zaczyna rozumieć ten gniew ludu wyrażany na francuskich ulicach w ramach protestu żółtych kamizelek. Zresztą ten gniew, ta manifestacja sprzeciwu wobec wybieranych trybunów ludowych uwidocznił się już wcześniej kiedy to we Francji dotychczasowi wyborcy lewicy głosowali tłumnie na prawicowy Front Narodowy. Pozostawieni sobie, marginalizowani, często zapracowywujący się niemal na śmierć robotnicy powiedzieli w końcu dość. Bo ileż można się zgadzać na system, który premiuje nielicznych, a całe masy pozostawia samym sobie. Masy nie dały się więcej tłumić i zamanifestowały swoją niezgodę. Eribon opisuje kolejne etapy nabywania nowej tożsamości, odcinania się od społeczności z której się wywodził, mało tego przyznaje wprost, iż to on wyparł się swojego środowiska. Trochę symbolicznie można tu zauważyć analogiczną postawę współczesnych elit, gdzie wiele z osób je tworzących wywodzi się przecież również z ludu, a o ludzie zapomnieli i najchętniej wycięli by ten fragment swojej historii, bo jest on niewygodny. Wstyd, bezsilność, pogubienie - towarzyszymy Eribonowi poprzez te stany emocjonalne, a doprowadzą nas one do.... to już niech każdy sobie sprawdzi.

"Powrót do Reims" to historia jednostki, powieść autobiograficzna i studium socjologiczne nie tylko Francji, ale i też całej Europy. Procesy przedstawione przez Didiera Eribona, układ społeczny, dynamika i konsekwencje wykluczenia ludu z realnej budowy ładu społecznego są charakterystyczne tak samo do chociażby Polski. U nas również obserwowany jest ruch w prawą stronę, aczkolwiek należy zaznaczyć iż sukcesy PiS-u, narodowców, czy innych partii populistycznych wydają się być wynikiem nie tyle zmiany preferencji wyborczych, ale wyrazem buntu tych wykluczonych przeciw istniejącemu porządkowi i poczuciu zdradzenia. Podobnie rzecz się ma w takich Niemczech, Włoszech itd. Zresztą kiedy śledzimy dyskurs wyborczy i atak elit na najniższe warstwy społeczne, lub co najmniej ich ignorowanie to trudno się dziwić, iż oddają oni głosy na obóz rządzący, który umiejętnie zagospodarował te nastroje, podrasowując jednocześnie lęki ( jak choćby przed uchodźcami ). Myślę, że prędzej i później również odczujemy w naszym kraju kolejny etap gniewu ludu, tak jak to ma miejsce we Francji. 

Piękną, ale przede wszystkim mądrą książkę napisał Didier Eribon i długo jeszcze to wszystko będzie pracować w mojej głowie. Mocno ją polecam bo pod każdym względem jest to najlepsza pozycja jaką przyszło mi przeczytać w tym roku. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz