piątek, 20 listopada 2015

Tłum jest nieprawdą

       "Tłum jest nieprawdą. Prawda jest zawsze w mniejszości".....A co tam, pojadę sobie Kierkegaardem. Fajnie mi się kojarzy. Z czasami studiów, z okresem kiedy bardziej liczyły się takie wartości jak indywidualizm, szeroko pojęta wolność i swoboda. W tamtym czasie, a wydaje się że było to całkiem niedawno ( 15 lat to przecież żadna prehistoria ) byliśmy jako społeczeństwo zachłyśnięci świeżo odzyskaną suwerennoscią. W powietrzu czuło się punk rocka i wiosnę, a w sercu grało tolerancją. Pamiętam kiedy chodziliśmy na koncerty i jakimś cudem zabłąkał się tam "nazistowski element" to zwierały się szeregi i nie było przestrzeni na to niepożądane towarzystwo. Narodowcy traktowani byli niczym folklor. Metalem, punkiem, czy nawet skinheadem ludzie bywali w ramach buntu i sprzeciwu przeciw dorosłym i całej tej ich polityce. Nawet jak ziomki lały się po mordach, to jakoś tak teraz chce się z tego nawet śmiać, bo rzadko działa się komuś krzywda. Niewiem, może tak chce to pamiętać, ale wydaje mi się, że wtedy młodzi nie bawili się w zaplecze wielkiej polityki, a staruszkowie chodzili do kościoła się pomodlić, a nie wraz z bojówkami zbierali się pod ołtarzem krążyli po Polsce w poszukiwaniu zadymy.
       Powtarzam, to moje prywatne refleksje i może tak chce to pamiętać, w każdym razie od tych moich wspomnień wara, bo niedługo tylko to nam zostanie. Podobno człowieka, który pozostawał zniewolenia zbyt długo, trudno przekonać do umiłowania wolności na nowo. Ciekawe czy tak samo jest z całymi narodami. Wydaje się, że coś w tym jest, bo jak inaczej oceniać naród, którego większość wprost wypowiada się za totalitaryzmem zaledwie ćwierć wieku po wyrwaniu się z macek tej ośmiornicy.
       Antoine de Saint-Exupéry pisał, że "do największego zniewolenia dochodzi wtedy, kiedy stado gnębi człowieka". Trudno się z nim nie zgodzić obserwując stado przetaczające się przez Polskę od poniedziałku do niedzieli i skandujące hasła mówiące o tym jaki los spotka każdego kto ośmieli się, kosztem ślepego w tym stadzie uczestnictwa, pozostać właśnie zwykłym człowiekiem.
Osobiście najbardziej lubię i cenię właśnie tych zwykłych ludzi, tych nie przesiąkniętych polityką, wiernych prawdziwej (ponad narodowej) tradycji i prawdziwym wartościom. Ludzi często prostych, niewykształconych, skromnych, ale uśmiechniętych i szczęśliwych, bo skupiających swą uwagę na docenianiu tego co mają. Cenią oni swoją swobodę i własny światopogląd i nie mają aspiracji sprzedawać swojego pomysłu na życie innym bo mają coś czego brakuje tłumowi - mają POKORĘ.
Pokory brakuje tym którzy krzyczą "Polska dla Polakow", "Polka Katolicka - a nie laicka", "Obcym precz", czy też "Będziem w mordę lać.... (tu można sobie wstawić wedle uznania)".

      Antysystemowcy, hejterzy, obrońcy tradycji, ultrakonserwatyści itp to określenia brzmiące tak groteskowo, że czasem można ukryć pod nimi prawdziwe oblicze - a to oblicze jest obrzydliwe bo jeśli je obierzemy z tych określeń, to zobaczymy zabobon, nienawiść, wojnę domową. Do tego dąży ten tłum, a przez niego Ci którzy nim sterują. A ja powiem to jeszcze raz, że "prawda jest w mniejszości", tylko fajnie by było by ta mniejszość nie przestała tej prawdy głosić bo inaczej będziemy niedługo w bladej...

sobota, 14 listopada 2015

Bo nienawiść jest silnym narkotykiem...

Było mi bardzo przykro i poczułem wielki smutek, kiedy przeczytałem dziś rano wiadomości na temat zamachów w Paryżu. Przykro to złe słowo, kolejne doniesienia mnie przeraziły. Wystraszyłem się nie tylko tragedii do której już doszło, ale tego co z nią zrobią ludzie, którzy nie mają skrupułów i bazują na najgorszych instynktach. Patrząc na bieżącą sytuację w naszym kraju, jak również w wielu innych krajach Europy, trudno nie zauważyć że nastroje ksenofobiczne, klaustrofobiczne i fundamentalizm odradzają się w zastraszającym tempie.
Trudno wypowiadać się w tych tematach, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że zostanę tym właśnie szaleństwem potraktowany. Nienawiść jest potężnym narkotykiem, trudno go odstawić, kiedy już człowiek się jej nauczy. Skąd o tym wiem? Pewnie stąd, że sam kilka razy w życiu po nią sięgałem, szczególnie zaś w okresie młodości, kiedy mój światopogląd kształtował się w oparciu o szczątkowe i wybiórcze informacje o świecie, gdzieś podsłyszane, wygrzebane z internetu, obite o uszy fragmenty wiadomości z radia i TV. Do dziś wstydzę się czasem jakie bzdury głosiłem i w co zdarzało mi się wierzyć. Mówi się, że młodość ma swoje prawa i zgadzam się z tym, bo tożsamość człowieka budzi się w buncie, czasem ostrej kontestacji otaczającej rzeczywistości. Jeśli więc młody człowiek jest gwałtowny, czasem wręcz radykalny w swoich poglądach to potrafię starać się to zrozumieć i w pewien sposób dać mu czas na wyklarowanie się jego wizji świata. Jeśli to samo robi osoba dorosła - która miota się w półprawdach, skrajnościach i swoją wiedzę o świecie buduje na bazie internetowych memów i bzdur rzucanych przez nieodpowiedzialnych czasem polityków, przedstawicieli mediów, kościoła itp. - wtedy moja pobłażliwość się kończy, bo cholera jasna dorosłość wiąże się z odpowiedzialnością i stabilnością poglądów. Nie można zachowywać się jak nieodpowiedzialny dzieciak i rzucać wkoło stereotypów, uogólnień, rozpowszechniać mitów, bo słowa naprawdę mają moc. Potrafią rozbudzić miłość, zbudować piękną relację opartą na tolerancji i bliskości, budują zgodę i współpracę, ale są też w stanie uruchomić spiralę gniewu i przemocy.
Bardzo mi przykro, kiedy cierpią ludzie, żal mi ludzi którzy padli ofiarą fundamentalistów i analfabetów, którzy nie zadali sobie trudu zrozumienia swojej religii i używają jej do usprawiedliwienia przemocy. Żal mi jednak również, a nawet powiem więcej, jestem wściekły na tych ludzi, którzy wykorzystają tą sytuację do wyładowania swojej frustracji i będą prowokować kolejne tragedię nakręcając to koło przemocy, zachęcając do odreagowania na ludziach wyznających inną niż oni sami religię, światopogląd, estetykę.
Nie ma na to mojej zgody i chociaż realnie pewnie nie jestem w stanie wpłynąć na tą sytuację, to mogłem popełnić ten tekst i może sprawić że ktoś czytając go pozwoli sobie na odrobinę refleksji zanim coś powie, uczyni, zanim puści swoją frustrację w ruch.
Tym co czyni nas ludźmi jest przede wszystkim nasz rozum, który jednak potrzebuje stymulacji. Brak kontaktu z książką, filmem, prasą, otwartym zdrowym dialogiem i zamykanie się przed innymi kulturami prowadzi do tego, że rozum wypierany jest przez głupotę, bo tylko analfabeta albo naprawdę zły człowiek, wykorzysta ideę z założenia niosąca przekaz miłości do szerzenia nienawiści. Mówiąc w tym miejscu o idei mam na myśli islam, chrześcijaństwo, hinduizm, czy jakakolwiek inną religię, które powstały po to żeby nieść oparcie, a każda z nich toczona jest obecnie przez fundamentalizm.
Powtarzam jeszcze raz - to nie wina religii, lecz konkretnych ludzi - tych złych i tych głupich, którzy nie rozumieją jej przekazu. Ja jednak mam się za człowieka inteligentnego i dlatego szczerze boję się konsekwencji działań złych i głupich ludzi, których jest jednak sporo, co widać po odrodzeniu ideologii nienawiści i izolacji.
Podkreślam, że napisałem to wszystko nie po to żeby udowadniać swoją rację czy kogoś przekonywać do moich poglądów więc proszę by mnie nie uświadamiać, ani nie przekonywać do swoich racji, jeśli ktoś będzie miał taką potrzebę. Celem moim jest zachęcenie do refleksji nad źródłem rodzącej się wokół fali przemocy i odpowiedzialności niektórych ludzi za jej narastanie. Pozdrawiam każdego, kto zadał sobie trud przeczytania tych moich wypocin, jak również tych co nie dali rady przez to przebrnąć. Poglądy możemy mieć różne, ale szanujmy się nawzajem.
posted from Bloggeroid