poniedziałek, 20 marca 2017

Klasyka dla Smyka, czyli Daga i Osinski rozczytują milusińskich - rozdanie marcowe !


Dzisiaj kolejne rozdanie akcji #klasykadlasmyka,  której organizacji podjęliśmy się wraz z Socjopatka.pl!

Teraz to już naprawdę jest czyste szaleństwo ! Marcowe rozdanie obrodziło genialnymi pakietami, których jest aż 17 !



Już w pierwszym miesiącu akcji udało się uzbierać kilka pokaźnych pakietów książek, które przekazaliśmy dzieciom z wybranych  Domów Dziecka. Tym razem znowu wy pomożecie nam wybrać gdzie trafią pakiety z marcowego rozdania :
Pakiet numer 1 
Książki zebrane wśród rodziny i przyjaciół przez Gabrielę z bloga www.wyrodna.com




Pakiet numer 2

Książki podarowane przez księgarnię www.nieprzeczytane.pl pozyskała dla nas Klaudia z bloga www.zksiazkadolozka.blogspot.com


Pakiet numer 3
Książki od księgarni Selkar, które pozyskały dla nas Kamila i Iga z bloga www.znaciskiemnaszczescie.blogspot.com. Dziewczyny do paczki dorzucają także pozycje od siebie. Dwie książki Makuszyńskiego, Świat roślin, 1000 powodów aby bawić się w amora oraz Przygody Tomka Sawyera.




Pakiet numer 4

Od Gabrysi z bloga www.gabrieladeda.pl





Pakiet numer 5

Darowany przez Małgosię z bloga www.matczynefanaberie.pl


Pakiet numer 6
Od wydawnictwa Zakamarki, które pozyskała dla nas Małgosia z bloga www.matczynefanaberie.pl 




Pakiet numer 7

Od Grupy Wydawniczej Foksal, którą pozyskała dla nas Małgosia z bloga www.matczynefanaberie.pl





Pakiet numer 8

Ofiarowany przez Wydawnictwo Muza również dzięki Małgosi z bloga www.matczynefanaberie.pl



Pakiet numer 9

Od Marty z bloga www.zafascynowanazyciem.pl , która przekazuje książki darowane przez uczniów jednej ze szkół podstawowych.





Pakiet numer 10

Od Małgosi i Jasia z bloga www.jaskoweklimaty.pl 


Pakiet numer 11
Pakiet książek od Wydawnictwa Amanda, które pozyskała dla nas Małgosia z bloga www.jaskoweklimaty.pl 


Pakiet numer 12
Darowany przez Wydawnictwa Bis i te książki pozyskała również Małgosia z bloga www.jaskoweklimaty.pl 





Pakiet numer 13

Książeczki darowane przez Wydawnictwo Skrzat, które pozyskała dla akcji Małgosia z bloga www.jaskoweklimaty.pl


Pakiet numer 14
Zestaw książek darowany przez pojedynczych darczyńców Mariusz Grubiński, Psychomologia, Magdalena Jukiewicz-Konieczko, Paweł Maj, Renata Klamerus, Wydawnictwo Dreams, Publicat S.A. Grupa Wydawnicza, Księgarnia Tania Książka, Wydawnictwo Videograf 


Pakiet numer 15 
Książki od Moniki z bloga www.niemieckizpasja.blogspot.com





Pakiet numer 16

Przygotowany przez księgarnię Kangurek oraz Martynę i Magdę z bloga www.sasanki.wordpress.com


Pakiet numer 17 
Ksiażki od Wydawnictwa Bajkopis, które pozyskała dla nas Małgosia z bloga www.jaskoweklimaty.pl 
Wszystkie zdjęcia pakietów i informacje o darczyńcach  dostępne są w specjalnym albumie który znajdziecie tu

Teraz przejdźmy do konkretów:

Pakiety zebrane w ramach akcji Klasyka Dla Smyka zorganizowanej przez Socjopatka.pl i Osinski  zostaną przekazane do Domów Dziecka ( w marcu obdarujemy conajmniej 18 takich domów) które zostaną przez nas wybrane z tych placówek, które zgłosicie w komentarzach.  
Ważne !
Bardzo prosimy o zamieszczanie adresów mailowych do kontaktu ze zgłaszanymi placówkami, gdyż ułatwi to uzyskanie zgody na przyjęcie ofiarowanego pakietu.
Postępy akcji można śledzić dołączając do grupy na FB  Jeśli ktoś chce dołączyć to zapraszamy :) Tam też znajdziecie wszelkie info o ambasadorach, darczyńcach i wszystkich sympatykach akcji.
Na koniec jeszcze raz specjalne podziękowania dla genialnej Oqlarnicy z yummymummyideas za wykonanie w ramach podarunku na rzecz akcji wspaniałej papeterii której zdjęcia udostępniam poniżej 


piątek, 17 marca 2017

Jak oni pracują? Rozmowy z polskimi twórcami - Agata Napiórska




Z natury nie jestem osobą wścibską i swego czasu z zaskoczeniem odkryłem, iż będę musiał zamontować rolety w oknach, gdyż moi sąsiedzi z sąsiedniego bloku cechują się większą ciekawością zawartości mojego mieszkania niż ja sam. Podglądactwo w różnym wydaniu to zresztą wydaje się problem naszych czasów, gdyż społeczeństwo wykazuje duże zainteresowanie życiem innych ludzi zwłaszcza tych bardziej znanych. Jakkolwiek nie przepadam za prasą bulwarową i historiami z życia tzw. celebrytów to warsztat pracy polskich twórców, a przy okazji możliwość obserwacji ich rytmu dnia jednak mnie skusiła, czego dowodem jest niniejsza opinia. 

Książka Agaty Napiórskiej doskonale nadaje się do czytania w momencie kiedy nie dysponujesz dużą ilością czasu wolnego i warunki do lektury nie są zbyt sprzyjające. Jest idealnym rozwiązaniem na przerwę w pracy czy też na umilenie sobie oczekiwania w kolejce do lekarza. Świetnie się sprawdzi jako towarzysz podróży, bo wytrzyma próbę współpasażerów, którzy wydają się nie zauważać, że jesteśmy skupieni na lekturze i za punkt honoru postawili sobie poinformowanie nas, że dziś jest akurat kolejna miesięcznica, bądź też w mniej skrajnych przypadkach próbują się upewnić czy aby na pewno zauważyliśmy, że za oknem deszcz i zimno i ogólnie masakra bo nie ma wiosny a być miała. Przejdźmy jednak do rzeczy. Otóż bardzo przyjemnie czyta się te wywiady, których część została przeprowadzona "face to face", a inne zebrane gdzieś z doskoku poprzez skype itp. Pewnie nie odkryjemy żadnej Ameryki, ani tym bardziej zaginionej Atlantydy, ale za to możemy przyjrzeć się z bliska jak wygląda proces twórczy i co dzieje się od momentu pojawienia się luźnej myśli w głowie artysty do tej chwili kiedy otrzymujemy kompletne dzieło i się nim delektujemy. Trzeba przyznać, że autorka wykonała kawał dobrej roboty, bo trochę obawiałem się, że te rozmowy to może być takie " pitu pitu", a tu mamy naprawdę interesujące opisy codziennych rytuałów wraz z tymi najważniejszymi z mojego punktu widzenia to znaczy tymi dotyczącymi samego procesu twórczego.

Jak można było łatwo się domyślić przedstawieni tu artyści mają zróżnicowane pomysły na organizację czasu pracy. Jedni funkcjonują bardziej na zasadzie przypadkowości, inni dla odmiany są zorganizowani. Łukasz Orbitowski, jak przystało na osobowość mocno charyzmatyczną funkcjonuje w sposób kompulsywny. Działa intensywnie na przemian z okresami pustych przestojów. Można odnaleźć echa takiego rytmu pracy w jego książkach. Ma on też specyficzne podejście do podejmowanych aktywności, bo nie łączy pracy z przyjemnością. Jeśli już jego hobby typu gry komputerowe, muzyka, filmy czy seriale staną się źródłem dochodów to przestaje czerpać z nich przyjemność i traktuje stricte jako pracę. Katarzyna Bonda dla odmiany ma upodobanie do wszelkiego rodzaju amuletów i dba aby każdy szczegół był dopięty na ostatni guzik. Zabiera się do pisania książki dopiero wtedy gdy zgromadzi całe tony notatek i zapisków. Kiedy wszystkie informacje potrzebne do napisania książki są w komplecie wtedy zamyka się w domu, odcina od świata i nie wraca do rzeczywistości dopóki nie skończy. Poza Orbitowskim i Bondą przyjrzymy się też Pilchowi, Chotomskiej i wielu innym. Jedni pracują z doskoku, inni narzucają sobie sztywne ramy. Jedni pracują bladym świtem, a inni późną nocą. Można tworzyć nie dbając o siebie, a można prowadzić przy tym zdrowy tryb życia. Tak jak wspominałem, morał jest taki że nie ma reguły, bo tak naprawdę należy pracować, tworzyć w zgodzie z własną naturą. Wsłuchać się w siebie i korzystać z własnych zasobów najbardziej optymalnie jak się da. Proste, prawda? 

"Jak oni pracują " to książka która nie wniesie e nasze życie niczego szczególnie odkrywczego. Nie dostarczy nam przepisu na to jak zostać wybitnym twórcom. Nie pomoże w napisaniu wielkiego dzieła. Nie tego się jednak spodziewałem i myślę że nikt zdrowo myślący nie oczekiwał od Agaty Napiórskiej "przepisu na sukces", a bardziej zaspokojenia czystej ludzkiej ciekawości odnośnie tego jak funkcjonują nasi ulubieni artyści. Agacie Napiórskiej udało się dotrzeć do "najwyższej półki" i wiele z tych nazwisk jest większości z nas dobrze znana. Rozmowy są ciekawe, pełne humoru, a przy tym charakteryzuje je spora dawka luzu. Warto sięgnąć po książkę "Jak oni pracują", a ja za możliwość jej przeczytania dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal, które umożliwiło mi przeczytanie tej książki. 

sobota, 11 marca 2017

Żyj wystarczająco dobrze - Agnieszka Jucewicz, Grzegorz Sroczyński




Ostatnia z serii, którą wziąłem swego czasu na tapetę i była to decyzja jak najbardziej trafiona. Wcześniej przeczytałem "Kochaj wystarczająco dobrze" i "Wybieraj wystarczająco dobrze". Niniejszy zbiór rozmów z czołowymi polskimi postaciami jeśli chodzi o psychoterapię i rozwój osobisty jest na równie wysokim poziomie co poprzednie pozycję. Dla każdego kto interesuje się mechanizmami dotyczącymi funkcjonowania człowieka pod kątem jego zasobów i deficytów warunkujących skuteczność tego rozwoju, będzie to prawdziwa uczta dla ducha i umysłu.

Właściwie wypadałoby zacząć od końca, bo to właśnie ostatnia z rozmów, czyli "Zachwyt nad fałdą spodni" jest jak dla mnie kwintesencją tego zbioru. W rozmowie tej Grzegorz Sroczyński przepytuje dr. hab. Bartłomieja Dobroczyńskiego odnośnie recepty na to jak być szczęśliwym. Pewnie dla każdego kto choć trochę siedzi w temacie nie będą to refleksje szczególnie odkrywcze aczkolwiek sam sposób przekazu ich przez bohaterów tej rozmowy zasługuje na uznanie i myślę, że nawet jeśli nie macie zamiaru czytać tej książki w całości to warto poświęcić choćby kilkanaście minut na zapoznanie się z tym tekstem. Całość "Żyj wystarczająco dobrze" utrzymana jest w klimacie tej właśnie rozmowy, to jest tego jak bardzo istotna jest odpowiednia perspektywa i rozumienie siebie oraz otaczającego nas świata dla osiągnięcia satysfakcji z życia. Bardzo jest mi bliski taki sposób myślenia, bo mimo tego, iż z pewnością ma znaczenie to w jakich warunkach przyszło nam się rozwijać i kto pokazywał nam wzorce ( patrz rozmowy: "Bądź taka jak ja tylko lepsza", "Ojciec, którego nie było" ) to jednak ostatecznie my sami podejmujemy decyzje o tym, czy będziemy skupiać się na pogoni za wielkimi celami po to żeby w ostateczności przeżywać rozczarowanie, czy też będziemy cieszyć się życiem na tu i teraz.

Bardzo wartościowe i wiele wnoszące dla osób zainteresowanych poprawie jakości życia w interakcjach rodzinnych będą teksty "Kompromis przeważnie jest zgniły", "Dziecko rodzi się w głowie", czy też "Troje na huśtawce". Są to rozmowy bardzo aktualne jeśli chodzi o zakres problemów przeżywanych obecnie w związkach przez współczesne pary. Rzucają nowe światło na zrewidowane przez procesy społeczne i cywilizacyjne związki, które wiążą się jednak z coraz większą potrzebą partnerstwa i otwartości na siebie niż miało to miejsce kiedyś, kiedy facet wychodził z jaskini na polowanie a tą samą maczugą którą zatłukł wcześniej zwierzę domagał się potem zaspokojenia potrzeb własnych od kapłanki domowego ogniska. W dzisiejszym społeczeństwie nie ma już miejsca na takie twory, role się przemieszały czy to się komuś podoba czy nie, a kwestie związane z orientacją seksualną, światopoglądem, emancypacją nie są już tak łatwe do zamiecenia pod dywan. Patriarchat odchodzi w zapomnienie, co wiąże się z rewolucją w ramach podstawowych ról społecznych, w tym rodzinnych i dlatego brak elastyczności i otwartości w tej kwestii będzie skutkował rozmaitymi kryzysami. Jeśli ktoś jest zainteresowany tymi kwestiami to znajdzie tu sporo refleksji, a nawet gotowych rozwiązań w obliczu takich kryzysów.

"Zyj wystarczająco dobrze' to jednak nie tylko zbiór wartościowych rozmów na szeroki zakres tematów dotyczących poprawy jakości życia. Nie jest to też typowy poradnik, który potrafi czasem wnieść więcej szkody niż pożytku, ale bardziej zbiór przemyśleń zachęcających do większej refleksyjności na własny temat pod kątem relacji z innymi, celów życiowych i światopoglądu. Nie bez przyczyny i chwała autorom za to książka rozpoczyna się od rozmowy na temat różnic pomiędzy poradnictwem, przyjacielskim wsparciem, a profesjonalną terapią. Nie wszystkie problemy bowiem można załatwić w sposób łatwy i przyjemny, a w dobie ekspresowego dostępu do informacji czasem może się okazać, że natkniemy się najzwyczajniej na świecie na stek bzdur. Tym bardziej warto się zorientować czy przeżywane przez nas trudności są w zakresie naszych możliwości adaptacyjnych i wystarczy przewartościowanie celów i zmiana perspektywy czy też wymagają one profesjonalnej pomocy psychoterapeutycznej, gdyż są wynikiem głębszych zaburzeń. Bardzo polecam tą książkę każdemu, kogo aspiracje sięgają dalej niż konsumpcja hamburgera i piwa w towarzystwie TV. 

czwartek, 9 marca 2017

Portret młodej wenecjanki - Jerzy Pilch




Ave Pilch!

Czasem nie trzeba kilometrów tekstu, setek ściętych drzew wykorzystanych na karty książki, które zostaną pokryte nadymanym, pompatycznym słowotwórstwem. Czasem wystarczy samo sedno, meritum i dosłownie mówiąc wisienka na pysznym torcie i właśnie Jerzy Pilch udowadnia to w "Portrecie młodej wenecjanki". Mimo wielorakich zarzutów pod adresem tej książki, że nierówna, że trochę na siłę, że autor do końca nie wie co sam ma w zamyśle, z pełną odpowiedzialnością muszę stwierdzić, że jak dla mnie jest to dzieło wyśmienite.

Najnowsza powieść Jerzego Pilcha pokazuje w pełnej krasie nie tylko jego niebanalne umiejętności dotyczące władania nad naszym rodzimym językiem, ale jednocześnie  posiadane przez niego oryginalne poczucie humoru. Conajmniej poprzez te dwie rzeczy książkę czyta się wyśmienicie i jest to idealny test dla dystansu wobec nas samych jak również prowadzona z pełną premedytacją gra autora z czytelnikiem, która wciąga bez reszty. Pilch opowiada tu historię procesu zafascynowania się, zafiksowania wręcz na pewnej przedstawicielce płci pięknej, a właściwie opowiada o uwielbieniu płci przeciwnej w ogóle, szczególnie tymi młodszymi o 20, 30 lat kobietami. Jest to jednak pretekst do rozważania nad sobą i swoim miejscem w świecie w ogóle. Z jednej strony Jerzy Pilch jest bardzo krytyczny do swoich życiowych decyzji do własnych relacji z kobietami, które szybko mu się nudzą, nużą go więc i to po relatywnie krótkim okresie znajomości, a z drugiej strony momentami wydaje się więc chełpić swoimi "deficytami relacyjnymi".

"Portret młodej wenecjanki" przypominał mi momentami coś na wzór remanentu, sądu który autor dokonuje wobec własnej osoby. Przy okazji tegoż remanentu nie omieszka on podziielić się z czytelnikiem spostrzeżeniami na tematy może i mniej istotne, ale jednakże wliczające się w jego konstrukt osobowościowy. Poczytamy więc o jego stosunku do kobiet, po części wielbionych, a po części traktowanych mocno instrumentalnie. Znajdzie się również miejsce na opis pijackich wojaży, kibicowania Cracovii, ale proszę mi uwierzyć  że to wszystko naprawdę ma sens i po skończonej lekturze większość z tych, którzy się skuszą na najnowszą powieść  Jerzego Pilcha, zrozumie o co tak naprawdę się z tym na pozór niepotrzebnym bajdurzeniem wiąże. Niewątpliwie pisarstwo tego autora nie każdemu przypadnie do gustu i podobnie jest z "Portretem młodej wenecjanki", czyli książki obok której nie można przejść obojętnie. Najczęściej czytelnicy takie dzieła albo wychwalają pod niebiosa, albo też wręcz ich nie cierpią. Ja zdecydowanie zaliczam sie do tej pierwszej grupy.

Myślę, że jeśli ktoś nie zna jeszcze Jerzego Pilcha, a chciałby sprawdzić czy ten fenomen zostanie i przez niego doceniony, to najnowsza powieść Pana Jerzego jest doskonałą okazją do początku takiej właśnie przygody z jego twórczością. To książka z jednej strony będąca grą, zabawą, półprawdą czy momentami nawet żartem, ale równocześnie można zauważyć tu liczne elementy autobiograficzne, bo taki już jest ten nasz jeden z największych pisarzy współczesnych, że jego własne losy niejednokrotnie bardzo mocno wiążą się i przeplatają ze światem powieściowej fikcji. Zwłaszcza kiedy próbuje zapomnieć o swym dziedzictwie, to za każdym razem ono samo wysuwa się na pierwszy plan. Jerzy Pilch oddaje swą duszę każdemu słowu, a tym co świadczy o sile jego prozy jest to, iż cały czas trzyma czytelnika w koncentracji i zaciekawieniu. Kiedy już przychodzi moment, że zaczyna nam to pachnieć stetryczałym dziadkiem, to zaczyna "sypać kurwami" niczym domorosła gwiazda hip-hopu. Ilekroć zdaje się, że zagubił się on w meandrach tych wszystkich słownych zawijasów i mamy powoli do czynienia z czystą sztuką dla sztuki, to on tymczasem niczym wytrawny wędrowiec, odnajduje swą drogę do domu. Czytajcie Pilcha, bo naprawdę warto !