sobota, 7 grudnia 2019

1989 - Grzegorz Kopaczewski




Pamiętacie co robiliście w 1989 roku? Ja mogę na to pytanie odpowiedzieć bez problemu bo w wieku lat dziesięciu właściwie cały czas biegało się po polu ( tak u nas to było "po polu", a nie "po dworze") i przeważnie kopało w piłkę. Grzegorz Kopaczewski zabiera nas w swojej książce w sentymentalną podróż do dzieciństwa. Ci którzy jak i on dorastali na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych będą mieli z tej podróży masę frajdy. Ci zaś którzy nie mieli tego szczęścia mogą sięgnąć po tą książkę żeby poczytać o naprawdę pięknych czasach.

Ponoć trudno pisze się powieści w pierwszej osobie. Potrzeba do tego nie lada umiejętności, ale Grzegorz Kopaczewski wychodzi z tej próby cało. Z pewnością przychodzą mu z pomocą talenty gawędziarskie. Trzeba przyznać autorowi, że w tej dziedzinie spisuje się doskonale. Dzięki temu opowieści słucha się z niesłabnącym zainteresowaniem. A o czym jest ta opowieść? O piłce nożnej, o koleżeństwie, o dorastaniu czyli o rzeczach które wzbudzają w nas wiecznych chłopcach masę emocji. Przełom 1980/1990 to chyba ostatni taki czas kiedy w naszym kraju dzieci tak mocno eksplorowały świat. Nawiązywaliśmy relacje, testowaliśmy swoje możliwości i często wystawialiśmy na próbę wytrzymałość nerwową naszych rodziców. Dzięki temu większość nas rozwinęła się na ludzi empatycznych, z tak zwanym kręgosłupem moralnym i mamy poczucie, że nie jesteśmy tylko dla siebie ale żyjemy wśród ludzi z którymi warto współpracować. Umiemy więc działać w grupie, myśleć perspektywicznie, wykorzystywać nasze zasoby. Pewnie nie przyczyniły się do tego nieustanne turnieje piłki nożnej rozgrywane pod blokiem, ale z pewnością gdyby nie one to trudno by było zdobyć te umiejętności. Dzisiejsza młodzież już nie ma tak łatwo. Rozwój technologiczny doprowadził do tego, że bardziej skupiają się na ekranach komputera, tabletu, telefonu czy TV niż na kontakcie z rówieśnikami. Jaki jest tego efekt kiedy wejdą w dorosłość. Mamy już tego dowody w podstawach roszczeniowych i braku empatii. Trochę popłynąłem teraz, ale takie właśnie refleksje wzbudził we mnie Grzegorz Kopaczewski swoją książką co jest najlepszym świadectwem dla jej wartości. 

Sięgając po "1989" szykujcie się na masę anegdot, sporą dawkę humoru i przypływ sentymentalizmu do waszych serc. Kto czytał "Futbolową gorączkę" Nicka Hornby'ego albo zaczytuję się w felietonach Michała Okońskiego w Tygodniku Powszechnym niechaj sięga po tą książkę w ciemno. Na pewno będzie oczarowany. Mimo tego, że jest to jednak książka przede wszystkim o mężczyznach i dla mężczyzn to fajnie by było żeby przeczytały ją również nasze żony, a wtedy łatwiej będzie im zrozumieć jaka tajemna siła nami powoduje kiedy zasiadamy do meczu. Bo piłka nożna to dla nas religia w której wzrastaliśmy już od małego bajtla i pozostała na zawsze w naszych sercach. Nie ma co się obawiać, że nie odnajdziecie się tutaj jeśli nie kibicujecie Ruchowi Chorzów. Drużyna ta jest tu tylko pretekstem żeby pokazać nam kawałek śląskiego podwórka, a przy okazji zahaczyć o uniwersalne tematy jak wierność, lojalność i marzenia. 

Dziękuję bardzo Grzegorzowi Kopaczewskiemu za wspaniałą przygodę jaką była ta książka i z całego serca wam ją polecam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz