"Bunt mas" to książka nadzwyczaj aktualna, co może być faktem zaskakującym zważywszy na to kiedy powstała. Zdecydowanie nie jest to jednak lektura dla czytelnika, który nie lubi albo też nie potrafi u siebie wypracować choć odrobiny krytycyzmu w myśleniu i otwartości na często kontrowersyjny sposób myślenia o społeczeństwie. Zwracam na to uwagę, bo książka jest nadzwyczaj wymagająca, a żyjemy w rzeczywistości, że zwykły cytat z Hitchensa jest często rozumiany opacznie i dosłownie. Rzecz smutna, ale prawdziwa - wypada uważać co się czyta jeśli nie ma się umysłu otwartego, a z drugiej strony jak otworzyć umysł jeśli nie czyta się wymagających i skłaniających do odmiennej perspektywy książek.
"Bunt mas" to rzecz o degenerującym się społeczeństwie, o zatraceniu się wartości, o upadku kultury i zasad współpracy ogólnoludzkiej, a nade wszystko o zastoju jeśli chodzi o rozwój. Jose Ortega y Gasset dopatruje się źródeł tych niepokojących zjawisk w przyroście tytułowych "mas", które w definicji stanowią tłum nacechowany przeciętnością, wręcz nijakością. To właśnie owe masy blokują rozwój społeczeństw poprzez swe roszczenia odnośnie prawa do rządzenia. W rezultacie dochodzi zdaniem autora tego jednego z najsłynniejszych dzieł początku dwudziestego wieku do sytuacji kiedy nijaka, często prymitywna i egoistyczna w swej istocie większość narzuca swoją nijakość i przeciętność elitom. Elity dla kontrastu starają się odchodzić od myślenia i działania w oparciu o chwilowe i indywidualne korzyści na rzecz postaw altruistycznych i długofalowego rozwoju. Zdaniem Jose Ortega y Gasset staliśmy się u progu dwudziestego wieku poraz pierwszy świadkami sytuacji, kiedy to masy w tak widoczny sposób doszły do głosu w kształtowaniu społeczeństw europejskich, co bez wątpienia ma swoją genezę w skoku przyrostu naturalnego ludności na świecie jak również w skoku cywilizacyjnym. Ludność zachłysnęła się możliwościami, a tylko elity posiadają jego zdaniem umiejętność kontrolowania własnych potrzeb w kontraście do mas, które generują coraz to nowe potrzeby, a wraz z nimi formułują kolejne żądania niczym rozpuszczone dzieci. Do tego należy dodać brak myślenia perspektywicznego i nieumiejętność bądź też niechęć do refleksji swojej odpowiedzialności za wpływ własnych dążeń na ogół społeczeństwa i jego przyszłość.
Roszczeniowość to słowo, które chyba najbardziej odzwierciedla myśl Jose Ortegi y Gasseta w kondycji społeczeństwa u progu wieku dwudziestego pierwszego. Tak jak 100 lat wcześniej tworzy się niestety poprzez to przestrzeń i żyzny grunt dla ideologii nacjonalistycznych, pogardy względem demokracji liberalnej i zwykłego populizmu. Kiedy czytamy charakterystykę człowieka tworzącego masy w początkach ubiegłego wieku to wręcz nie da się uniknąć uczucia deja vu. Tłum wymaga, tłum kreuje, tłum bezmyślnie brnie ku zatraceniu poraz kolejny. Na sam początek degradacji ulegają wszelkie zasady i normy moralne. Kolejne etapy można sobie łatwo przewidzieć. Smutnym jest to, iż człowiek nie jest w stanie wyciągać wniosków z historii, że zatracił umiejętność myślenia przyczynowo-skutkowego i perspektywicznego patrzenia w przyszłość.
Elity były, są i będą potrzebne do tego by zapewnić ciągłość norm, zasad ale przede wszystkim jednak gwarantować rozwój nie tylko pod względem postępu technologicznego ale również i kulturalnym. Elity w myśleniu autora "Buntu mas" myślą nie tylko na "tu i teraz" ale mają szerszy ogląd. Są w stanie poświęcić osobiste korzyści i prywatne interesy na rzecz ogółu. Z tego też względu podejmują często decyzje niepopularne, gdyż ich efekty możemy zauważyć dopiero po jakimś czasie. Wystawiają się tym samym na celownik masom, które uzurpując sobie prawo do bezpośredniego decydowania próbują narzucić przeciętność, prymitywizm, nijakość i konsumpcyjny marazm całemu społeczeństwu. Zdrowe, wyselekcjonowane elity są sobie z tym poradzić, natomiast mamy obecnie do czynienia z kryzysem elit co sprawia, że masy coraz śmielej dochodzą do głosu. Tym samym w miejsce Zjednoczonej Wielkiej Europy tworzonej w oparciu o wspólne wartości, szerszy kontekst, liberalną demokrację i pluralizm powstają prymitywne, plemienne więc państewka, które jednoczą się wokół religii, rasy czy języka. Smutna rzeczywistość...
Podsumowując, "Bunt mas" to istotnie jedno z najważniejszych dzieł dwudziestego (i nie tylko) wieku i serdecznie zachęcam do refleksji na tym tekstem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz