wtorek, 28 stycznia 2020

Podpalacze - R.O. Kwon


 


Już sam widok okładki spowodował u mnie dreszcze. Po pierwszym rozdziale oddałem się jej bez reszty. Pięknie pisze R.O. Kwon. Nie są ani trochę przesadzone zachwyty nad jej osobą i trudno uwierzyć że mamy do czynienia z debiutem literackim.

„Podpalacze” to opowieść o radzeniu sonie ze stratą i poszukiwaniu sensu. Niestety jak to w takich przypadkach bywa kiedy człowiek podejmuje rozpaczliwe i nieprzemyślane próby wypełnienia pustki w swoim życiu. Łatwo wtedy ulega złudzeniom i potrafi budować na fasadach. Iluzja na której opierają się Will i Phoebe jest na tyle kusząca, iż ulegają jej bez reszty. Will tworzy sobie wyobrażenie miłości ze strony dziewczyny, której tak naprawdę nie zna, a ona z kolei próbuje uwierzyć w religię choć nie potrafi uwierzyć w Boga. Pompują balon, rozpisują kolejne akty dramatu i według wszelkiego prawdopodobieństwa zmierzają do wielkiego rozczarowania z którego mogą się już nie podnieść. Czy uda się im uniknąć tragedii ? A może konsekwencje będą jeszcze większe niż możemy się spodziewać. Intrygujący jest zwłaszcza sam początek historii zwiastujący grozę.

To że książkę R.O. Kwon pochłania się na jednym wdechu to przede wszystkim znakomity kunszt autorki, ale nie sposób nie wspomnieć tutaj również o zasługach wydawcy. Czasem książka jest nieprzyswajalna już przez sam przekład, a tu wręcz przeciwnie - tłumaczenie nie odbiera poetyckiego ducha „Podpalaczy”, a tych co tak jak ja mają problem ze wzrokiem ucieszy duża i wyraźna czcionka. Chapeau bas Agora! Nie to, że się podchlebiam czy coś w tym stylu, kto przerabiał problemu ze zmęczonymi oczami i rozjeżdżającym się tekstem doskonale będzie rozumiał o czym mówię. Nie musząc więc skupiać się na tych przyziemnych kwestiach w przypadku „Podpalaczy”, możemy w pełni delektować się kolejnymi rozdziałami tej książki z których praktycznie każdy aż kipi od emocji i mógłby śmiało robić za wstęp do odrębnej historii. Nie wiem jak to było i będzie u innych, ale ja momentami pozwalałem się zahipnotyzować i płynąłem pośród tych emocji. Tego właśnie oczekuję osobiście od książek, ze pozwolą mi skutecznie oderwać się od rzeczywistości i zapomnieć o wszystkim co wydaje się tak frapujące pośród codzienności. Oczekuję niezapomnianej podróży, która kiedy już dotrę do finału na długo jeszcze będzie zajmować moje myśli. Te oczekiwania R.O. Kwon spełniła z nawiązką i myślę ze podobnie będzie z Wami jeśli dacie sobie szanse i sięgniecie po tą książkę.

Książki traktujące o pustce, samotności, traumie i poczuciu winy to z reguły ciężki kaliber i sięgając po nie musimy liczyć się z tym, że ta lektura nas przytłoczy i sponiewiera. W przypadku „Podpalaczy” nic takiego się nie dzieje, a emocje które towarzyszą nam na sam koniec...a zresztą sprawdźcie sami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz