wtorek, 7 lutego 2017

Cliff Burton. Żyć znaczy umrzeć - Joel McIver





Pirackie kasety, które za moich czasów były sprzedawane jak gdyby nigdy nic w sklepach muzycznych leżąc na pólkach obok tych oficjalnych wydawnictw. Przegrywane po garażach na szybko, bez zbytniego pierdolenia się w tańcu. Niektóre utwory bezczelnie pourywane w połowie, tak jak choćby "Seek and destroy" Metallica z ich debiutu, który w pełnej wersji usłyszałem dopiero po latach. Pierwsze próby z garażowym, lub raczej "budowlanym" składem o chwytliwej nazwie Salbutamol ( bo próby mieliśmy na budowie u kumpla ), pierwsze koncerty i plany żeby rozpierdolić system. Hahaha nawet autograf napisany na biuście psychofanki, z tym większą satysfakcją złożony, iż była w towarzystwie swego faceta.....Jakże fajnie było wrócić z sentymentem do tych lat czytając tą książkę.

Biografia słynnego basisty Metallica - Cliffa Burtona to przede wszystkim hołd złożony temu wielkiemu muzykowi, który zmienił oblicze metalu na zawsze, ale również jest to opowieść o pięknych czasach i karierze zespołu, który stał się legendą. Większość moich rówieśników ( wszyscy ci kumaci XD ) wychowało się na Metallice. Setki godzin spędziliśmy na słuchaniu ich muzyki, próbach przetłumaczenia tekstów i zdobycia jakichkolwiek informacji na ich temat. Niejedna impreza toczyła się w takt tej muzy, która miała siłę podpalić świat. Wtedy muzyka to było coś więcej niż przesłuchany na prędko kawałek. To była cała otoczka z tym związana, ubiór, zachowanie, subkultura, styl życia.

Późno sięgam po tą książkę, co dziwi mnie przede wszystkim dlatego, iż jeszcze przed lekturą byłem wręcz pewny jakie emocje we mnie wywoła. Cliff Burton to pierwszy poważny basista Metallica, który w 1986 roku nieszczęśliwie pożegnał się z tym światem ginąc w wypadku autokaru, który wiózł zespól podczas trasy w Szwecji. Śmierć tym bardziej smutna, że mocno przypadkowa, zważywszy na fakt iż zginął w wypadku tylko on i to dlatego tylko, że zamienił się pryczą w autobusie z gitarzystą Kirkiem Hammetem. W przeciwnym razie pewnie nadal by żył i tworzył genialną muzę, czego próbkę możecie posłuchać poniżej





Książka Joela McIvera to opowieść o człowieku, którego życie podporządkowane było muzyce. Muzyka nie była w jego przypadku tylko zabawą jak w przypadku pozostałych kolegów z zespołu. Jego nie interesowały specjalnie tabuny grouppies czy też łatwy dostęp do imprez i alkoholu. On był artystą, który ciągle chciał się rozwijać eksperymentować z różnymi stylami i rozwiązaniami. Jednym słowem ciągle starał się tworzyć rzeczy wielkie. Zagrał na pierwszych trzech płytach zespołu Metallica i tak naprawdę nie będzie wielką przesadą stwierdzenie, że dla większości fanów grupy to właśnie te trzy wydawnictwa były najlepszym co zespól stworzył w swej karierze. Uczynił on z basu coś więcej niż tylko tło, wybił się ponad standard jak niewielu mu podobnych w tamtych czasie i już na pierwszej płycie zaznaczył swą obecność poprzez genialne solo w Anesthesia. Później wielokrotnie robił zamieszanie nadając duszę i serce takim kawałkom jak choćby Fade to black, Orion, czy chociażby Damage Inc. Bez niego trudno sobie wyobrazić sukces zespołu i może zabrzmi to dziwnie, ale mimo fajnych dwóch płyt po jego śmierci czyli "And Justice for all" i słynnego ( komercyjnego jednak do potęgi ) "czarnego albumu" lepiej chyba by by było gdyby grupa po jego odejściu zakończyła karierę.

Biografia "To live is to die" ( utwór z wydawnictwa "And justice for all" ) to również obraz Burtona jako człowieka w wydaniu prywatnym. Osoby skromnej, a jednocześnie zdecydowanej i wymagającej, otwartej na świat i dość mocno uduchowionej. Przede wszystkim otrzymujemy jednak obraz przesympatycznego człowieka, o czym świadczą wszystkie wypowiedzi bliskich i tych dalszych osób którym przyszło się z nim zetknąć za jego życia. Nie ma w tej książce opinii, która rzucała by jakiś cień na jego obraz , pozostawiała niesmak i mimo, że Joel McIver ma lekką tendencję do idealizacji obrazu Cliffa ( takie moje odczucie ) , to jednak nie znajdujemy tu prób zafałszowania jego osoby. Burton był człowiekiem, który żył na spontanie, jednał sobie ludzi, a jego entuzjazm był widoczny wszem i wobec, o czym świadczy chociażby jego postawa i ruch sceniczny.

Świetnie się czytało tą książkę, zdecydowanie ją polecam. Zwłaszcza fani odnajdą tu sporo fajnych treści dla siebie i przy okazji pewnie odświeżą co nieco . Ja na ten przykład katowałem wszystko co Metallica wydała do "czarnego albumu" i nie dawałem odpocząć sąsiadom. Przy okazji można liznąć też inne składy z tamtych czasów, które los zetknął z Metallicą. Taka refleksja mnie nachodzi...gdzie byłaby Metallica i jak mocno wbiła by się w muzykę gdyby nadal żył i grał Cliff i gdyby jednak nie wyrzucono "rudzielca", który poniżej udziela się w hołdzie swojemu koledze - Cliffowi. Dla fanów Metallica i metalu pozycja obowiązkowa ! Każdemu innemu polecam celem poszerzenia horyzontów :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz