środa, 27 stycznia 2016

Regulamin tłoczni win - John Irving



"Próżno powtarzać że człowiek powinien się zadowolić spokojem: człowiek potrzebuje czynu; gdy go nie znajduje -sam staje się jego autorem" - John Irving






Urzekła mnie ta książka i to urzekła bez reszty. Towarzyszyła mi przez ponad tydzień, a to dlatego, że nie jest to powieść, którą można sobie czytać w przelocie, bez przemyśleń. Nie można jej traktować  byle jak. Należy się jej uwaga i skupienie, a w zamian otrzymamy piękną historię, która pewnie zostanie ( przynajmniej w moim przypadku ) na długo w naszej głowie.

Słyszałem pochlebne opinie o Johnie Irvingu, jako o gawędziarzu, który snuje swą opowieść w taki sposób, że trudno przejść obok niej obojętnie, a jako że sam mam się za gawędziarzem więc uznałem, że trzeba w końcu dać temu autorowi szansę. Napewno nie będę tej decyzji żałował i cieszę się , że zacząłem tą znajomość właśnie od "Regulaminu tłoczni win".

Pewnie niektórzy spotkali się z opowiedzianą tu historią wcześniej tak jak ja , oglądając adaptację filmową autorstwa Lasse Hallstroma pod mylącym tytułem ( naprawdę nigdy nie zrozumiem tej maniery niektórych polskich dystrybutorów z wypaczaniem tytułów ) " Wbrew regułom" z 1999 roku. Film bardzo mi się podobał i po lekturze książki mogę teraz z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że adaptacja była bardzo udana. Nie mniej, czy ktoś ją widział czy nie widział to polecam książkę z całego serca.






"Regulamin tłoczni win" to opowieść ponadczasowa. John Irving opowiada historię Homera Wellsa - sieroty, który pragnie zostać "bohaterem w swoim życiu", bezimiennego chłopca z przypadkowym imieniem i nazwiskiem, który szuka swojego miejsca na świecie i którego pragnienie posiadania rodziny rzuca w świat niejasnych dla niego reguł, które rządzą miłością, przyjaźnią i ogólnie rzecz biorąc życiem. Dokonuje on swego czasu trudnej decyzji o opuszczeniu sierocińca, a tym samym swego mentora Wilbura Larcha, celem podjęcia inicjacji i wkroczenia w dorosłość. Zmęczony czekaniem  na swoją rodzinę, która go adoptuje ( a kolejne adopcje kończą się fiaskiem ) postanawia sam poszukać własnego miejsca na ziemi.

John Irving opowiada historię Homera i ludzi stających na jego drodze w sposób świadczący o ogromnej wrażliwości, równocześnie stara się nie zdołować czytelnika, okraszając momenty smutku i nostalgii wyśmienitym poczuciem humoru ( momentami wręcz rubasznym ). Jego opowiadanie toczy się w sposób miarowy, przemyślany, a mimo, że książka jest obszerna to nie doszukamy się tu fragmentów niepotrzebnych, wplecionych na siłę. Wszystko ma tu swój sens i składa się na niezapomnianą atmosferę tej powieści. Czy Homer wróci do domu po swych wojażach , tak jak tego pragnie Willbur Larch ? Czy znajdzie szczęście i wymarzoną rodzinę ? Czy odnajdzie siebie i swój prywatny "regulamin" ? Na odpowiedzi na te pytania odsyłam Was do książki, ponieważ słuchanie gawęd Johna Irvinga to niesamowita frajda i cieszę się , ze była mi dana ta przyjemność.

Najlepszą rekomendacją prozy Johna Irvinga jest zresztą ten cytat zawarty w tej powieści , który brzmi następująco " Nauczył się tworzyć obrazy, które nigdy nie ożyją - ale które dla obudzenia wiary odbiorcy (nawet w słoneczny dzień babiego lata ) twórca musi uczynić realnymi, nawet nadrealnymi, nadać im choćby pozór prawdopodobieństwa. Angel mówił i mówił cały dzień, a przed zapadnięciem nocy stał się pisarzem".

Podsumowując, polecam cały set poświęcony tej pięknej historii ( kolejność dowolna ) : film , książka, a na deser przepiękna ścieżka dźwiękowa stworzona przez Rachel Portman, której próbkę można usłyszeć poniżej. Zachwycająca opowieść, pozostanie jedną z moich ulubionych książkowych przygód.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz