L’amore e la vita!
Książka Fritzi Paul to doskonała recepta na odstresowanie się po ciężkim dniu, a już z pewnością po całym tygodniu pracy, obowiązków, codziennego zamieszania, szału i biegu. Jest to raczej literatura kobieca, choć przyznam się szczerze że osobiście strasznie nie lubię dzielenia książek na te dla dzieci, dorosłych, młodzieży, kobiet, dzieci, mądrych czy głupich. Mam takie myślenie, że książki wpisują się bardziej w nasze aktualne potrzeby i nie wstydzę się wcale tego, że są takie momenty że mam ochotę sięgnąć po "literaturę kobiecą". Szczególnie przyjemnie czyta się taką książkę jeśli wygrało się ją w konkursie. W tym miejscu kłaniam się nisko Regał Nowości, bo to właśnie tam wygrałem swój egzemplarz.
Jak od wieków wiadomo przez żołądek do serca i dlatego nie dziwi w ogóle że jedzenie i miłość to tematy, które często występują razem w literaturze czy w filmach. Tak jest i w "Kuchni miłości", zresztą tytuł tej książki nie pozostawia wątpliwości. Mia to kobieta po przejściach, zmęczona, zapracowana, żyjąca bez większych emocji, schematycznie, praktycznie nawet jeśli chodzi o relacje z mężczyznami. Mieszka w Berlinie a w jej sercu jest jedynie miejsce dla jej przyjaciółki Tiny i jej małego synka. Do czasu... Całą tą monotonię i bezcelowość rozwiewa pewnego razu poznany przez dziewczęta sympatyczny sprzedawca na pchlim targu, który okazuje się być rodowitym Włochem z Neapolu. Ta niewinna znajomość kończy się zaproszeniem na włoską eskapadę dla całej trójki. Pobyt we Włoszech okaże się dla Mii okazją nie tylko do oddechu, ale i do przewartościowania swego dotychczasowego życia. Będzie okazja zastanowić się nad sensem dokonywanych wyborów, pogodzić z nieodwracalnymi zmianami, odżałować straty, a wszystko po to żeby pomyśleć o przyszłości i zawalczyć o własne szczęście.
Mimo, że poruszane są tu wbrew pozorom tematy ważne to książka jest napisana w luźnym stylu i nie jest wymagająca. Wszystko odbywa się w sprzyjającej atmosferze włoskiego wybrzeża. Akcja dzieje się w malowniczych klimatach małej miejscowości w pobliżu Neapolu, a procesowi dojrzewania głównej bohaterki towarzyszyć będzie jednocześnie zaznajamianie się jej z tajnikami włoskiej kuchni. Jak się bowiem okaże jedzenie jest nie tylko okazją do zaspokojenia fizycznego głodu i ukontentowania kulinarnych gustów poprzez rozmaite wymyślne smaki. Rozmaite potrawy i sposób ich przyrządzenia jak również ich podania stanowią także niejednokrotnie klucz do szczęścia, pomyślności i zaspokojenia potrzeb wyższych, w tym właśnie miłości. Brzmi trochę magicznie? Jest w tym trochę magii, ale jest i trochę "medycyny naturalnej", o czym przyjdzie wam się przekonać z kart tej książki. Jeśli natomiast ktoś zapragnie sprawdzić zawartą tu treść w praktyce to będzie ku temu okazja gdyż książka zawiera również przepisy na większość potraw, które pojawią się w ramach kulinarnej edukacji głównej bohaterki.
Czytałem tą książkę podczas poniedziałku, początku tygodnia pracy, z padającym na zewnątrz deszczem. Za oknem szaro, buro, nieprzyjemnie, obowiązki wzywają bezlitośnie...Tym bardziej fajnie było się zanurzyć w tej lekturze i oddać marzeniom zarówno o włoskich krajobrazach i pogodzie, wszystkich tych zachęcających smakach, jak również tych przyjaznych ludziach którzy przypominają o zamiłowaniu do życia. Tak, że ten tego... L’amore e la vita!
Bardzo ciekawy wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń