Antoine Leiris stracił swoją żonę w zamachu który miał miejsce 13 listopada 2015 roku w Bataclan, jednym z klubów w Paryżu. Miała wtedy miejsce seria zamachów w których zginęło łącznie 130 osób, a w samym Bataclan zginęło ich 87. Wśród ofiar była Helene, żona autora tej książki. Antoine opublikował na portalach społecznościowych list skierowany do fanatyków stojących za zamachami, wpisujący się w atmosferę towarzyszącą nie tylko Francji, ale i całego niemal świata. Obywatele wolnego świata łączyli się w żałobie z ofiarami Państwa Islamskiego, które potwierdziło udział w tych zamach będących barbarzyńskim atakiem i próbą eskalacji konfliktu ze światem zachodnim.
Książka "Nie zmusicie mnie do nienawiści" nie przytłacza rozmiarem, to samo ma się do treści w niej zawartej, co wcale nie jest łatwym zadaniem zważywszy na temat tu podejmowany. Nie oznacza to, że można przejść koło niej obojętnie, jest bardzo osobista co sprawia, że trudniej ją zlekceważyć niż doniesienia w wiadomościach TV, które zawsze można przełączyć. Nie piszę tego dlatego, żeby oceniać ludzi którzy unikają tego typu treści bo poziom informacji i związanej z nią dyskusji na tematy związane z zamachami terrorystycznymi często bywa naprawdę na niskim, żenującym poziomie. Wiele "redakcji" i "dziennikarzy" schodzi na poziom populistycznych tabloidów w pogoni za tanią sensacją i żeruje na ludzkiej tragedii. Sam często mam dość tego typu medialnych doniesień i bliżej mi do książek takich jak te, które są dowodem na to, że nawet w bezpośrednim kontakcie z nienawiścią i fanatyzmem człowiek potrafi odszukać w sobie siłę do tego aby postawić swoje człowieczeństwo ponad zwierzęcą chęć odwetu. Często zapominamy o tym, że poza instynktem mamy też i duszę, system wartości, rozum, który choć czasem zaćmiony emocjami jest niezbędny do tego by wyciągać wnioski. Tak właśnie robi Antoine Leiris, który nie zgadza się na retorykę nienawiści i w zamian za to decyduje się zrobić wszystko, aby przekazać kolejnemu pokoleniu, które jest uosobione przez jego kilkunastomiesięcznego synka, że ktoś musi wykazać się siłą do przerwania tej spirali przemocy i przebaczyć.
Przebaczenie nie jest procesem łatwym i z pewnością wymaga wiele pokory, cierpliwości i oznacza wyrzeczenie się chęci odwetu. Antoine Leiris wykonuje pierwszy krok, kiedy pisze tytułowy list. Okazuje się, że częściej mniej problemów z wyrzeczeniem się z nienawiści mają Ci bezpośrednio nią dotknięci i w wyniku niej cierpiący niż te grupy, które bezpośrednio jej nie odczuwają, ale paradoksalnie mają na nią wyczulone radary i się nią żywią. Tym samym ich postawę równie trudno rozgrzeszyć jak terrorystów. Jedni i drudzy bowiem wypaczają piękne ideały jak wolność, sprawiedliwość, równość i zastępują je przemocą aby załatwiać przy tym prywatne interesy, vendetty itp. i w związku z tym zasługują na potępienie. Za terroryzm nie są odpowiedzialni jedynie Ci którzy dokonują zamachów, ale i Ci którzy krzyczą na marszach o odwecie, zemście, albo co najgorsze wracają do idei szowinistycznych, rasistowskich, izolacyjnych. W rezultacie Państwo Islamskie, Al-Kaida i inne zbrodnicze ugrupowania mają używanie i osiągają swój cel, bo nienawiść nie wraca do nich tylko odbija się na tych umiarkowanych, zasymilowanych mniejszości, które się radykalizują i podłączają pod terroryzm. Tym bardziej ważne że mamy możliwość usłyszenia takiego głosu jak ten na kartach książki "Nie zmusicie mnie do nienawiści" i dlatego warto czytać książki takie jak ta. Serdecznie Wam ja polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz