wtorek, 17 stycznia 2017

Inferno - Dan Brown







Myślę sobie, że o Danie Brownie i jego książkach napisano już tyle, że pewnie moja opinia nie jest w stanie wnieść specjalnie dużo, ale i tak wtrącę swoje trzy grosze, bo inaczej nie potrafię :) Na początek taka mała refleksja, nic mnie tak chyba nie drażni jak pseudointelektualne mądre głowy, które wchodzą na portale w stylu lubiczytac.pl i znęcają się nad książkami typu "Inferno" właśnie poprzez teksty sugerujące nielogiczność, niedociągnięcia i inne pierdoły jakie z uporem maniaka udało się im wytropić. Wydaje się, że to ich jakaś misja życiowa, a  żeby innym popsuć zabawę i myślę sobie, że jest to kompletnie niepotrzebne. Osobiście sięgając po "inferno" dobrze wiedziałem czego się spodziewać i nie wyobrażałem sobie niewiadomo czego. Kiedy widzisz imię i nazwisko w konfiguracji brzmiącej Dan Brown to liczysz na przygodówkę z Robertem Langdonem w roli głównej i tyle.

Przygodówka ma to do siebie, że jest szybka, zwarta, gotowa. Nie wymaga zbytniego zaangażowania emocjonalnego, ani rozmyślań o charakterze egzystencjalnym i z tego też względu czasem człowiek po nią sięga, aby odpocząć, zresetować się, wyłączyć, rozerwać. Przeniesiona niedawno na ekran, kolejna już powieść Dana Browna nie odbiega zbytnio od jego wcześniejszych dokonań jak choćby od czytanego przeze mnie ( i pewnie 1/4 Polski ) słynnego już, zresztą też przeniesionego na ekran "Kodu Leonarda Da Vinci". Schemat zbudowania całej intrygi jest bardzo zbliżony, a według niektórych jest to wręcz cały czas ta sama kalka, ale w sumie co z tego,, skoro w dalszym ciągu ciekawi, wciąga, bawi, o czym świadczą zestawienia sprzedaży i ciągłe okupowanie przez tego amerykańskiego pisarza list bestsellerów. 

Zaczyna się od pobudki w szpitalu i amnezji, a potem następuje ciąg strzelanin, pościgów, pojawiających się tajemniczych tropów z historią i sztuką na głównym planie. Znowu Robertowi Langdonowi będzie towarzyszyć intrygująca kobieta, która wraz z nim ruszy w podróż do celu jakim jest rozwiązanie zagadki. Tym razem sprawa będzie o tyle trudniejsza gdyż sympatyczny profesor nie pamięta nic z ostatnich dni, a sam fakt przebywania na terytorium Włoch jest dla niego niemałym zaskoczeniem. Akcja toczy się zawrotnym tempie, tajemnic, rebusów i rozmaitych kalamburów nie ma końca, a wszytko to sprawia że można się oddać bez reszty tej książce i na koniec okaże się, że to całkiem pokaźnych rozmiarów tomiszcze kończy się jakoś tak jednak za szybko. Z drugiej jednak strony w pewnym momencie będzie nam zależało na tym by jak najszybciej doszło do wyjaśnienia zagadki związanej z planami szalonego naukowca, które zdają się poddawać w wątpliwość dalsze istnienie cywilizacji jaką znamy, o ile zostaną przez niego zrealizowane. No ale od czego mamy naszego sympatycznego Roberta. Ten współczesny Indiana Jones nie będzie stał bezczynnie i przyglądał się wiszącej nad światem zagładzie i zrobi wszystko aby odgonić to widmo.

Polecam sięgnąć po "Inferno" wszystkim tym, którzy szukają czegoś lekkiego i stricte rozrywkowego. Polecam fanom przygody i raczej tym mało wybrednym i nastawionym na dobrą zabawę. Nie polecam wspomnianym na początku malkontentom. Myślę sobie, że skoro powieści Dana Browna są ciągle ekranizowane i cieszą się niesląbnącą popularnością to świadczy to jak najbardziej o jego wybitnym kunszcie jeśli chodzi o literaturę gatunku i nawet jeśli szybko zapomnę o "Inferno" i zbytnio refleksji do mojego życia nie wniesie to nie uważam czasu jej poświęconego za stracony - wręcz przeciwnie - była to prawdziwa jazda bez trzymanki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz