Arcydzieło, epopeja, powieść wybitna i złożona - to tylko niektóre z określeń, które towarzyszą książce Philippa Meyera. Nie sposób wobec takich określeń przejść obojętnie i wiedziałem, że nasze drogi w końcu muszą się zetknąć, a jedyną tak naprawdę przeszkodą był fakt, iż jest to powieść bardzo obszerna, a takich nie jestem zbyt wielkim fanem :) Wytłumaczenie jest tu bardzo proste, bo choć uwielbiam książki, to nie lubię się z żadną wiązać na zbyt długo, bo na horyzoncie widoczna jest zwykle już kolejna na ktorą nie mogę się doczekać.
Powieść Phillppa Meyera nie zawodzi pod żadnym względem. Tak naprawdę mimo wspomnianej wcześniej obszerności, pochłania się ją jednym tchem i jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, kiedy mamy do czynienia z dobrą literaturą to za szybko się kończy. "Syn" to powieść, której akcja toczy się na przestrzeni kilku pokoleń rodziny MacCullloughów, a wraz z ich dziejami mamy okazję obserwować historię Stanów Zjednoczonych, co dla mnie było nie lada gratką. Bardzo lubię poznawać historię w ten właśnie sposób, kiedy pisana jest ona przez losy ludzi ją tworzących, jak również kiedy można zauważyć jak się oni odnajdują w rozmaitych wydarzeniach, które koła tejże historii ze sobą niosą. Stany Zjednoczone, które przedstawia nam w swej książce łączą ze sobą zarówno ten mit i romantyzm związany z wielką szansą i sukcesem, którego poszukiwali tutaj przybysze z Europy wraz ze świadectwem niechlubnej przemocy, która służyła do podboju terenów zamieszkałych pierwotnie przez tutejszych Indian i która ostatecznie obracała się przeciw kolonizatorom. Właśnie ofiarą tejże spirali przemocy jest pierwszy z bohaterów "Syna", czyli Eli MacCullough, którego poznajemy w momencie, kiedy zostaje uprowadzony przez Komanczów, a większa część jego rodziny wymordowana.Rozpoczynamy więc wielką przygodę z tą kilkupokoleniową epopeją od pierwszej połowy XIX-ego wieku, a skończymy ją na losach potomkini spuścizny Eliego czyli Jeannie MacCulllough, czyli w drugiej połowie XX-ego wieku. Po drodze zahaczymy jeszcze o Petera MacCulllough, którego losy śledzimy głównie z perspektywy jego miłości do pięknej Marii.
"Syn" wciąga czytelnika bez pamięci przede wszystkim z uwagi na plastyczny, bardzo obrazowy język jakim została napisana. Opisy zwyczajów Komanczów, życia na farmie, czy wreszcie potyczek i bitew na granicy Stanów i Meksyku są tak przez autora namalowane, że momentami ma się wrażenie, że mamy do czynienia z literaturą faktu. Jednocześnie Meyerowi udaje się włączyć w to wszystko elementy charakterystyczne dla literatury przygodowej rodem z Karola Maya, czy też klimat kojarzący się z "Ostatnim Mohikaninem". W ogóle sporo tych porównań pojawia się w odniesieniu zarówno do samej powieści jak i jej autora, począwszy od Wilbura Smitha, a na Cormacku McCarthy skończywszy. Warto jednak zaznaczyć, że Meyera charakteryzuje oryginalny, własny styl i nie mamy tu do czynienia z żadnym naśladownictwem, a zarzucane mu: komiksowość tej powieści czy też zbytnia przystępność, wręcz prostota narracji to w moim odczuciu akurat duże plusy. Bardzo podobały mi się również opisy codziennego życia Komanczów, ich kultura, tradycja, wierzenia, wreszcie zwyczaje. Kiedy czytam opinie, że kogoś to nudzi to u mnie z kolei wzbudza to zdziwienie, bo dla mnie to jedne z fajniejszych elementów tej książki, ale to pewnie rzecz gustu właśnie.
Wraz z opowieścią o rodzinie MacCullloughów mamy okazję śledzić takie ważne wydarzenia z historii Stanów Zjednoczonych jak i całego świata jak wojnę na granicy meksykańskiej, eksterminację Indian, wojnę światową, zabójstwo Kennedy'ego ( w tym przypadku pojawia się nawet nieznany mi dotąd trop związany z zamachem na jego osobę ), bum naftowy itd. Itd. Naprawdę sporo udało się zawrzeć autorowi na kartach tej książki i w trakcie czytania miałem poczucie, że mimo iż na starcie już powieść wydawała się ogromną, to w efekcie chciało by się by była jeszcze dłuższa. Chętnie sięgnę jeszcze po twórczość Phillppa Meyera i życzę mu jak najlepiej bo to pisarz warty uwagi. Z przyjemnością oglądnę również adaptację, którą na mały ekran przygotowuje stacja AMC, a premiera planowana jest na ten rok. Na koniec taka refleksja, że skoro z tak znakomitą powieścią jaką jest "Syn" wchodziłem w rok 2017, to istnieje szansa, że będzie on równie atrakcyjny czytelniczo co miniony już 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz