czwartek, 5 stycznia 2017

Morderstwo w Boże Narodzenie - Agata Christie








Kiedy Simeon Lee postanowił po latach skrzyknąć całą rodzinę i urządzić rodzinne święta w tym jakże wielkim i szacownym gronie to ci którzy go dobrze znali zaczęli podejrzewać, że wcale nie chodzi mu w tym wszystkim o sentymenty. Patrząc na jego złośliwy, władczy charakter, który zdawał się jeszcze się pogarszać wraz z wiekiem, można się było bardziej spodziewać tego, iż jest to kolejna z jego prób urządzenia sobie chorej zabawy kosztem innych. Czy te podejrzenia że strony jego dzieci były słuszne? Czy one same nie mają też paru sprawek na sumieniu,  które chcieliby ukryć przed światem i jakie są ich intencje,  które mimo obaw doprowadziły ich przed oblicze nestora rodu w te święta? Te trudne relacje rodzinne i wynikające między innymi z nich, wciąż wzrastające napięcie, różnego rodzaju uszczypliwości i zgrzyty między uczestnikami rodzinnego zjazdu, nabierają jeszcze większej pikanterii w momencie kiedy dochodzi do morderstwa. 

Kto zginął w Boże Narodzenie? Kto z kolei jest sprawcą i jakie były jego motywy? Czy policja poradzi sobie sama z rozwiązaniem śledztwa, czy też będzie potrzebować pomocy z zewnątrz?  Kim są tajemniczy goście którzy dołączają do domowników?  Na te pytania będziemy próbowali sobie odpowiedzieć wraz z Agatą Christie, z którą przyznam się szczerze mam do czynienia po raz pierwszy i mogę od razu zdradzić iż było to bardzo przyjemne spotkanie. Z pewnością sięgnę po kolejne książki tej autorki ponieważ jestem pod urokiem tego jak udało jej się połączyć elegancję z okrucieństwem jakie przecież zawsze niesie ze sobą zbrodnia. Jestem przyzwyczajony głównie do współczesnych, często brutalnych,krwawych, naturalistycznych kryminałów jak choćby te autorstwa Jo Nesbo czy Chrisa Cartera. Skandynawowie jeśli chodzi o ten gatunek kompletnie skradli me serce i dlatego dość sceptycznie podchodziłem do Agaty Christie. Wiadomo klasyka,  czyli pewnie nuda i archaiczny język. Jak się okazuje można zbrodnie potraktować też i w całkiem inny sposób,  a kryminał ten, choć bazuje na innej formule jest w dalszym ciągu utworem,  który może trzymać w napięciu, a nawet momentami budzić autentyczną grozę i niepokój. Co najistotniejsze chyba do samego końca nie wiedziałem kto jest mordercą,  a kiedy w finale autorka odkryła karty,  to byłem mocno zaskoczony. 

Herkules Poirot,  którego w literackim wydaniu ( bo jakieś tam ekranizacje w TV widziałem) było mi dane po raz pierwszy spotkać  w "Morderstwie w Boże Narodzenie" to jak się okazuje sympatyczny,  pewny swoich umiejętności inspektor,  który od początku - podobnie jak pisarka która go stworzyła - zaskarbił sobie moją sympatię. Kiedy zjawia się on  w jaskini pełnej wilków to nie szarżuje, nie rzuca się im do gardeł i nie przepytuje w stylu gestapowca, ale zdaje się umiejętnie wtapiać w otoczenie, aby później - udając przyjaciela rodziny - sprawiać że ludzie zaczynają się otwierać i zdradzać mu dużo więcej niż by chcieli. Poirot wie kiedy należy odpuścić, kiedy zwieść komplementem, połechtać dumę potencjalnego podejrzanego, może nawet wejść we flirt,okazać współczucie, a innym razem potrafi przygwoździć pytaniem, złapać ma kłamstwie, zmanipulować swym rozmówcą. Jednym słowem Poirot posiada to co powinien mieć każdy szanujący się detektyw,  ale przede wszystkim - co warte zaznaczenia - większość z tych sztuczek nie miało by takiej skuteczności, gdyby nie naturalny talent jakim bez wątpienia jest obdarzony Herkules Poirot. Inspektor ten nie spieszy się jeśli chodzi o wszelakie kroki, które podejmuje w trakcie śledztwa. Widać wyraźnie, że są one dokładnie przemyślane, można rzecz przekalkulowane, aby w żadnym wypadku nie popsuć sprawy, nie popełnić błędu polegającego na zbyt szybkim wytypowaniu mordercy, który potem mógłby okazać się niewypałem. Na takie błędy osoba pokroju Poirota pozwolić sobie nie może, gdyż kroczy za nim legenda. Widać, że Herkules ma specyficzne poczucie humoru i ciekawy sposób zapatrywania się na świat. Jest nawet - można by rzec- bardzo postępowy jak na czasy w jakich przyszło mu żyć. Jest to jeden z wyrazów świadczących o ponadczasowości Agaty Christie. Ciekaw jestem czy i wy którzy macie zamiar dopiero sięgać po tą autorkę polubicie postać jej głównego bohatera, bo co do tych którzy znają już od dawna,  to wiem że Pan inspektor cieszy się niemalże uwielbieniem. 

"Morderstwo w Orient Expressie " bardzo mi się podobało i muszę przyznać że pomimo tego iż było one pisane tak dawno temu i mogło by się wydawać, że będzie mocno archaiczne i dziś już nieaktualne, to nic bardziej mylnego. Kryminał Agaty Christie w dalszym ciągu jest bardzo atrakcyjny i stanowi idealną propozycję dla każdego amatora wgryzania się w ten mroczny element natury człowieka, który skłania go w sprzyjających ku temu okolicznościach do zbrodni. Poza tym jestem pod ogromnym wrażeniem tego, iż pomijając fakt iż Agata Christie jest kobietą, ale już samo to, iż kryminały w czasach w których je tworzyła były czymś nowym, to udało jej się stworzyć powieści ( bo przypuszczam, że pozostałe które wyszły z pod jej ręki są równie dobre) dalece wyprzedzające swoją epokę. Z tego też względu już teraz,  na świeżo po lekturze "Morderstwa w Boże Narodzenie"  nie dziwi mnie jej legenda i niesłabnąca popularność jej książek. Mocno wam polecam tą książkę, przede wszystkim zaś wszystkim fanom kryminałów którzy wciąż boją się klasyki sugeruję aby zacząć od tej autorki,  a pewnie się nie zawiedziecie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz