Po zdecydowanie udanym spotkaniu z "Punktami zapalnymi", które niewątpliwie bardzo trafnie, a przy tym szalenie intrygująco traktują o aktualnej sytuacji na świecie, przyszła kolej na kolejną książkę opartą na faktach w której maczał palce Michał Larek. Tym razem przy książce współpracował z Waldemarem Ciszakiem. Tak się stało, że okazja do przeczytania "Mężczyzny w białych butach", dzięki niezawodnemu Legimi przypadła na moją wyprawę na wczasy, a że miałem przed sobą jakieś 24 godziny jazdy, to uznałem że będzie to taki w miarę pewny wybór jeśli chodzi o zagospodarowanie czasu. Oczywiście, jak się pewnie domyślacie, nie zajęła mi ta przyjemność aż tyle godzin, bo książka jest napisana w taki sposób, że dosłownie się ją pochłania.
Zacznę od tego, iż Michał Larek jakimś dziwnym sposobem upodobał sobie wprowadzanie czytelnika w nastrój nostalgii i tęsknoty za upływającym czasem, a to sobie mocno u tego autora cenię, bo jest co wspominać jeśli chodzi o ten miniony okres, kiedy to przyszło mi dorastać. Tym razem na warsztat została wzięta historia śledztwa dotyczącego zbrodni chyba najbardziej odrażającej, bo dotyczącej gwałtów i morderstw dokonywanych na dzieciach. Zwykle książki o takiej tematyce obijam z daleka, ale nie ukrywam że tym razem przekonały mnie do lektury zarówno rekomendacja Tomasza Radochońskiego z bloga Nowalijki, jak również osoba samego autora Michała Larka, który stworzył tą książkę wraz z Waldemarem Ciszakiem. Pora na parę słów odnośnie samej treści. Kiedy na osiedlach kilku miast w Polsce zaczyna grasować "łowca" ( polecam film z Richardem Gere - nietrudno będzie go znaleźć) a Policja odnotowuje kolejne, na pozór niezwiązane ze sobą morderstwa, to przez dłuższy czas wydaje się że sprawcami tych morderstw są różne osoby, a same sprawy giną w gąszczu podobnych im. Sprawcy udaje się grasować bezkarnie, a przyczynia się do tego jak to zwykle bywa niekompetencja niektórych osób zaangażowanych w śledztwa. Dzieje się tak do momentu kiedy sprawą zajmie się Komenda Policji w Poznaniu, a tamtejsi policjanci doprowadzą do skutecznego zakończenia śledztwa. Piszę tu o tym bez obawy o to, że zdradzam niepotrzebnie finał, bo tak naprawdę książka jest oparta na wydarzeniach ogólnie znanych inie chodzi o sam fakt schwytania mordercy, ale bardziej jak do tego doszło.
Śledztwo dotyczące pojmania mordercy chłopców w latach dziewięćdziesiątych elektryzowało Polskę. Te nastroje i emocje są obecne na kartach książki. Jest ona mocno zróżnicowana pod kątem gatunkowym, ale ze nie jestem jakimś ekspertem od takowych to nie będę tu ich wszystkich wymieniał. Dominuje tutaj forma bliska temu co znacie państwo z kultowego do moich rówieśników programu telewizyjnego "997". Jest to więc rekonstrukcja zdarzeń. Michał Fajbusiewicz przyczynił się z resztą do schwytania sprawcy dzięki zaangażowaniu się w nagłaśnianie sprawy i publikację jego portretu w ogólnodostępnych mediach. Znajdziemy w tej książce również wątki sensacyjnego thrillera i reportażu, bo przecież wydarzenia te nie są wytworem fikcji literackiej, ale napisało ją samo życie. "Mężczyzna w białych butach" pokazuje czytelnikowi specyfikę pracy dochodzeniowej w tamtym okresie. Ukazuje rolę mediów, które momentami przeszkadzają, a czasem są w stanie też pomóc w śledztwie. Wreszcie znajdziemy tu również znakomicie według mnie ukazane spektrum ludzkich zachowań w obliczu zagrożenia i zbrodni, począwszy od zachowań tłumu poprzez specyficzne, indywidualne, ludzkie reakcje. Jedne z nich będziemy podziwiać, inne będziemy skłonni potępić. Ja natomiast mam nadzieję, że między innymi ta książka zachęci do ich zrozumienia.
Mamy w książce Michała Larka i Waldemara Ciszaka również okazję zastanowienia się nad motywami postępowania samego sprawcy. Nie są one łatwe do zrozumienia i mimo tego że autorzy zdadzą sobie mnóstwo trudu żeby je przeanalizować w trakcie śledztwa, to przynajmniej dla mnie pozostaną one nadal w sferze domysłów. Sam seryjny morderca nie przypomina w żaden sposób tych przebiegłych socjopatów z kart kryminałów, którymi się zaczytujemy, czy też znanych z filmów typu "Zodiak", bądź "Criminal Minds". Jest to taki bardziej nasz, polski, PRL-owski chłopek-roztropek. Z pozoru godny politowania. W rzeczywistości jednak zimny, wyrachowany, przerażający i bardzo niebezpieczny. Że względu na to co robił bliżej czytelnikowi do gniewu i wściekłości w jego kierunku, myślę natomiast że ta książka zachęci też do refleksji nad osobami takimi jak on, którzy przecież nie wzięli się znikąd.
Podsumowując, warto sięgnąć po książkę "Mężczyzna w białych butach" nawet jeśli nie jest to wasz ulubiony gatunek, bo to po prostu książka dobra. Choćby z uwagi na możliwość przyjrzenia się z bardzo bliska metodom pracy wydziału zabójstw czytelnik powinien być usatysfakcjonowany lekturą jak było to w moim przypadku. Jednocześnie warto zaznaczyć, że książka obala wiele stereotypów dotyczących choćby pracy policyjnej, gdzie jak można łatwo zauważyć tutaj, mamy do czynienia z różnymi ludźmi. Są tacy, którzy są mocno zaangażowani i wykonują pracę z z powołania, a są i tacy którzy nie powinni nigdy trafić do tego zawodu. Są osoby kompetentne i są osoby w przypadku których rodzi się irytacja. Dlatego na koniec dodam, że książka jest mocno prawdziwa w odbiorze i zachęcam do zapoznania się z nią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz