Kiedyś musiał przyjść w końcu ten czas, kiedy wielbiciel kryminałów i thrillerów za jakiego niewątpliwie się uważam sięgnie po klasykę gatunku i przeczyta Sherlocka Holmesa. Kiedy nadarzyła się okazja wypróbować platformę streamingową audiobooków storytel pomyślałem sobie czemu by nie połączyć przyjemnego z pożytecznym, a że od pewnego czasu uwielbiam rano rozpoczynać dzień od biegania i słuchania audiobooków właśnie to postanowiłem, że dam się wprowadzić w świat klasyki kryminału korzystając z interpretacji Janusza Zadury. Niczym Arthur Conan Doyle rozpocznę od mocnego uderzenia i powiem tak: TO BYŁ DOSKONAŁY WYBÓR !
Klasyka ma to do siebie, że nie ma tu miejsca na udziwnienia, upiększenia, czy też inne fajerwerki. Dzięki temu możemy liczyć na to, że jeśli zostaniemy porwani w wir historii to nie przy pomocy żadnych sztuczek, ale dzięki doskonalej narracji i znakomicie skonstruowanej intrydze. Arthur Conan Doyle okazuje się mistrzem w tej dziedzinie. Zaczyna się - tak jak wspomniałem wcześniej - od mocnego uderzenia, bo autor na dzień dobry funduje nam morderstwo, a zanim jeszcze na dobre się zdążymy opamiętać, to dostaniemy kolejnego trupa. Paradoksalnie okaże się, iż mimo tego że okoliczności obu zbrodni wydają się tajemnicze i mocno kontrowersyjne, na co wskazują choćby dziwne napisy wykonane przy pomocy krwi na ścianach, to rozwiązanie i powody zbrodni okażą się niemalże banalne w swej prostocie. Zanim jednak wszystko stanie się takie oczywiste to musi nam to wszystko wyjaśnić słynny Sherlock Holmes. Smaczku doda tu bez wątpienia fakt, iż odpowiedź dostarczona nam zostanie w formie pasjonującej retrospekcji, która przeniesie nas na drugi kraniec świata i roztoczy przed nami mechanizmy działania pewnej niebezpiecznej sekty.
"Studium w szkarłacie", słuchane przeze mnie w formie audiobooka w interpretacji znakomitego Janusza Zadury umiliło mi poranne poranki i hartując ciało podczas biegania ćwiczyłem jednocześnie zmysł dedukcji obserwując metody działania najsłynniejszego detektywa wszechczasów. Warto zaznaczyć, iż poznanie metod jego działania i sposobu myślenia jest możliwe tylko i wyłącznie dzięki jego najwierniejszemu przyjacielowi , a jednocześnie pierwszemu wielbicielowi jego talentu - doktorowi Watsonowi. Od niego zresztą zaczyna swoją książkę Arthur Conan Doyle i nie ma w tym nic dziwnego, bo bez tego bohatera i jego pasjonującej relacji z zaobserwowanych wydarzeń Holmesa by nie było. To właśnie dzięki jego darowi opowiadania i swego rodzaju przekładaniu na język laika zawiłych meandrów, którymi kroczy w swych wywodach Sherlock jesteśmy w stanie docenić kunszt detektywa. W innym przypadku moglibyśmy podobnie jak policja wziąć to wszystko za "czysty fuks" czy też " wróżenie z fusów".
Naprawdę warto sięgnąć po Sherlocka Holmesa i czerpać przyjemność z licznych obecnych tutaj pierwowzorów i rozwiązań, które zostały później wielokrotnie użyte we współczesnych powieściach kryminalnych ( np. seria Millenium Larssona ), czy też choćby w produkcjach TV ( Dr House ) . Wytrawne oko ( bądź oko :D ) wychwyci te fragmenty w mig. Poza tym czasami ma się wrażenie, że w odtworzonym przez siebie klimacie XIX - to wiecznej Anglii Arthur Conan Doyle mógłby umieścić nawet książkę telefoniczną i efekt i tak byłby godny uznania :D Tym bardziej na uwagę zasługuje fakt, że wcale nie ma tu sporo opisów, a człowiek czuje się tak jakby przechadzał się tamtejszymi ulicami razem z Holmesem i Watsonem. Ja ze swojej strony uważam za udaną pierwszą przygodę z serią Conan Doyle'a i z pewnością na tym nie zakończę zarówno jeśli chodzi o Sherlocka jak i Storytel. Polecam jedno i drugie serdecznie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz