czwartek, 4 sierpnia 2016

Studium w szkarłacie - Arthur Conan Doyle







Kiedyś musiał przyjść w końcu ten czas, kiedy wielbiciel kryminałów i thrillerów za jakiego niewątpliwie się uważam sięgnie po klasykę gatunku i przeczyta Sherlocka Holmesa. Kiedy nadarzyła się okazja wypróbować platformę streamingową audiobooków storytel pomyślałem sobie czemu by nie połączyć przyjemnego z pożytecznym, a że od pewnego czasu uwielbiam rano rozpoczynać dzień od biegania i słuchania audiobooków właśnie to postanowiłem, że dam się wprowadzić w świat klasyki kryminału korzystając z interpretacji Janusza Zadury. Niczym 

Klasyka ma to do siebie, że nie ma tu miejsca na udziwnienia, upiększenia, czy też inne fajerwerki. Dzięki temu możemy liczyć na to, że jeśli zostaniemy porwani w wir historii to nie przy pomocy żadnych sztuczek, ale dzięki doskonalej narracji i znakomicie skonstruowanej intrydze. Arthur Conan Doyle okazuje się mistrzem w tej dziedzinie. Zaczyna się - tak jak wspomniałem wcześniej - od mocnego uderzenia, bo autor na dzień dobry funduje nam morderstwo, a zanim jeszcze na dobre się zdążymy opamiętać, to dostaniemy kolejnego trupa. Paradoksalnie okaże się, iż mimo tego że okoliczności obu zbrodni wydają się tajemnicze i mocno kontrowersyjne, na co wskazują choćby dziwne napisy wykonane przy pomocy krwi na ścianach, to rozwiązanie i powody zbrodni okażą się niemalże banalne w swej prostocie. Zanim jednak wszystko stanie się takie oczywiste to musi nam to wszystko wyjaśnić słynny Sherlock Holmes. Smaczku doda tu bez wątpienia fakt, iż odpowiedź dostarczona nam zostanie w formie pasjonującej retrospekcji, która przeniesie nas na drugi kraniec świata i roztoczy przed nami mechanizmy działania pewnej niebezpiecznej sekty.

"Studium w szkarłacie", słuchane przeze mnie w formie audiobooka w interpretacji znakomitego Janusza Zadury umiliło mi poranne poranki i hartując ciało podczas biegania ćwiczyłem jednocześnie zmysł dedukcji obserwując metody działania najsłynniejszego detektywa wszechczasów. Warto zaznaczyć, iż poznanie metod jego działania i sposobu myślenia jest możliwe tylko i wyłącznie dzięki jego najwierniejszemu przyjacielowi , a jednocześnie pierwszemu wielbicielowi jego talentu - doktorowi Watsonowi.   Od niego zresztą zaczyna swoją książkę Arthur Conan Doyle i nie ma w tym nic dziwnego, bo bez tego bohatera i jego pasjonującej relacji z zaobserwowanych wydarzeń Holmesa by nie było. To właśnie dzięki jego darowi opowiadania i swego rodzaju przekładaniu na język laika zawiłych meandrów, którymi kroczy w swych wywodach Sherlock jesteśmy w stanie docenić kunszt detektywa. W innym przypadku moglibyśmy podobnie jak policja wziąć to wszystko za "czysty fuks" czy też " wróżenie z fusów".

Naprawdę warto sięgnąć po Sherlocka Holmesa i czerpać przyjemność z licznych obecnych tutaj pierwowzorów i rozwiązań, które zostały później wielokrotnie użyte we współczesnych powieściach kryminalnych ( np. seria Millenium Larssona ), czy też choćby w produkcjach TV ( Dr House ) . Wytrawne oko ( bądź oko :D ) wychwyci te fragmenty w mig. Poza tym czasami ma się wrażenie, że w odtworzonym przez siebie klimacie XIX - to wiecznej Anglii Arthur Conan Doyle mógłby umieścić nawet książkę telefoniczną i efekt i tak byłby godny uznania :D Tym bardziej na uwagę zasługuje fakt, że wcale nie ma tu sporo opisów, a człowiek czuje się tak jakby przechadzał się tamtejszymi ulicami razem z Holmesem i Watsonem. Ja ze swojej strony uważam za udaną pierwszą przygodę z serią Conan Doyle'a i z pewnością na tym nie zakończę zarówno jeśli chodzi o Sherlocka jak i Storytel. Polecam jedno i drugie serdecznie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz