Kiedy zobaczyłem tą książkę poraz pierwszy w zapowiedziach to już wtedy wiedziałem, że muszę ją przeczytać. Nie jestem może jakimś mega fanem Romana Kostrzewskiego, a już napewno nie można mnie zaliczyć do grona jego zapalonych i bezkrytycznych wielbicieli. Skończyły się już zresztą dawno czasy młodzieńczej wiary w idoli jeśli o mnie chodzi. Człowiek dorasta, przestaje idealizować swoje autorytety z czasów gówniarskich uniesień, ale to co pozostaje i pozostanie mam nadzieję na zawsze to sentyment i miłe wspomnienia z tamtych czasów. W takich chwilach jak te, dochodzą one do głosu, a kiedy przyszło mi czytać wstęp do książki autorstwa Łukasza Orbitowskiego, którego bardzo cenię i jest mi blisko do jego sposobu widzenia świata, to już tym bardziej byłem myślami jakieś 20 lat wstecz i załączałem Kata na Spotify, czy szukałem na nowo klipów na YouTube. "Łza dla cieniów minionych", "Spisz jak kamień" - ciągle świeże.
Wychowałem się na metalu. Pierwsza kaseta, którą zakupiłem jeszcze jako tak naprawdę młody dzieciak to King Diamond "Them". Do dziś pamiętam jak nabywałem ją na nieistniejącym już niestety miejscowym targu i były to czasy kiedy "piraty' kupowało się na legalu, a nawet w profesjonalnym sklepie muzycznym na jedną "oficjalkę" przypadało z 10 "piratów". Muzyka była bardzo ważna w moim środowisku i trzeba przyznać, że byliśmy mocno ortodoksyjni w kwestiach dotyczących tego czego można słuchać, a czego nie. Subkultura tzw. "metalowców", jakkolwiek to infantylnie może teraz zabrzmieć była bardzo zwarta, silna i należała wtedy do tych najbardziej znaczących. W obecnych czasach jest to już niestety melodia przeszłości, ale co ciekawe kiedy spotify publikował swego czasu statystyki dotyczące swoich użytkowników to okazało się, że szeroko rozumiany gatunek muzyczny zwany metalem ma bodaj najwierniejszych fanów na całym globie. To poczucie wspólnoty i swego rodzaju mistycyzm do dziś pozostały bardzo silne i kiedy czasem przychodzi okazja spotkać się po latach to wspomnieniom zwykle nie ma końca, a muzyka w ogóle sie nie nie zestarzała. Kat z Romanem Kostrzewskim to była prawdziwa legenda w naszych kręgach, a jednocześnie jego osoba przez lata owiana była tajemnicą. Teraz przyszedł czas na odkrycie kart przez Romana...
Roman Kostrzewski w rozmowie z Mateuszem Żyłą pokazuje się z całkiem innej strony niż można by było przypuszczać. Żaden z niego diabeł wcielony, aczkolwiek to akurat już dawno można było zauważyć jeśli ktoś starał się wyciągać wnioski z jego wypowiedzi. W tym celu trzeba oczywiście słuchać mądrze i uważnie, tym samym pominąć niektóre nieudane wywiady udzielone przez Romana jak chociażby ten w programie Wojewódzkiego, kiedy to wychodzi on trochę na wariata, a przynajmniej na człowieka niepoważnego. Należy też zrozumieć różnicę pomiędzy światopoglądem, a kreacją związaną z wizerunkiem towarzyszącym muzykowi bądź co bądź związanemu z ciężkim graniem. Wsłuchując się w jego teksty, a tym bardziej czytając zawarte w tej książce interpretacje piosenek i poczynać artystycznych, które w końcu mamy okazję poznać z pierwszej ręki otrzymujemy prawdziwy obraz Kostrzewskiego i Kata. W rezultacie okaże się, że mamy do czynienia nie z diabłem wcielonym, a bardziej z kontestatorem, miłującym ponad wszystko wolność. To właśnie pragnienie samostanowienia o sobie, wyrażania bez skrępowania własnych poglądów i życia po swojemu powodowało takie a nie inne postawy sceniczne frontmana Kata. Mateusz Żyła przedstawia nam w swojej rozmowie wokalistę Kata jako człowieka inteligentnego, tolerancyjnego, otwartego na dialog i równocześnie mocno poturbowanego przez życie. Człowieka, który mimo wszystko nie poddał się i postanowił zrealizować swe marzenia o zaznaczeniu swej obecności na tym świecie w sposób wyraźny i zdecydowany. Było to i jest ciągle dla niego tym bardziej ważne, gdyż nie wierząc w życie po życiu stara się na maxa wycisnąć co się da z tego życia, którym żyje obecnie, a maksyma carpe diem jest mi akurat bardzo bliska
Zaskoczeniem dla niektórych, a może nawet powodem do narzekań może być to, że wywiad ten skupia się w ogromnej części nie na historii Kata, ale na rozważaniach nad minioną epoką, a także komentarzu do obecnej sytuacji w naszym kraju. Dla mnie osobiście była to akurat ciekawa lektura i z dużą dozą sentymentu czytałem o czasach PRL-u, Jarocinie, kondycji społeczeństwa tamtych czasów w kontraście do obecnych warunków w których przyszło nam żyć. Tęsknię mocno do tego jak ludzie traktowali się wtedy, w co wierzyli, jakie mieli ideały. Fajnie było oddać się tym resentymentom wraz z Romanem Kostrzewskim. Dużo miejsca poświęcono w tej rozmowie roli kleru i kościoła w występowaniu niekorzystnych zjawisk społecznych w naszym kraju i nie tylko u nas. Tego akurat można się było spodziewać, aczkolwiek naprawdę wartym uwagi są spostrzeżenia Kostrzewskiego na temat tego czym był Kościół w Polsce w PRL- u i w jaki sposób wykorzystał dla własnych celów przemiany, które nastąpiły po 1989-tym. Kostrzewski zaskakuje tu żyłką socjologiczną.
Podsumowując, naprawdę nie ma się czego bać sięgając po "Głos z ciemności" i warto odrzucić na bok wszelkie stereotypy i przekonania i tym samym dać szansę tej książce bez względu na to czy słuchacie tego typu muzyki, czy też nie. Nie ma tu też znaczenia czy jesteście osobami wierzącymi czy niekoniecznie. Kostrzewski nie narzuca bowiem swoich poglądów i nie bawi się zbytnio w zabiegi obrazoburcze, a bardziej zachęca otwarte umysły do refleksji nad kondycją człowieka i naprawdę nie silę się tu na jakieś górnolotne stwierdzenia. Z tej książki dowiemy się, że ten facet ma coś do powiedzenia, a jego trudne doświadczenia życiowe jak choćby pobyt w Domu Dziecka, czy nieumiejętność stworzenia własnej rodziny w życiu dorosłym uczłowieczają mit jego osoby. Mało tego, powodują często wzruszenie i zbliżają do niego, a przynajmniej takie wrażenia miałem ja w trakcie lektury. Lubię jak w biografiach oddaje się głos bezpośrednio opisywanej postaci, bo otrzymujemy tym samym bardziej wiarygodny obraz i takie odczucie pozostawiam po sobie również "Głos z ciemności" . Polecam książkę zarówno tym, którzy Romana Kostrzewskiego znają i tym którzy nie mają pojęcia co to za człowiek. Polecam tym, którzy lubią i tym którzy nie trawią go w ogóle. Tym drugim polecam nawet bardziej , bo mogą po tej książce zmienić swoje zdanie.
Roman Kostrzewski w rozmowie z Mateuszem Żyłą pokazuje się z całkiem innej strony niż można by było przypuszczać. Żaden z niego diabeł wcielony, aczkolwiek to akurat już dawno można było zauważyć jeśli ktoś starał się wyciągać wnioski z jego wypowiedzi. W tym celu trzeba oczywiście słuchać mądrze i uważnie, tym samym pominąć niektóre nieudane wywiady udzielone przez Romana jak chociażby ten w programie Wojewódzkiego, kiedy to wychodzi on trochę na wariata, a przynajmniej na człowieka niepoważnego. Należy też zrozumieć różnicę pomiędzy światopoglądem, a kreacją związaną z wizerunkiem towarzyszącym muzykowi bądź co bądź związanemu z ciężkim graniem. Wsłuchując się w jego teksty, a tym bardziej czytając zawarte w tej książce interpretacje piosenek i poczynać artystycznych, które w końcu mamy okazję poznać z pierwszej ręki otrzymujemy prawdziwy obraz Kostrzewskiego i Kata. W rezultacie okaże się, że mamy do czynienia nie z diabłem wcielonym, a bardziej z kontestatorem, miłującym ponad wszystko wolność. To właśnie pragnienie samostanowienia o sobie, wyrażania bez skrępowania własnych poglądów i życia po swojemu powodowało takie a nie inne postawy sceniczne frontmana Kata. Mateusz Żyła przedstawia nam w swojej rozmowie wokalistę Kata jako człowieka inteligentnego, tolerancyjnego, otwartego na dialog i równocześnie mocno poturbowanego przez życie. Człowieka, który mimo wszystko nie poddał się i postanowił zrealizować swe marzenia o zaznaczeniu swej obecności na tym świecie w sposób wyraźny i zdecydowany. Było to i jest ciągle dla niego tym bardziej ważne, gdyż nie wierząc w życie po życiu stara się na maxa wycisnąć co się da z tego życia, którym żyje obecnie, a maksyma carpe diem jest mi akurat bardzo bliska
Zaskoczeniem dla niektórych, a może nawet powodem do narzekań może być to, że wywiad ten skupia się w ogromnej części nie na historii Kata, ale na rozważaniach nad minioną epoką, a także komentarzu do obecnej sytuacji w naszym kraju. Dla mnie osobiście była to akurat ciekawa lektura i z dużą dozą sentymentu czytałem o czasach PRL-u, Jarocinie, kondycji społeczeństwa tamtych czasów w kontraście do obecnych warunków w których przyszło nam żyć. Tęsknię mocno do tego jak ludzie traktowali się wtedy, w co wierzyli, jakie mieli ideały. Fajnie było oddać się tym resentymentom wraz z Romanem Kostrzewskim. Dużo miejsca poświęcono w tej rozmowie roli kleru i kościoła w występowaniu niekorzystnych zjawisk społecznych w naszym kraju i nie tylko u nas. Tego akurat można się było spodziewać, aczkolwiek naprawdę wartym uwagi są spostrzeżenia Kostrzewskiego na temat tego czym był Kościół w Polsce w PRL- u i w jaki sposób wykorzystał dla własnych celów przemiany, które nastąpiły po 1989-tym. Kostrzewski zaskakuje tu żyłką socjologiczną.
Podsumowując, naprawdę nie ma się czego bać sięgając po "Głos z ciemności" i warto odrzucić na bok wszelkie stereotypy i przekonania i tym samym dać szansę tej książce bez względu na to czy słuchacie tego typu muzyki, czy też nie. Nie ma tu też znaczenia czy jesteście osobami wierzącymi czy niekoniecznie. Kostrzewski nie narzuca bowiem swoich poglądów i nie bawi się zbytnio w zabiegi obrazoburcze, a bardziej zachęca otwarte umysły do refleksji nad kondycją człowieka i naprawdę nie silę się tu na jakieś górnolotne stwierdzenia. Z tej książki dowiemy się, że ten facet ma coś do powiedzenia, a jego trudne doświadczenia życiowe jak choćby pobyt w Domu Dziecka, czy nieumiejętność stworzenia własnej rodziny w życiu dorosłym uczłowieczają mit jego osoby. Mało tego, powodują często wzruszenie i zbliżają do niego, a przynajmniej takie wrażenia miałem ja w trakcie lektury. Lubię jak w biografiach oddaje się głos bezpośrednio opisywanej postaci, bo otrzymujemy tym samym bardziej wiarygodny obraz i takie odczucie pozostawiam po sobie również "Głos z ciemności" . Polecam książkę zarówno tym, którzy Romana Kostrzewskiego znają i tym którzy nie mają pojęcia co to za człowiek. Polecam tym, którzy lubią i tym którzy nie trawią go w ogóle. Tym drugim polecam nawet bardziej , bo mogą po tej książce zmienić swoje zdanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz