To będzie opinia z gatunku tych w miarę zwięzłych i konkretnych mam nadzieję, a to z jednej prostej przyczyny; jest to już trzeci mój kontakt z Chrisem Carterem i jednocześnie trzeci kolejny tom serii " Robert Hunter" więc pewnie udało mi się Wam przekazać wszystkie najistotniejsze rzeczy związane z tym znakomitym cyklem. Kto jeszcze nie miał okazji się zapoznać to odsyłam do mojej opinii o "Krucyfiksie" i "Egzekutorze". Jeśli chodzi o "Nocnego prześladowce" to zbytnio się nic nie zmienia. Nie chodzi bynajmniej o to, że autor staje się nudny i oklepany, ale schemat konstrukcji tej powieści sensacyjnej jest taki sam jak poprzednie, co akurat dla mnie nie stanowi trudności bo poraz kolejny otrzymałem rozrywkę ma wysokim poziomie natomiast inna jest jedynie sama intryga, a treści nie zwykłem zdradzać zbytnio żeby nie psuć wam zabawy w profilera. To przecież cały urok tego rodzaju literatury - możliwość rozwiązania sprawy przez nas samych.
Powieść Chrisa Cartera utrzymuje napięcie na równym poziomie i nie pozwala nam się oderwać od książki aż do rozwiązania, które jak to ma w zwyczaju autor przyniesie efektowny finał. Tym razem mamy do czynienia z tematem stalkingu, ale nie jest on w rodzaju tego znanego choćby z brukowej prasy, a obsesja nie ma nic wspólnego z klimatem takiego "Bodyguarda" z Kevinem Costnerem i Whitney Houston. Tytułowy "nocny prześladowca" to bowiem makabryczny i bezlitosny morderca, który pastwi się nad swoimi ofiarami okazując duży poziom wykolejenia i zaburzeń, które swe korzenie mają jak to zwykle bywa u seryjnych morderców - w traumatycznych wydarzeniach z przeszłości. Podczas gdy sama intryga bardziej mi się podobała ( dziwnie brzmi to słowo w tym wypadku) w poprzednich dwóch częściach, to jeśli chodzi o sam finał to Chris Carter naprawdę serwuje nam prawdziwą bombę właśnie w "Nocnym Prześladowcy" Warto więc choćby z tych powodów poznać tą historię od początku do końca.
Podsumowując, jeśli ktoś lubi rasowe thrillery o seryjnych mordercach i próbujących stawić im czoła profilerach to zarówno ten tom jak i cały cykl "Robert Hunter" stanowią idealną propozycję dla niego. Tak w ogóle myślę sobie, że w końcu musi pojawić się chętny na sfilmowanie książek Chrisa Cartera, bo te książki aż proszą się o przeniesienie ich na ekran. Obrazowość przedstawionych tu historii nie wymaga pewnie zbytniego wysiłku dla ewentualnych scenarzystów, bo przynajmniej jeśli chodzi o moją wyobraźnię to została ona maksymalnie pobudzona poraz kolejny. A teraz już zamilknę i mam nadzieję, że skusicie się na przygodę z "Nocnym prześladowcą", bo naprawdę warto :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz