Harlan Coben od zawsze należy do moich ulubieńców jeśli chodzi o autorów kryminałów. Był czas, że pochłaniałem jego książki niemal jedna po drugiej i każda kolejna bardzo mi się podobała. Po dłuższej przerwie wracam do niego i tym razem przyszła pora na trylogię, której bohaterem jest Mickey Bolitar, czyli bratanek Myrona Bolitara. Nastolatka tego poznajemy w momencie, kiedy zmaga się on świeżo z traumatycznymi wydarzeniami w jego życiu. Jego ojciec zginał w wypadku samochodowym, a matka przebywa obecnie na leczeniu odwykowym w związku z uzależnieniem od substancji psychoaktywnych. On sam przebywa pod opieką wujka i próbuje zaadaptować się w nowym otoczeniu, kiedy to podejmuje naukę w nowej szkole. Kiedy już wszystko zdaje się powoli układać, to od ekscentrycznej sąsiadki słyszy, że jego ojciec wciąż żyje ( czy aby naprawdę i kim był jego ojciec? :) , a na domiar złego nowo poznana dziewczyna, w której się podkochuje znika w dziwnych okolicznościach...
Mickey Bolitar kontynuuje detektywistyczne tradycje rodzinne i podejmuje się śledztwa, w którym stara się mu pomóc mroczna znajoma ze szkoły. Dziewczyna o imieniu Ema, która choć z początku daje mu do zrozumienia że ma go w głębokim poważaniu, to w miarę czasu zmienia zdanie co do jego osoby. Jak to mówią, kto się lubi ten się czubi...Do tej dwójki dołącza jeszcze kupel o specyficznie brzmiącej ksywie "Łyżka", które to przezwisko jest zresztą robotą Mickeya i sympatyczne trio rusza do akcji.
Przyznam, że od samego początku nie byłem jakoś entuzjastycznie nastawiony do tej "młodzieżowej" odsłony Cobena i być może moje nastawienie zrobiło swoje, bo na finał muszę jednak stwierdzić, iż głowy mojej "Schronienie" nie urywa. Z drugiej jednak strony nie jest to książka zła. Akcja płynie całkiem wartko, a ciekawe rozwiązanie stanowi drugie dno z Holocaustem w tle i na tyle udało się Harlanowi Cobenowi mnie zaintrygować, że pewnie sięgnę pp pozostałe tomy tej trylogii. Zrobię to jednak za jakiś czas, bo nie jest to ciekawość z rodzaju tych rozsadzających czaszkę. Mickey Bolitar jako bohater ma potencjał, a jego relacja z wujkiem Myronem wzbudza zainteresowanie. Myślę, że ta książka bardziej niż thriller czy kryminał, do których to gatunków jest przypisywana, powinna być zaklasyfikowana jako "przygodówka". Dorosły czytelnik też znajdzie tu pewnie coś na dla siebie, choć z pewnością nie ma tu co oczekiwać na dreszcze. Zamiast ciarek na skórze, jest natomiast zaintrygowanie i ciekawość. Fajnie też przedstawione są kwestie relacji między rówieśnikami w szkole, pierwsze zauroczenia no i przede wszystkim wątek radzenia sobie ze stratą bądź co bądź dwojga rodziców. Samotność takiego dzieciaka jak Mickey to coś z czym pewnie może się zidentyfikować wiele dzieciaków, które przeżywają to uczucie choćby ze względu na "sieroctwo ekonomiczne" czy inne problemy dystansujące ich od rodziców. Być może sięgając po tą książkę znajdą oni konstruktywny sposób na małą ucieczkę od problemów świata codziennego. Polecałbym "Schronienie" takiej młodzieży u w ogóle głównie młodzieży.
Z utęsknieniem czekam na Harlana Cobena, który porwie mnie tak jak w przypadku "Nie mów nikomu", "W głębi lasu", czy choćby tak jak w przypadku "6 lat później", bo to była ostatnia książka tego autora, którą czytałem z zapartym tchem. Może sięgnę też po serię z wujkiem Mickeya, Myronem, bo dotąd czytałem głównie te z poza serii. Tymczasem pozostają mi jeszcze książki typu "Schronienie". No cóż... z braku laku...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz